– Traciliśmy precyzję z akcji na akcję. Można mówić, że to jest wynik zmęczenia, ale musimy nauczyć się na nim grać, bo teraz będzie już tylko trudniej – powiedział w mediach klubowych po pierwszym meczu ćwierćfinałowym TAURON Ligi szkoleniowiec BKS-u BOSTiK ZGO Bielsko-Biała, Bartłomiej Piekarczyk.
Niespodziewane trudności
BKS BOSTiK ZGO Bielsko-Biała ćwierćfinałową rywalizację w TAURON Lidze rozpoczął od trudnej przeprawy z Uni Opole. Bielszczanki prowadziły już 2:0, ale dopiero w tie-breaku zdołały odnieść zwycięstwo. – Prowadziliśmy 2:0. W trzecim secie do pewnego momentu też graliśmy na niezłym poziomie. Później zespół z Opola wrzucił wyższy bieg, a my traciliśmy precyzję z akcji na akcję. Można mówić, że to jest wynik zmęczenia, ale musimy nauczyć się na nim grać, bo teraz będzie już tylko trudniej. Wierzę, że doświadczenie zdobyte w tym meczu da nam coś na przyszłość – powiedział szkoleniowiec gospodyń, Bartłomiej Piekarczyk.
Mimo że mecz wymknął się spod kontroli bielszczanek, to potrafiły zebrać się w decydującej odsłonie i ostatecznie wywiązały się z roli faworyta. – Jesteśmy drużyną, która nigdy nie umiera. W trudnych sytuacjach weszliśmy na wyższe obroty i pokazaliśmy, że w tym momencie jesteśmy lepszym zespołem, ale na pewno zmęczenie wychodziło. Było widać, że nie graliśmy na swoim poziomie. Brakowało nam precyzji. Myślę, że stąd wynikała nerwowość po naszej stronie – dodał trener zdobywczyń Pucharu Polski.
Zupełnie inny mecz niż w Nysie
Oba zespoły rywalizowały ze sobą kilkanaście dni temu w półfinale Pucharu Polski. Wówczas Uni zupełnie nie postawiło się BKS-owi. Tym razem było zupełnie inaczej. – W Nysie mecz z Uni poszedł nam gładko, ale opolanki wyciągnęły wnioski z tamtej porażki. Z meczu na mecz na pewno będzie nam ciężej. Może w nasze szeregi wkradło się zmęczenie lub brak skupienia. Najważniejsze, że trzy sety są po naszej stronie i że wyrwałyśmy zwycięstwo – oceniła libero, Julia Mazur.
Do wywalczenia awansu do półfinału bielszczankom brakuje już tylko jednej wygranej, ale w Opolu wcale nie będzie im łatwo o odniesienie zwycięstwa. Podopieczne Nicoli Vettoriego uwierzyły bowiem, że mogą z powodzeniem powalczyć z tym przeciwnikiem, choć dwa pierwsze sety starcia w Bielsku-Białej na to nie wskazywały.
– Bardzo potrzebowałyśmy wyjść z dołka, który złapałyśmy w Nysie. Niestety, dwa pierwsze sety zaczęły się źle, ale w końcu złapałyśmy flow i doprowadziłyśmy do tie-breaka. W nim chodziło już o detale. Coś nam nie wyszło. Pojawiła się jedna, dwie gorsze akcje i trochę spuściłyśmy głowy, a dziewczyny z Bielska-Białej mocniej nas przycisnęły – zaznaczyła rozgrywająca opolskiej ekipy, Julia Bińczycka.
Zobacz również:
Pechowy początek ćwierćfinałowej rywalizacji. Uraz jednej z liderek BKS-u
źródło: BKS Bielsko-Biała - YouTube, inf. własna