Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Niedoszły hokeista podbija PlusLigę. „Myślałem, że wyrzucą mnie po dwóch tygodniach”

Niedoszły hokeista podbija PlusLigę. „Myślałem, że wyrzucą mnie po dwóch tygodniach”

fot. Aleksandra Suszek

Niekwestionowanym hitem transferowym PlusLigi sezonu 2024/2025 okazało się pozyskanie przez zespół z Częstochowy Patrika Indry. Czeski bombardier jest w tym momencie jednym z najlepszych, jak nie najlepszym atakującym ligi.  Steam Hemarpol Norwid Częstochowa nie czekał długo z przedłużeniem umowy z liderem swojej drużyny. Patrik Indra udzielił obszernego wywiadu Sarze Kalisz z TVP Sport.

 

WYKSZTAŁCENIE WAŻNA RZECZ

Patrik Indra aktualnie jest jednym z najlepszych atakujących w PlusLidze, ale jak sam przyznaje w rozmowie z TVP Sport, ważne jest też wykształcenie. – Szkoła zawsze była priorytetem dla mojej rodziny. Sport z kolei był drugą opcją, bo najważniejsze było dostanie się na uniwersytet. Udało mi się to, kiedy grałem w Libercu, mam dyplom z ekonomii, biznesu międzynarodowego. Teraz moim zawodem jest siatkówka, ale po karierze pewnie skupię się na tym drugim zagadnieniu. Mam nadzieję, że będę grał jeszcze wiele, wiele lat, ale nie wykluczam założenia własnej firmy– opowiada.  Studiowała także jego siostra, która wyjechała w tym celu do USA. – Tak, ona również studiowała ekonomię, ale właśnie w Stanach. Było to dla niej niesamowite doświadczenie, ponieważ siatkówka kobiet na uniwersytecie była na całkiem dobrym poziomie. Do tego w swojej drużynie była traktowana jak bohaterka, raz po raz zdobywała wyróżnienia i naprawdę dobrze się tam bawiła. Teraz gra w Azerbejdżanie  – mówi.

W pewnym momencie Indra postawił jednak na siatkówkę. – Ze swoją grą zacząłem czuć się naprawdę dobrze w ostatnim roku spędzonym w Libercu. Dostałem wtedy ofertę z VK CEZ Karlovarsko. W tym momencie poczyniłem ważny krok, nie kontynuowałem dalej nauki, a skupiłem się wyłącznie na siatkówce. Mój poziom dzięki temu się podniósł, a ja poszedłem za ciosem i dziś jestem tu, gdzie jestem. 

NIEDOSZŁY HOKEISTA 

Pierwotnie sportowe plany czeskiego bombardiera były jednak inne, na przeszkodzie stanęło jednak zdrowie. – Siatkówka nie była dla mnie pierwszą opcją. Zawsze myślałam, że zostanę hokeistą. Hokej na lodzie jest w Czechach niezwykle popularny, w przeciwieństwie do siatkówki. Tu uważana jest za nieco kobiecy, „miękki” sport. Mimo to rodzice namawiali mnie, by jej spróbował. Chcieli, bym pomimo rozbratu z hokejem zajął się jakąś aktywnością fizyczną, rozruszał ciało. Z każdym kolejnym treningiem lubiłem siatkówkę coraz bardziej. Ważne było też to, że mimo że wcześniej nie trenowałem tej dyscypliny, a moi koledzy z drużyny mieli większe doświadczenie, nie byłem taki najgorszy. Widziałem duże pole do poprawy, ale również nadzieję. Chciałem stać się lepszy. Co zabawne, zanim zająłem się siatkówką nie znałem żadnych siatkarzy. Zero. Dopiero w pierwszym sezonie zacząłem oglądać najwyższą ligę w Czechach i moje horyzonty nieco się powiększyły – opowiada.

Gra w hokeja często wiąże się z różnego rodzaju urazami. – (śmiech) Nigdy nie wybiłem sobie zębów, ponieważ do osiemnastego roku życia w Czechach musiałem grać z zasłoniętą twarzą. Kiedyś miałem jednak poważniejszy uraz. Na lodowisku zostałem uderzony dość mocno. Upadłem i leżałem na tafli nieprzytomny, a mój język był jakby odwrócony. Miałem też wstrząs mózgu. Cała moja rodzina była przerażona, bo oglądała to zdarzenie z trybun. Niewiele z tego pamiętam, ale wyobrażam sobie, że widok musiał być straszny. Leżałem na lodzie jakbym spał. To był moment, w którym zdałem sobie sprawę z tego, że jedna sekunda może zaważyć na całym życiu. Miałem wtedy piętnaście lat. To było bardzo trudne. Co więcej, istniała możliwość połknięcia przez mnie języka lub ugryzienia się niezwykle mocno, bo to byłby odruch. Całe szczęście zespół medyczny w odpowiedniej chwili podbiegł do mnie i wyciągnął mi język – opowiada o dramatycznej sytuacji siatkarz.

