– Nie czuję, że ciąży na nas presja. Wydaje mi się, że spoczywa ona na zawiercianach. Są blisko. Pamiętajmy jednak o tym, co wydarzyło się w sezonie 2018/2019 – mówi TVPSPORT.PL Norbert Huber, środkowy Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Jego zespół przegrał pierwszy mecz półfinału z Aluron CMC Warta Zawiercie.
Dlaczego przegraliście pierwszy mecz półfinałowy?
Norbert Huber: – Zagraliśmy słabe spotkanie, jak na nasze możliwości. Ulegliśmy zawiercianom, którzy grali bardzo dobrze. Nie stawialiśmy się w bloku i często wchodziły nam w boisko piłki, które nie powinny się tam znaleźć. Jak w poprzednich spotkaniach było nieźle w elemencie blok-obrona, tak tym razem było dużo gorzej.
To był dla nas kubeł zimnej wody. Nie mamy jednak czasu, żeby zastanawiać się nad tym, co było w sobotę, bo we wtorek gramy kolejne spotkanie, tym razem na wyjeździe. Jeśli przegramy, będziemy poza finałem. Bardzo chcemy się do niego dostać. Mam nadzieję, że zagramy lepszą siatkówkę i będziemy groźniejsi niż do tej pory byliśmy.
Nie czuję, że ciąży na nas presja. Wydaje mi się, że spoczywa ona na zawiercianach. Są blisko. Pamiętajmy jednak o tym, co wydarzyło się w sezonie 2018/2019. W półfinale również grali z ZAKSĄ, wygrali 3:1 pierwszy mecz na wyjeździe i w drugim prowadzili już 2:0. Drużyna z Kędzierzyna-Koźla doprowadziła jednak do tie-breaka, wygrała go, jak również kolejne starcie. Wtedy ZAKSA pomachała finałową „marchewką”. Mam nadzieję, że powtórzymy to w tym roku.
Czy jesteście teraz w cięższym treningu?
– Nie czuję, żebyśmy byli w cięższym treningu. Nie trafiliśmy po prostu z dyspozycją dnia. Pierwszy mecz z zawiercianami nam nie wyszedł, nie grały elementy, które do tej pory nas nie zawodziły i przez to się frustrowaliśmy. Efektem tego była podarta przez Łukasza Kaczmarka koszulka.
Formuła półfinału do dwóch wygranych to za mało?
– Wydaje mi się, że za mało. Patrząc z perspektywy ligi włoskiej, gdyby grano tam do dwóch wygranych to Cucine Lube Civitanova po dwóch meczach byłoby poza grą o finał, podobnie jak Sir Safety Perugia, ale w przypadku zawodników Nikoli Grbicia po trzech spotkaniach. Obecnie w obu rywalizacjach jest 2:2 i wszystko jest otwarte, a piąte mecze odbędą się u tych zespołów, które początkowo gorzej radziły sobie w półfinałach.
Powołania od Nikoli Grbicia się spodziewałeś?
– Nie spodziewałem się w stu procentach, ale dochodziły do mnie różne głosy. Widziałem, że prezentuję się w tym sezonie na miarę swoich możliwości. Kiedy rozmawiałem z trenerem, powiedziałem mu, że bardzo się cieszę, że do mnie zadzwonił. Przyznałem, że słyszałem, że wcześniej dzwonił do innych chłopaków i w związku z tym liczyłem na jego telefon. Cieszę się, że w kolejnym sezonie reprezentacyjnym jestem w gronie wybranych.
*Cała rozmowa Sary Kalisz w serwisie TVP Sport
źródło: sport.tvp.pl