Nikola Grbić pojawił się w Krakowie na finale Pucharu Polski. Szkoleniowiec reprezentacji mężczyzn nie tylko oglądał swoich podopiecznych, ale również spotkał się z władzami związku i ligi. – Załatwiliśmy już sprawy meczów towarzyskich, zgrupowań w Spale i Zakopanem, Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Było już naprawdę wiele rzeczy, nad którymi trzeba pracować. Byłem też na spotkaniu władz PlusLigi, by porozmawiać o systemie rozgrywek w kolejnym sezonie. Nie byłbym prawdopodobnie w stanie tego zrobić, gdybym pracował też w Perugii – powiedział w rozmowie z portalem Sport.pl trener biało-czerwonych.
Wiele osób przyglądało się finałowym zmaganiom Pucharu Polski mężczyzn. Wśród obserwatorów nie mogło zabraknąć Nikoli Grbicia. Opiekun polskiej reprezentacji nie tylko analizował dyspozycję kadrowiczów, uczestniczył także w spotkaniach z władzami PZPS czy PlusLigi. – Załatwiliśmy już sprawy meczów towarzyskich, zgrupowań w Spale i Zakopanem, Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Było już naprawdę wiele rzeczy, nad którymi trzeba pracować. Byłem też na spotkaniu władz PlusLigi, by porozmawiać o systemie rozgrywek w kolejnym sezonie. Nie byłbym prawdopodobnie w stanie tego zrobić, gdybym pracował też w Perugii. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Cieszę się obecnym życiem – przyznał w rozmowie ze „Sport.pl” Nikola Grbić, który w tym roku może się już skupić wyłącznie na pracy z kadrą.
Nie jest tajemnicą, że nie wszyscy są zwolennikami szesnastu ekip w najwyższej klasie rozgrywkowej. – Jest za dużo spotkań, zdecydowanie. Niemalże każdego dnia jest jakiś mecz. A jak gra się tak dużo, to ogólna jakość spada. To także jeden z powodów, dla których podczas spotkania z władzami PlusLigi powtarzałem, że dla dobra tych rozgrywek i zawodników lepiej byłoby za dwa lata zmniejszyć liczbę drużyn do 14 – stwierdził szkoleniowiec.
Serb próbował przekonać włodarzy ligi do swoich pomysłów, zwłaszcza w kontekście przyszłorocznych rozgrywek, które są o tyle istotne, że będą się odbywać w roku olimpijskim. – Przy 16 zespołach w lidze – jak to jest teraz – w przyszłym sezonie zawsze można podzielić je na dwie grupy. By skrócić fazę zasadniczą. Można też rozegrać ją w normalnej formule, a potem zorganizować Final Six. Jeden turniej i tyle. Są różne sposoby. Nie wiem, co wolą działacze – play-off krótszy czy dłuższy. Dla mnie ważne, by zawodnicy zakończyli walkę o mistrzostwo na tyle wcześnie, by mieli wystarczająco czasu, by odpocząć i rozpocząć przygotowania – zaproponował Nikola Grbić.
Trener polskiej reprezentacji zdradził również, na kiedy zaplanowano start tegorocznego sezonu kadrowego. – Wstępnie zarezerwowaliśmy 8 maja. Wciąż nie wiemy oczywiście, ilu zawodników będzie wtedy dostępnych. Zawsze daję graczom tydzień wolnego po sezonie klubowym. Łatwiej jest opóźnić rozpoczęcie zgrupowania niż je przyśpieszyć, stąd ten wczesny termin. Zbierzemy się w jego okolicy – dodał szkoleniowiec.
Nie milkną spekulacje, kogo można się będzie spodziewać w gronie powołanych. Czy kibice będą świadkami powrotów do kadry? – Obecnie możemy umieścić na liście trzydziestu zawodników, czyli o pięciu więcej niż rok temu. Na pewno będzie Wilfredo Leon, którego poprzednio wyeliminowały kłopoty zdrowotne. Co do Norberta Hubera, to nie wiem. Widzę, że jeszcze nie wrócił na stałe do gry i ma problem. Wiedzieliśmy, że będzie potrzebował czasu na powrót do zdrowia po operacji, ale nie widzę zbytnio, by grał, więc zobaczymy. Owszem, w finale Pucharu Polski zaliczył udany występ, wchodząc z ławki. Mam nadzieję, że to będzie dla niego pozytywny impuls. Jeśli chodzi o Fabiana Drzyzgę, przywitaliśmy się, gdy byłem na meczu Resovii z Zaksą. Rzeszowianie przegrali, więc uznałem, że nie był to dobry moment. Praktycznie więc nie rozmawialiśmy – wyjaśnił Nikola Grbić.
* Rozmawiała Agnieszka Nadziałek. Całość dostępna w serwisie Sport.pl
źródło: opr. własne, sport.pl