” MYŚLAŁEM, ŻE WYRZUCĄ MNIE PO DWÓCH TYGODNIACH”

Początki Indry w PlusLidze nie były łatwe. – Miałem wtedy w głowie dużo myśli, bo był to mój pierwszy mecz w PlusLidze, nikt mnie tu nie znał, a wydaje się, że cały kraj śledzi tu siatkówkę. Wiedziałem, że muszę dobrze zacząć rozgrywki. Nie był to więc łatwy początek i dopiero po meczach z Będzinem i Jastrzębiem poczułem, że moja pewność siebie wraca. Teraz jest już lepiej. Teraz czuję się naprawdę pewny siebie, ale po pierwszym meczu z Suwałkami myślałem, że wyrzucą mnie z klubu po dwóch tygodniach – powiedział lider Norwida.

Norwid w tym sezonie jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem, prezentuje bardzo poukładaną siatkówkę. – Początkowo byłem zadowolony, ale myślałem też o tym, ile w tym wszystkim było szczęścia. Później, kiedy wygraliśmy z Jastrzębiem, Lublinem, Resovią, moje myślenie zaczęło ulegać zmianie. Może faktycznie jesteśmy dobrzy? W sobotę graliśmy z Aluron CMC Warta Zawiercie. Przed wejściem w tie-break pomyślałem, że mamy wygrać to spotkanie i tyle – przyznał Indra.  Wskazał też gracza, który spina całą układankę.  – Wszyscy w drużynie są naprawdę dobrymi siatkarzami, ale jeśli mam wymienić jednego, to będzie to prawdopodobnie Milad Ebadipour. Ma doświadczenie, grał wszędzie, zna wszystkich i strategię siatkówki. Do tego jest naprawdę dobrym facetem. Kiedy pojawia się problem, zawsze stara się go rozwiązać – powiedział.

Moment, gdy ze składu wypadł  Quinn Isaacson na pewno mógł wzbudzić obawy, czy dobra passa się nie skończy. – Nie był to łatwy moment, ale wiedzieliśmy, że zarówno Tomek [Kowalski], jak i Łukasz [Żygadło] mają duże doświadczenie. Rozgrywający są różni, ale każdy wie, jak grać. Kiedy doszło do kontuzji, trzeba było rozwiązać problem i zaufać rozgrywającym – opowiada czeski bombardier. Jest on pełny podziwu dla Łukasza Żygadło. – Czasami przyłączał się do naszych treningów – raz na tydzień, dwa – i chwilę z nami ćwiczył. Kiedy jednak dołączył do zespołu na stałe, poczułem, jakbyśmy grali ze sobą lata. Od pierwszej chwili „połączenie” między nami było dobre. Jego forma jest niesamowita. Nawet w sobotę rozmawialiśmy z chłopakami w szatni, jak świetnie poradził sobie z meczem, który trwał trzy godziny.

NOWY KONTRAKT 

Do PlusLigi Indra przyszedł z ligi francuskiej, z Chaumont i szybko stał się objawieniem ligi. Norwid nie czekał z propozycją nowej umowy i Czech zostaje w PlusLidze na kolejne dwa lata.  – Postawiłem sobie cel – jeśli uda mi się utrzymać w tej lidze w kolejnym sezonie – nawet na takich samych warunkach, jakie mam teraz – będę naprawdę szczęśliwy. Nie spodziewałem się jednak tego, co stało się na początku rozgrywek. Kiedy nadeszła oferta z klubu, byłem bardzo zadowolony. To naprawdę dobra oferta. Widzę wielką przyszłość w Częstochowie, więc nie miałem żadnych wątpliwości. Co do innych scenariuszy, to nigdy się nie wie, czy dalej będzie się grało tak dobrze. Tak, czasami można przegapić jakąś ofertę i to działa w dwie strony. Dostałam jednak świetną propozycję z Częstochowy. Nie chcę być chciwy i nie doceniać tego, co mam. Lubię ryzyko, ale preferuję stabilność. Nie było wątpliwości co do Częstochowy. Wiedziałem, że projekt będzie kontynuowany w najlepszy możliwy sposób, i że klub będzie próbował być jeszcze lepszy w następnym sezonie. Czuję się tu pewnie, oferta była dobra. Nie było więc powodu do zmian – opowiada

źródło: TVP Sport

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2025-01-19

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2025 Strefa Siatkówki All rights reserved