W Spodku Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w czterech setach rozprawiła się z debiutującym w play-off GKS-em Katowice. Katowiczanie stawili opór w pierwszej partii, którą wygrali po zaciętej końcówce, i trzeciej, choć w końcówce to wicemistrz Polski okazał się lepszy. – Myślę, że o przebiegu tego pojedynku zadecydowało to, że nie byliśmy w optymalnej formie. Nie prezentowaliśmy takiego poziomu, jakiego oczekujemy od siebie. Mimo wszystko cieszy zwycięstwo i awans do półfinału bez konieczności grania dodatkowego meczu – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki środkowy przyjezdnych Norbert Huber.
GKS Katowice chyba nie postawił wam dość trudnych warunków?
Norbert Huber: – Nie prezentowaliśmy się na miarę naszych możliwości – na początku graliśmy dość opornie, grało nam się bardzo ciężko. Z perspektywy boiska wyglądało to tak, że w pierwszych dwóch partiach rywal był naprawdę wymagający, w trzeciej dopiero w końcówce udało nam się odskoczyć i pewnie wygrać, a w ostatniej już mieliśmy pod kontrolą wydarzenia na boisku. Myślę, że o przebiegu tego pojedynku zadecydowało to, że nie byliśmy w optymalnej formie. Nie prezentowaliśmy takiego poziomu, jakiego oczekujemy od siebie. Mimo wszystko cieszy zwycięstwo i awans do półfinału bez konieczności grania dodatkowego meczu. Wydaje mi się, że zapewniliśmy fajne widowisko.
Czym była spowodowana gorsza dyspozycja?
– Ciężko trenujemy. Według mnie to dlatego byliśmy tacy ospali. Aczkolwiek chcemy grać o najwyższe cele i tak mamy skonstruowany grafik, że ta ciężka praca ma owocować w kluczowych i najważniejszych spotkaniach. Chociaż to był ważny dla nas mecz, bo dzięki tej wygranej awansowaliśmy do półfinału, to jeszcze sporo spotkań przed nami. Nasz sezon skończy się dopiero 22 maja w Lublanie, więc pik naszej formy zarezerwowany jest na ten termin. Oczywiście ciężko pracujemy i przygotowujemy się do każdego rywala tak samo. Fizycznie było troszkę gorzej, ale z tej „wątroby” poszło.
Ćwierćfinałowe starcie rozegraliście w Spodku. To szczególne miejsce dla polskiej siatkówki. Jak tobie się tutaj grało?
– Ta hala jest szczególna dla wielu kibiców polskiej reprezentacji. W siatkówce klubowej nie pełni ona tak wyjątkowej funkcji. Co mnie mocno rozczarowało to to, że w Spodku było bardzo zimno. O tym, że zagramy w tej hali wiedzieliśmy już tydzień wcześniej. Można było więc ją nagrzać. To taka adnotacja na przyszłość. Można przewidzieć, że jak jest zimno na zewnątrz, to będzie zimno w środku. Było, minęło. Mam nadzieję, że się nie pochorujemy. Odpukać.
Dużo waszych kibiców dotarło do Spodka. To wasz dodatkowy atut?
– Tak, na pewno fajne jest to, że zawsze z nami są – niezależnie, czy gramy w Suwałkach, czy w Jastrzębiu-Zdroju. Poza tym, słyszałem, że wybierają się na finał Ligi Mistrzów. Jest to fajna rzecz, bo nawet w Spodku ich słyszeliśmy i widzieliśmy, mimo że przeważali kibice GieKSy. Miło nam, że są z drużyną niezależnie od tego, czy jest mistrzem, czy wicemistrzem Polski, czy zajmuje dalsze miejsce w tabeli.
O finał zagracie z zawiercianami, którzy są w świetnej formie. Jaka to będzie rywalizacja?
– Z pewnością będą to ciekawe spotkania. Wszyscy wiemy, jakich zawodników ma w swoim składzie Aluron CMC Warta Zawiercie. Są to gracze światowej klasy, którym rywalizacja na najwyższym poziomie nie jest obca. Oba mecze rundy zasadniczej pokazały, że trudno z nimi wygrać, wymagały ogromnego poświęcenia. Jak wcześniej wspomniałem, jesteśmy w takim treningu, że ta forma ma przyjść w sobotę. Mam nadzieję, że tak się stanie. Z naszej strony mogę powiedzieć, że zapewnimy widowisko, a jestem pewien, że kibice na trybunach stworzą niesamowitą oprawę, więc to też doda smaczku.
Twoja dobra forma została doceniona przez trenera Grbicia, który w minionym tygodniu podał skład reprezentacji Polski. Cieszysz się z powołania?
– Bardzo się cieszę. Jestem mega zadowolony. Z tego miejsca bardzo dziękuję za powołanie, bo jeszcze nie miałem okazji. Nie rozmawiałem z trenerem. Jestem bardzo zadowolony, że zostałem dostrzeżony i zaproszony na zgrupowanie reprezentacji w tym roku. Ale nie mam oczekiwań. Nie raz to mówiłem – przychodziłem do ZAKSY bez oczekiwań i tak naprawdę wszystko, co mnie spotyka, jest dla mnie czymś nowym, takim fajnym akcentem. Nie miałem oczekiwań, że zdobędę Puchar Polski, że zagram w finale Ligi Mistrzów, czy powalczę o medale mistrzostw Polski. To samo dotyczy reprezentacji. Wolę się przyjemnie zaskoczyć niż negatywnie rozczarować. Nie mam z tyłu głowy, że muszę gdzieś być, gdzieś pojechać. Po prostu będę pracował każdego dnia na zgrupowaniu i starał się pokazać, że jestem gotowy do gry.
źródło: inf. własna