– Udało mi się razem z Michałem Filipem wejść na boisko i pomóc drużynie. Odrobiliśmy straty i mieliśmy swoje szanse, czego niestety bardzo żałujemy, bo nie wykorzystaliśmy ich, a w czwartej partii rywal nas po prostu dobił – mówił po porażce z Cuprum Lubin rozgrywający Stali Nysa, Patryk Szczurek. – Było widać, że są na fali i ciężko było się im przeciwstawić – dodał libero nyskiej drużyny, Michał Ruciak.
Zespół Stali Nysa przegrał we własnej hali zaległe spotkanie z Cuprum Lubin 1:3. Mecz jednak dobrze rozpoczął się dla podopiecznych trenera Krzysztofa Stelmacha. – Zaczęliśmy dobrze, praktycznie cały pierwszy set był pod naszą kontrolą. W drugim secie była zacięta walka punkt za punkt, szala zwycięstwa przechylała się z jednej na drugą stronę. Lubinianie okazali się jednak odrobinę lepsi – relacjonował po meczu Michał Ruciak.
– W trzecim secie przespaliśmy początek, dobrze grali w tym fragmencie goście, wypracowali sobie sporą przewagę. Zmiany w naszym zespole spowodowały, że ta gra zaczęła wyglądać lepiej. Było widać determinację, odrobiliśmy tę stratę punktową i mieliśmy swoje szanse, setbola w górze, ale nie wykorzystaliśmy go. Lubinianie to odwrócili i to oni wyszli z tego seta zwycięsko. W czwartej partii goście od początku narzucili swój rytm gry i ciężko było ich zatrzymać. Było widać, że są na fali i ciężko było się im przeciwstawić. Musimy nad tym pracować, ale gratulacje dla rywali – dodał libero Stali Nysa.
– To spotkanie bardzo dobrze się zaczęło dla nas. Wygraliśmy gładko pierwszego seta, mogliśmy jeszcze bardziej gładko go wygrać. W drugim secie praktycznie przez cały czas prowadziliśmy, ale końcówka nie przebiegła po naszej myśli. Miało to odzwierciedlenie w kolejnym secie, w którym przegrywaliśmy już 10:15 – przyznał Patryk Szczurek, który pojawił się na boisku w roli jokera. – Udało mi się razem z Michałem Filipem wejść na boisko i pomóc drużynie. Odrobiliśmy straty i mieliśmy swoje szanse, czego niestety bardzo żałujemy, bo nie wykorzystaliśmy ich, a w czwartej partii rywal nas po prostu dobił. Szkoda, bo na własnym terenie z reguły gramy dobrze, zdobywamy jakieś punkty. Ostatnio przyzwyczailiśmy kibiców do niespodzianek na własnym parkiecie, niestety tym razem się nie udało. Mam nadzieję, że wymażemy jak najszybciej ten mecz z głowy i do następnego spotkania podejdziemy z czystą głową – dodał rozgrywający drużyny z Nysy.
– Było to spotkanie dwóch zespołów, które są obok siebie w tabeli. Spodziewaliśmy się, że może to być ciężkie spotkanie dla nas i tak też było. Trzy sety walki, zwłaszcza trzeci set rozstrzygnięty na przewagi – to mogło pójść w jedną, albo w drugą stronę. Patrząc na statystyki oba zespoły były do siebie bardzo zbliżone. Niestety, nie wykorzystaliśmy swoich szans w trzecim secie i to spowodowało, że w czwartym rozeszliśmy się ze swoją grą i początek tego seta ustawił całą grę. Za 10 dni jedziemy do nich na rewanż i mam nadzieję, że my tam wygramy – mówił po meczu drugi trener Stali, Wojciech Janas.
źródło: opr. własne, Stal Nysa