Reprezentacja Słowacji zakończyła fazę grupową mistrzostw Europy zwycięstwem 3:1 z Estonią. Dla naszych południowych sąsiadek była to tym cenniejsza wygrana, że odniesiona przed publicznością rywalek. – Wiedzieliśmy, że będzie to trudne, ponieważ Estonki grają u siebie i mają za sobą publiczność. Dzięki Bogu wygraliśmy drugiego seta i wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że mamy mecz w swoich rękach i zakończyliśmy go z trzema punktami – podsumowała spotkanie z Estonią Nina Herelová.
– Na początku popełniliśmy wiele błędów – dodał Michal Masek, szkoleniowiec reprezentacji Słowacji. – To był problem pierwszego seta, ale powiedziałem dziewczynom, żeby ich nie złamały i ruszyły dalej. Potem ograniczyliśmy błędy, zaczęliśmy ostrożniej grać w obronie i wszystko się odwróciło. Bardzo się cieszę, że się udało. Estonki „napaliły się” na nas i chciały spróbować. Powtarzałem, że jeśli nie będziemy popełniać błędów i będziemy ostrożni, to oni nie mają wielkich szans.
Zadowolona z gry słowackiej drużyny była również przyjmująca Karolína Fričová. – Początek pierwszego seta poszedł nam dobrze, potem popełniliśmy kilka niewymuszonych błędów, co wywarło na nas presję. Później jednak potrafiliśmy fantastycznie odczytać ich grę. To był naprawdę świetny występ.
Michaela Abrhámová podkreśliła, że jej drużyna miała przeciwko sobie nie tylko rywalki, ale i ich publiczność. – Mam wspaniałe odczucia. To był doskonały mecz. Estonki grały przed własną publicznością, więc było nam trudniej. Na szczęście udało nam się to wytrzymać, zaangażowaliśmy wszystkich zawodników w grę i pomogliśmy sobie nawzajem.
Reprezentacja Słowacji zapewniła sobie awans do dalszej części mistrzostw Europy z 3. miejsca w grupie D. Poza naszymi południowymi sąsiadkami do fazy pucharowej awans z tej grupy wywalczyły również Francuzki i Holenderki.
źródło: inf. własna, svf.sk