Siatkarze Trefla Gdańsk nie najlepiej zainaugurowali rozgrywki PlusLigi, gdyż w pierwszym spotkaniu musieli uznać wyższość graczy GKS-u Katowice. Po dwóch setach przegrywali 0:2, ale w trzecim dobre wejście Patryka Łaby odmieniło obraz gry i wszystko rozstrzygało się w tie-braku. W nim, mimo że prowadzili przez dłuższy czas, to ostatecznie przegrali do 12. Mecz ten Łaba zapamięta zapewne na długo, gdyż był to jego debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zdobył w nim 10 punktów i to głównie jego wejście odmieniło losy rywalizacji. Do pełni szczęścia zabrakło tylko wygranej.
Po zakończeniu spotkania Patryk Łaba ocenił swój debiut. – Na pewno nie mogę powiedzieć, że jest w 100% udany, ponieważ przegraliśmy całe spotkanie po tie-breaku i wywieźliśmy tylko jeden punkt, a apetyty były na pewno większe. Myśleliśmy, że po tych dwóch wygranych setach postawimy kropkę nad i oraz zwyciężymy też w piątym, ale niestety końcówka należała do graczy GKS-u. Posłali naprawdę bardzo dobre zagrywki. Troszkę nas zaskoczyli, gdyż zaczęli serwować w kierunkach nie swoich ulubionych. Cieszyłbym się bardziej, gdybyśmy przywieźli dwa punkty, ale patrząc także na przebieg spotkania może trzeba docenić ten jeden. Z tego co opowiadali mi koledzy to Trefla, często grali w Katowicach tie-breaki także podtrzymaliśmy tradycję. Mam nadzieję, że u nas w Gdańsku będziemy mniej gościnni i zrewanżujemy się – powiedział.
Nowy nabytek Trefla całkowicie pominął fakt, że to jego wejście na boisko odmieniło losy rywalizacji. Może jego skuteczność w ataku nie była największa (33%), ale kończył te najważniejsze piłki. Ponadto sporo dodał w polu serwisowym oraz wartości energetycznej i pobudzającej dla całego zespołu, na pewno miał duży wpływ na wywalczenie tego punktu. – Starałem się wnieść trochę pozytywnej energii na boisko, bo obserwowałem dwa sety z boku i troszeczkę byliśmy przygaszeni, więc wchodziłem do gry z takim zamiarem, że niezależnie jak mi będzie szło, to postaram się zrobić trochę wiatru oraz wprowadzić agresję i pozytywną energię. Każdy debiut wiąże się z dodatkowymi emocjami, ale zależało mi, aby swoją postawą energetyczną zarazić trochę kolegów i myślę, że mi się to udało – dodał Łaba.
Siatkarze z Trójmiasta źle weszli w spotkanie i momentami nie przypominali gry do jakiej przyzwyczaili nas w poprzednich sezonach, gdyż brakowało im charakterystycznej dla nich energii. – Mecz z katowiczanami był dosyć nietypowy. Może dlatego, że było to otwarcie ligi i było więcej dodatkowych emocji oraz nerwowości, której już nie będziemy doświadczać w kolejnych meczach – zastanawiał się Łaba. Przed nimi teraz spotkanie z zawiercianami. Co trzeba poprawić, aby tym razem cieszyć się ze zwycięstwa? – Myślę, że kilka więcej obron się przyda i wiara we własne możliwości. Uważam, że mamy bardzo dobrą drużynę i zawodników o bardzo dużym i szerokim spektrum zagrań. Myślę, że jeżeli to wykorzystamy i będziemy się nawzajem wspierać, to możemy być zagrożeniem dla każdego w lidze – powiedział.
Przyjmujący gdańszczan o miejsce w składzie będzie walczył z Mateuszem Miką, Moritzem Reichertem oraz Bartłomiejem Lipińskim, którzy nie raz udowadniali, że są dużą wartością dla drużyny z Trójmiasta. Jakie cele stawia sam przed sobą na nadchodzący sezon? – Wiadomo, że trenuje się po to, żeby grać. Ja debiutuję w wieku 30 lat w PlusLidze, więc spełniam swoje marzenia, ale na tym nie chcę poprzestać i poprzeczkę sobie z dnia na dzień stawiam coraz wyżej. Jeszcze mam wiele rzeczy, nad którymi muszę pracować, żeby dorównać kolegom. Moim celem jest być przydatnym dla drużyny i móc pomagać tak, jak chociażby w meczu przeciwko katowiczanom. Dzięki temu chciałbym, żeby drużyna zwyciężała i aby jak najlepiej wyglądała nasza sytuacja w tabeli, a rezultaty były zadowalające – stwierdził.
Swoje mankamenty będzie miał szansę szkolić pod okiem Michała Winiarskiego – jednego z najlepszych przyjmujących nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Wydaje się, że dla każdego przyjmującego możliwość współpracy z takim fachowcem to zawsze ogromna szansa na poprawę swoich umiejętności. –Jeżeli chodzi o możliwość nauki na mojej pozycji, to chyba lepiej trafić nie mogłem. Jestem bardzo zadowolony. Trener poświęca mi dużo czasu i daje dużo rad, które bardzo cenię. Każdy wie, że był to przyjmujący klasy światowej i ma doświadczenie z boiska takie, z którego chcę czerpać garściami i wycisnąć z tych treningów jak najwięcej – dodał Łaba.
Zawsze elementem wyróżniającym ekipę Gdańskich Lwów była atmosfera panująca w zespole. Jak zatem nowy gracz wprowadził się w drużynę i został przyjęty? – Czujemy się ze sobą dobrze. Zostałem bardzo dobrze przyjęty do drużyny przez kolegów. Wyciągnęli do mnie dłoń, dzięki czemu było mi zdecydowanie łatwiej się zaaklimatyzować. Mam nadzieję, że oni także odbierają mnie pozytywnie. Atmosfera w tej drużynie jest bardzo ważna, bo założenie jest takie, że tworzymy rodzinę Gdańskich Lwów i ma być to drużyna z duszą, która się cieszy siatkówką, cytując trenera Winiarskiego – zakończył.
źródło: inf. własna