Atakującej Paoli Egonu nie trzeba nikomu przedstawiać. Gwiazda włoskiej siatkówki w tym sezonie występuje w barwach VakifBanku Stambuł. W wolnej chwili udzieliła wywiadu dla włoskiego Vanity Fair. Pokazuje on skalę problemów, z jakimi zmaga się gwiazda w życiu codziennym.
– Mając cztery lata zrozumiałam, że jestem inna. Byłam w przedszkolu i z przyjacielem wyrywaliśmy chwasty w ogródku. Pani opiekunka nas ukarała. Trzy razy pytałam ją, czy mogę iść do łazienki i trzy razy mi zabroniła. Na koniec po prostu poszłam bez pozwolenia. Zbyt późno i po prostu „zrobiłam pod siebie”. Pani opiekunka zaśmiała mi się w twarz i tylko stwierdziła, że bardzo śmierdzę. Przez cały dzień mnie nie przebrała. Musiałam czekać na mamę cała brudna i nawet teraz po 20 latach nie czuję się dobrze korzystając z toalety innej niż ta w moim domu – opowiada Egonu.
Włoszka, mieszkanka Cittadelli znajdującej się blisko Padwy. Jest córką nigeryjskich rodziców i na co dzień atakującą VakifBanku Stambuł. Uważnie – i w życiu, i w wypowiedziach – zwraca uwagę na to, czego unikać. Nie zawsze udaje jej się to w sprawach dotyczących rasizmu. – Kiedy mówisz o tym głośno, często odwraca się to przeciwko tobie.
Głos jej drży i jednak decyduje się opowiedzieć kilka okrutnych sytuacji. Wraca myślą do scen z ostatnich mistrzostw świata, gdzie płakała swojemu menadżerowi, ponieważ ktoś znowu zapytał ją, czy na pewno jest Włoszką. To znowu może stać się w SanRemo. Paola Egonu będzie jedną z prowadzących kolejną edycję znanego festiwalu. Występ na scenie Teatru Ariston z pewnością wykorzysta, by zabrać głos. – Chciałabym użyć tej przestrzeni, żeby mówić o empatii, delikatności i o tym, kim jestem poza boiskiem – mówi atakująca.
Poza boiskiem nie doznajesz rasistowskich incydentów?
– My sportowcy musimy być dyplomatyczni po to, by nie sprawiać kłopotów klubom, czy po to, by nie tworzyć niepotrzebnych napięć w drużynie. Może jak już przestanę grać, będę mogła opowiedzieć wszystko.
Kiedy przestaniesz grać, to cokolwiek powiesz wywoła mniejszy efekt.
– Wiem.
Chciałabyś teraz spróbować powiedzieć prawdę? W porównaniu do tej skandalicznej sytuacji z przedszkola teraz we Włoszech jest mniej rasizmu?
– Nie. Zdarza się, że moja mama prosi o kawę w kawiarni. Dostaje ją zimną, albo do środka wpuszczają tylko jej koleżankę, która jest biała, ale ją nie.
Jak to?
– Wiesz, że do niektórych miejsc prowadzą obrotowe drzwi uruchamiane przez pracowników. Zdarza się, że przed nią nie otwierają. Najbardziej boli mnie to, że jej to już nawet nie złości. Mówi, że to normalne.
Jakiś czas temu mówiłaś, że rodzice kazali wam często się myć, bo ludzie często mówią, że czarni śmierdzą.
– Nauczyła nas też, żeby nie wkładać w sklepie rąk do torby, bo oskarżą nas o kradzież. Nawet dzisiaj, jeśli mam telefon w torbie to czekam żeby wyjść na zewnątrz.
To nie jest jednak zbyt impulsywna reakcja?
– W szkole średniej jedna z dziewczyn mnie prześladowała, bo byłam czarna. W końcu pociągnęłam ją za włosy i krzyknęłam – powiedz coś jeszcze raz, a cię uduszę. Nie boję się ciebie.
Nie boisz się tego rządu? (we Włoszech władzę sprawuje teraz bardzo konserwatywny rząd – przyp. aut.)
– Bardziej rodzi się we mnie pytanie, dlaczego rządzą nami tak niewrażliwi ludzie. Ludzie, którzy działają wyłącznie we własnym interesie. Przeczytałam kilka wypowiedzi współpracowników Meloni (włoskiej premier – przyp. aut) na temat aborcji i po prostu nie mogłam uwierzyć. Jeśli partia, którą rządzi kobieta, nie ma odwagi bronić kobiet, to naprawdę nie ma nadziei.
