W Neapolu rozlosowano grupy przyszłorocznych mistrzostw Europy. Biało-czerwoni nie trafili na zbyt wymagających rywali, a losowanie na łamach portalu sport.pl ocenił szkoleniowiec polskiej kadry, Nikola Grbić. – Chciałbym zagrać z kimś tak silnym od razu, już w pierwszych chwilach turnieju – przyznał trener reprezentacji Polski.
Polacy trafili do grupy C mistrzostw Europy, która swoje spotkania będzie rozgrywać w Macedonii Północnej. Oprócz gospodarzy reprezentacja Polski w pierwszym etapie turnieju zmierzy się z Czarnogórą, Holandia, Czechami oraz Danią. – Nie będę ukrywał, że możemy się czuć faworytami tej grupy. Myślę jednak, że musimy się skupić na sobie, a nie myśleć o rywalach – przyznał szczerze Nikola Grbić i dodał: – Nie lekceważyłbym Holendrów, którzy zawsze wydają się silnym zespołem, trudno się przeciwko nim gra. Do tego są Czesi, a oni wyrzucili z poprzednich mistrzostw Europy Francuzów już w 1/8 finału turnieju. To było spore zaskoczenie, ale prezentowali się wtedy naprawdę dobrze. Musimy uważać na każdego, ale nie myśleć za dużo o przeciwnikach, tylko o naszej grze.
Faza grupowa nie powinna więc stanowić większego problemu dla wicemistrzów świata. Polacy będą jej wyraźnymi faworytami. – Szczerze mówiąc, wolałbym inny scenariusz. Chciałbym zagrać z kimś tak silnym od razu, już w pierwszych chwilach turnieju. Na igrzyskach w Sydney, gdy zdobywałem złoty medal, zaczęliśmy od porażek z Włochami i Rosją, a potem pokonaliśmy je w kluczowych meczach. Za to na mistrzostwach świata w 2002 roku wygrywaliśmy spotkania serią, byliśmy niepokonani i każdy przegrany set był sensacją. I co? Skończyliśmy bez medalu, z porażkami w dwóch najważniejszych spotkaniach. To działo się tak często w mojej karierze, że wolę ten trudniejszy system na wielkich imprezach – tłumaczył swoje zdanie serbski szkoleniowiec reprezentacji Polski.
Do tego trzeba pamiętać o niezbyt korzystnym kalendarzu nadchodzącego sezonu reprezentacyjnego. Najpierw najlepsze ekipy czeka Liga Narodów, a następnie mistrzostwa Europy. Dopiero po nich rozegrana zostanie najważniejsza impreza – kwalifikacje do igrzysk olimpijskich, co może oznaczać, że najlepsze drużyny będą miały sporo grania. Czy wszystkie reprezentacje zagrają swoimi najmocniejszymi składami? – Dyskutujemy o wszystkich możliwych scenariuszach. Decyzje powinny przyjść po mojej wizycie w Polsce w przyszłym tygodniu – wyjaśnił Grbić. – Nie chcę mówić, że coś jest w pełni możliwe, albo nie, nie chcę tym wzbudzać wielkiej dyskusji. Ale to oczywiście jedna z opcji, rozwiązań na nadchodzący sezon. Inni też będą o tym myśleć. Ustalimy to. Najważniejszym spośród tych trzech wielkich turniejów, jakie mamy do rozegrania są bez wątpienia kwalifikacje olimpijskie. Po to pracujemy. Musimy też dobrze spisać się podczas Ligi Narodów, żeby gromadzić punkty do światowego rankingu – podsumował szkoleniowiec. Podkreślił jednak, że nie zamierza odpuszczać europejskiego czempionatu. – W żadnym stopniu nie lekceważę jednak mistrzostw Europy. Podzielenie kadry na dwa zespoły wydaje się dobrym pomysłem, ale wtedy dla każdego z nich trzeba odnaleźć dobry rytm. I niestety, ten, który trenowałby na same kwalifikacje olimpijskie, nie miałby jak rozgrywać meczów. Nie byłoby nawet wielkich szans na jakieś sparingi, nie ma oficjalnych terminów spotkań, a nie wiemy, jakie decyzje podejmą inni. Umówmy się: trudno byłoby zaakceptować, że część zawodników nie zagra na najwyższym poziomie od końca Ligi Narodów do początku turnieju kwalifikacyjnego. To ponad dwa miesiące, za długo – podsumował Nikola Grbić.
źródło: sport.pl