Zawodnicy Aluronu CMC Warty Zawiercie i PGE Skry Bełchatów zagrali spotkanie, które na długo zapadnie w pamięci wielu kibicom. Gospodarze dwukrotnie obejmowali prowadzenie, niemniej losy całego meczu rozstrzygały się dopiero w tie-breaku. Ten był natomiast najlepszą reklamą PlusLigi. Niesamowity, emocjonujący, pełen zwrotów akcji, cudowny – to tylko niektóre określenie jakimi można go opisywać. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 26:24 i mimo że set miał być najkrótszy to okazał się być najdłuższym. Jak to w tego typu sytuacjach bywa zadecydowały pojedyncze akcje i odrobina szczęścia.
Miejscowi po spotkaniu byli niezwykle szczęśliwi i z uśmiechem na ustach odpowiadali, że wiedzą do ilu się gra tie-breaka i znane są im zasady siatkarskie. Całe spotkanie stało na niezłym poziomie, ale jeżeli ktoś był nieusatysfakcjonowany to z pewnością piąty set mu to wynagrodził. Zacięta walka od pierwszej do ostatniej piłki, dużo zwrotów akcji, emocje do samego końca… Można byłoby jeszcze długo wyliczać jego zalety, ale najlepiej o wszystkim powie sam wynik – 26:24: – Moim zdaniem to był kawał meczu. Ostatnio nasze spotkania tak wyglądają. Cieszę się, że gramy taką siatkówkę i pokazujemy kibicom wysoki poziom. Mam nadzieję, że będziemy go utrzymywać, a nawet poprawiać. Jak popełnimy mniej błędów to już naprawdę będzie to fajnie wyglądało – ocenił Patryk Niemiec. No więc właśnie, co zdaniem środkowego Jurajskich Rycerzy zadecydowało, że to oni ostatecznie zwyciężyli w całym pojedynku? – W takich setach na żyletki decyduje zazwyczaj kawałek szczęścia. Jakaś obcierka w bloku, piłka skierowana w linię i dosłownie parę centymetrów decyduje o zwycięzcy. Myślę, że kluczowe w takich momentach jest szczęście – stwierdził.
Ich kibice muszą mieć nerwy ze stali, gdyż serwują im ostatnio wiele takich pojedynków. 36:38 z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, 31:33 z Projektem Warszawą i teraz ten tie-break. Emocji z pewnością nie brakuje. – Ostatnio gramy spotkania takie „na żyletki”. Ostatecznie decydują dwa punkty mimo że set jest grany do trzydziestu kilku punktów. Gdy takie partie się przegrywa jest to denerwujące. W meczu z bełchatowianami mieliśmy tego trochę dość, postawiliśmy wszystko na jedną kartę i co by się nie działo chcieliśmy go wygrać – powiedział Niemiec.
Jednak jest także rysa na grze podopiecznych Igora Kolakovicia. Zwycięzców się nie osądza, ale przegrany set do 10 takiej drużynie nie przystoi. – Bełchatowianie w tym drugim secie odjechali nam na naprawdę dużo punktów. To się nie powinno zdarzyć. Niemniej trzeba wyciągać z tego pozytywy, gdyż może to nas zmotywowało i zdenerwowało, a przez to dało nam energii na następne sety. To że nie załamaliśmy głów może pokazywać naszą zespołowość. Potrafimy się zebrać i wyjść znowu razem do boju – dodał środkowy zawiercian. Już w sobotę stoczą oni pojedynek z Asseco Resovią Rzeszów, która przerwała serię porażek. – Na razie skupialiśmy się na meczu z PGE Skrą, ale myślę że od wtorku będziemy już myśleć o starciu z rzeszowianami i robić wszystko, żeby tam zwyciężyć i przywieźć trzy punkty – zakończył.
źródło: inf. własna