Stal Nysa ma do tej pory najwięcej rozegranych tie-breaków – mecz z Vervą Warszawa Orlen Paliwa był dla nich szóstym pięciosetowym spotkaniem i szóstym przegranym. Mimo że przegrywali 1:2, zdołali doprowadzić do piątej partii, w niej jednak dwie kolejne pomyłki zadecydowały o zwycięstwie warszawian. – Takie błędy ucinają nam skrzydła, tie-break jest krótkim setem i nie ma czasu, by to odrobić – podsumował rozgrywający Stali Patryk Szczurek.
Stal Nysa w meczu 16. kolejki podejmowała zespół z Warszawy. Nysanie po raz kolejny nie zdołali wykorzystać nadarzającej się okazji na zwycięstwo i przegrali po raz jedenasty w tym sezonie. – Nie można nigdy mówić, że trzeba brać coś w ciemno, bo to jest tylko sport i zawsze można wywalczyć sobie zwycięstwo na parkiecie. Można powiedzieć, że Verva to jest mocniejszą drużyną, a my jesteśmy słabsi, ale cieszą punkty. Myślę, że kibice i większość znawców siatkówki skazywali nas na porażkę i to do zera, ale my mieliśmy nawet szansę na objęcie prowadzenia 2:0 w tym meczu, niestety nie wykorzystaliśmy jej. Nie wiem ile jeszcze musimy rozegrać tie-breaków, żeby jakiś wygrać – podsumował spotkanie rozgrywający Stali Patryk Szczurek. Podopieczni trenera Krzysztofa Stelmacha mają na swoim koncie do tej pory najwięcej pięciosetowych spotkań, czyli sześć, jednak wszystkie przegrali.
Co zatem decyduje o porażkach w tie-breakach? – Gdybyśmy wiedzieli, to byśmy to zmienili. W każdym meczu decyduje coś innego, w starciu z Vervą było po 6, atakował Andrzej Wrona, my podbiliśmy tę piłkę, ale dotknęliśmy siatki i od razu zabraliśmy sobie możliwość kontrataku. W następnej akcji zablokowaliśmy Artura Szalpuka, ale dotknęliśmy antenki i zamiast 8:6 dla nas, robi się 8:6 dla nich. Takie błędy ucinają nam skrzydła, tie-break jest krótkim setem i nie ma czasu, by to odrobić – analizował Szczurek.
Maciej Zajder, środkowy zespołu z Nysy, stara się jednak szukać pozytywów. – Na pewno możemy być zadowoleni z tego, że zdobyliśmy punkt w trudnym meczu. Możemy też być zadowoleni z naszej gry, bo wyglądała ona bardzo dobrze, funkcjonował system blok-obrona, co zawdzięczamy dobremu przygotowaniu do tego spotkania i pracy naszego sztabu – powiedział siatkarz. Podobnie jak Szczurek, Zajder uważa, że kluczowy był piąty set. – Niestety o wyniku znowu zadecydowała sytuacja w tie-breaku, jeden przestój, który nam się przydarzył, co wykorzystali przeciwnicy. Obronili dwie piłki, wyprowadzili kontry i zwyciężyli – dodał środkowy.
Siatkarze podkreślają też, że widać progres w grze zespołu, co jest dobrym prognostykiem na przyszłość. – Mecz był bardzo dobry, fajnie się na niego patrzyło z boku. Ja widzę bardzo dużo pozytywów jeżeli chodzi o naszą grę, z meczu na mecz robimy krok do przodu. W wielu elementach byliśmy lepsi od drużyny z Warszawy, w niektórych byliśmy gorsi i to niestety przechyliło szalę zwycięstwa na ich stronę. Wydaje mi się natomiast, że po tym spotkaniu możemy wyjść z podniesioną głową i liczyć na to, że w kolejnym starciu też pokażemy dobrą siatkówkę – nie ukrywa nadziei Zajder.
Środkowy obchodził niedawno jubileusz 200 rozegranych spotkań w PlusLidze. Jak długo będzie można go jeszcze oglądać na parkietach ekstraklasy? – Trochę tych meczów już za mną jest, mogło pewnie być jeszcze więcej, ale zaczynając swoją przygodę z siatkówką nie myślałem, że rozwinie się aż do takiego stopnia. Bardzo się z tego cieszę. A do ilu dociągnę? Wszystko zależy od tego, na ile mi pozwoli zdrowie, sytuacja w klubie i możliwość grania w najwyższej klasie rozgrywkowej – zakończył Maciej Zajder.
źródło: inf. prasowa, opr. własne