Gdybyś ją spotkała, co byś jej powiedziała?
– To samo, co chciałabym powiedzieć wielu ludziom u władzy. Jak jesteście w stanie iść spokojnie spać, kiedy wiecie, że wasz lud cierpi?
Ty spokojnie idziesz spać?
– Różnie bywa.
Udało ci się już zwalczyć ataki paniki, o których opowiadałaś w przeszłości?
– Nie do końca. Czasem czuję, że już nie dam rady i to się dzieje. Stało się to wczoraj w hali. Nie byłam się w stanie uspokoić.
Rozmawiasz o tym z kimś?
– Nie. Boję się poddać badaniom. Boję się, że odkryjemy coś tak trudnego, że nie będę sobie mogła z tym poradzić. Nie mogę sobie pozwolić na słabości, bo nieważne jak jest, muszę grać.
Jakiś czas temu mówiłaś: „Wygrywasz, wygrywasz, wygrywasz, a potem pytasz się, czy właściwie jesteś szczęśliwa? Czasami odpowiedź brzmi – nie.”
– Ja w tych chwilach pytam siebie: kto każe mi to robić?
I co sobie odpowiadasz?
– I co będę właściwie robiła w życiu, jeśli przestanę grać?
Masz tylko 24 lata. Możesz przecież robić, co chcesz.
– Tak, ale musiałabym zacząć od zera, a poświęciłam już naprawdę dużo, żeby być, gdzie jestem. O pewnych rzeczach po prostu już nie myślę. Mam tylko 24 lata, a w życiu już straciłam naprawdę dużo cennych momentów. Tych z rodziną, tych z przyjaciółmi. Nie mogłam być na pogrzebie mojego dziadka, bo byłam na igrzyskach. Poświęcam naprawdę wszyściuteńko! A to często nawet nie bywa doceniane.
Kto tego nie docenia?
– Na przykład ci, którzy mnie obrażają, pytając, czy ja właściwie jestem Włoszką. Nie wiedzą nic ani o mnie, ani o nas sportowcach. Nie wiedzą, jak się staramy i jak bardzo jesteśmy zmęczone. Kiedy nie czujemy się odpowiednie. Ile razy chcemy rzucić to wszystko, ale nie możemy. Nie mam czasu nacieszyć się wygraną, bo już zaraz jest rewanż. Po Scudetto zaraz była Liga Mistrzyń, mistrzostwa Europy, SuperPuchar, igrzyska. Ktoś powie mi coś takiego, a ja potem się zastanawiam, czemu właściwie muszę reprezentować też was?
To wszystko prawda. Jednak sport to nie praca w kopalni. Twój wybuch z zeszłego lata nie został zrozumiany przez wielu.
– Niektórzy wzięli to za kaprys, ale za moimi łzami kryło się znacznie więcej.
Gdybyś mogła cofnąć się o te 12 lat, to ponownie posłuchałabyś rady taty i poszła na trening siatkówki?
– Sądzę, że tak. Poza zmęczeniem i negatywnymi sytuacjami są też te piękne. Jestem przykładem dla wielu dzieci, a to napełnia moje serce radością. Przede wszystkim to jednak moja praca sprawia, że moja rodzina może wygodnie żyć. Dzięki mnie rodzeństwo może się i uczyć i trochę rozpieszczać. Moja mama może przyjmować zlecenia, a nie codziennie być pod telefonem. Wszystko inne mniej się liczy.
Twoi rodzice, jeszcze jak byłaś mała, przeprowadzili się do Manchesteru. Co teraz robią?
– Pracują w domu opieki. Mój ojciec odpowiada za dyżury personelu medycznego. Mama jest pielęgniarką. Brat kończy liceum, a siostra pisze maturę w maju – jestem z niej coraz bardziej dumna.
Będzie pierwszą magister w rodzinie?
– Może. Ja nie wiem, kiedy będę w stanie skończyć studia.
Zapisałaś się na studia?
– Tak, na psychologię. Gdy skończę karierę, chciałbym się poświęcić zdrowiu psychicznemu sportowców. Ktoś taki jest potrzebny w wielu drużynach.
Porzuciłaś marzenie o prawie?
