Jednym z Jurajskich Rycerzy, którzy niedzielne spotkanie mogą zaliczyć do wyjątkowo udanych jest Patryk Niemiec. Środkowy Warty mógł pochwalić się skutecznością w ataku na poziomie 83 procent, nie skończył tylko dwóch piłek. Czy pomogła mu w tym znajomość siatkarzy z Warszawy? – Wykorzystałem trochę to, że oni też mnie znają i wiedzą, w które strefy atakuję najczęściej. Mogłem odwrócić grę i to dużo pomogło – mówi zawodnik.
Dzisiaj zdobyłeś 10 punktów atakiem. Po ostatnich meczach, gdzie tych okazji do atakowania było trochę mniej, chyba Miguel i Maxi trochę cię wreszcie nakarmili?
Patryk Niemiec: – Dokładnie. Można powiedzieć, że w tym starciu uruchomiliśmy trochę grę środkiem. Nie wiem, ile dokładnie było tych punktów, zgubiłem się w liczeniu. Dobrze, że chociaż tym nadrabiałem, bo nie czułem za bardzo tego bloku, nie zdobyłem nim żadnego punktu i tylko dotykałem piłkę. Cieszę się, że chociaż nadrabiałem atakiem.
Ostatnia akcja też twoja. Pamiętasz, kiedy ostatnim razem zakończyłeś atakiem mecz?
– Nie wiem, czy w ogóle była taka sytuacja w moim życiu.
Chłopaków z Warszawy znasz dobrze. Czy to pomagało ci w utrzymywaniu wysokiej skuteczności? Znałeś sposoby, jak obijać ich ręce? Nie było też tak, że za każdym razem atakowałeś bez bloku. Skakali do ciebie, ale ty mijałeś ich dłonie.
– Wykorzystałem trochę to, że oni też mnie znają i wiedzą, w które strefy atakuję najczęściej. Mogłem odwrócić grę i to dużo pomogło.
Wierzyłeś przy stanie 21:24 w trzecim secie, że to odrobimy?
– Wierzyłem i dobrze, że tak się stało. Widać po nas, że potrafimy wziąć się w garść, odrobić straty. Uroš pociągnął nas na zagrywce. Myślę, że to niesamowite, że nam się udało i wiele o nas to świadczy.
Pokazaliście po raz kolejny, że siłą jest drużyna. Ta niefortunna sytuacja, gdy Maxi musiał zejść z boiska. Zmienia go Miguel, którego nie było przez prawie dwa miesiące, a mimo to wygrywamy ten mecz. Trudne spotkanie, a jednocześnie bardzo wartościowe, jeśli chodzi o tabelę.
– Niestety Maxiemu wróciła ta kontuzja. Mam nadzieję, że to nic poważnego i zaraz wróci do treningów. Na szczęście Miguel był już w pełni gotowy, mógł wejść i zastąpić Maxiego. Widać, że to też skutkowało, wszystko grało. Jesteśmy spójną drużyną.
źródło: aluroncmc.pl