– Powiedzmy, że w przyszłości chciałabym walczyć o prawa, w które wierzę, ale być aktywistką, a nie prawniczką. Chciałabym też poświęcić się modzie. Zaprojektować może jakąś kolekcję, albo po prostu być modelką. Nie wykluczam też pracy w telewizji. Może w programie, w którym będę zapraszała do rozmowy sportowców.
Chciałabyś w przyszłości stać się też mamą?
– Tak, oczywiście. Chciałam od dawna, ale dopiero niedawno zrozumiałam, że jest szansa.
W jakim sensie?
– Wcześniej nie byłam w stanie wyobrazić sobie tego, że ktoś może chcieć mieć ze mną dziecko. Nie czułam się atrakcyjna.
To znaczy?
– Wyrosłam w świecie, w którym wszystkie standardy piękna odnoszą się do ludzi białych. Wiesz, że dzieci potrafią być bardzo nieprzyjemne. Byłam najwyższa, byłam czarna, a przez loczki, których nienawidziłam, ogoliłam się na zero. Potem jednak dręczyli mnie, bo nie miałam włosów. Życie było okropne, a ja czułam się jak gówno.
A teraz?
– Uczę się, że jest inaczej. Tak, jestem siatkarką, ale jestem też kobietą taką jak inne. Dopiero niedawno zrobiłam sobie tatuaż na łydce.
To odwrócona korona czy podwiązka?
– Bardziej to drugie. Przypomina mi o tym, że muszę pokochać siebie.
Twój chłopak, Michał Filip jest też siatkarzem. Jesteście zakochani?
– Byliśmy ze sobą tylko chwilę. Nie jest już moim chłopakiem
Teraz jesteś singielką?
– Tak. Kiedy wychodzę z kimś, to często słyszę – nie jestem dla ciebie wystarcająca/cy. Przepraszam co? Według ciebie, to marnowałabym resztkę czasu, którego mam mało, na kogoś kto nie jest wystarczający? Byłabym głupia.
Może po prostu przerażasz?
– Moi przyjaciele też mi to mówią: masz silny charakter i osiągnęłaś wiele. Nie jesteś normalną dziewczyną i możesz być przerażająca. Nie rozumiem tego trochę, bo przecież nie jestem kimś, kto mówi: Patrz jestem Paola Egonu! Jestem raczej tą, która proponuje wypad na aperol.
Czego szukasz w miłości?
– Kogoś pewnego siebie, kto będzie wiedział, jak stać przy mnie bez strachu. Prawdopodobnie nie będzie sportowcem.
Dlaczego?
– Sportowcy oszukują. Wszyscy są żonaci, wszyscy mają dzieci, a potem jadą na wyjazd i szukają sobie dziewczyn na jedną noc. Wkładasz całą siebie, by zbudować jakąś relację, a potem się okazuje, że trzeba to wszystko wyrzucić do kosza. To okropne dla nas kobiet.
Kilka lat temu znalazłaś pocieszenie u Katarzyny Skorupy. Jak przyjęła to twoja rodzina?
– Źle. Martwili się o to, co powiedzą ciocie i wujkowie. Potem zrozumieli, że to nie był kaprys i wybór. Kto brnąłby w styl życia, który sprawia, że wszyscy są przeciwko tobie? Pewne rzeczy po prostu się dzieją i tyle.
Społeczeństwo cię bardziej akceptowało?
– Nie. Całowałam swoją dziewczynę publicznie, ale reakcje nie były przyjemne. Problem polega na tym, że ludzie interesują się życiem innych. Pytam, czemu oceniasz mnie za posiadanie partnerki tej samej płci, skoro możemy wychować swoje dzieci z miłością i zrobić to lepiej niż inne dysfunkcyjne rodziny. Ten świat po prostu jest gówniany i lepiej by było, żeby już nadeszła apokalipsa.
Nie sądzisz, że to dość katastroficzne podejście?
– Czasem z siostrą zastanawiamy się, czy jest sens wydawać na świat dzieci. Skoro moje dziecko będzie czarnoskóre i przeżyje cały ten koszmar, który przeżyłam ja.
Co masz na myśli?
– Wiem, że jeśli będzie czarnoskóre, to przeżyje to wszystko. Gorzej, gdyby było mieszane, bo dzieci i ludzie sprawią, że będzie czuło się zbyt białe dla czarnych i zbyt czarne dla białych. Jaki jest sens rodzić dziecko i skazywać je na to wszystko?
źródło: opr. własne, Vanity Fair