Strona główna » Nikola Grbić dwa tygodnie po mistrzostwach świata nadal pełny emocji. Jasno wytłumaczył swoje decyzje

Nikola Grbić dwa tygodnie po mistrzostwach świata nadal pełny emocji. Jasno wytłumaczył swoje decyzje

sport.tvp.pl

fot. philippineswch2025.com

Od zakończenia mistrzostw świata minęły już niespełna dwa tygodnie. Reprezentacja Polski przypomnijmy turniej na Filipinach zakończyła z brązowym medalem. W obszernej rozmowie z TVP Sport selekcjoner Nikola Grbić nie ukrywał, że emocje nadal są w nim żywe. Wytłumaczył też swoje niektóre decyzje.

Emocje nadal żywe

Reprezentanci Polski po sezonie reprezentacyjnym są już w swoich klubach, a Nikola Grbić wciąż analizuje to, co się wydarzyło. Selekcjoner opowiedział w rozmowie z TVP Sport o swoich emocjach. –  Myślę, że zdobycie medalu w mistrzostwach świata to sukces dla każdej drużyny. Osobiście jednak ponieważ jestem bardzo ambitny i zrobiłem wszystko, żeby zdobyć złoto ten wynik jest czymś mniej niż oczekiwałem, i to nie tylko ja, ale i wszyscy inni. Mam mieszane uczucia – nie ukrywa Grbić.

Szkoleniowiec nie ukrywa jednak, że nadal buzują w nim emocje. – Po tylu zmianach ten sezon był naprawdę wielkim, wielkim znakiem zapytania. Skończyliśmy z dwoma medalami, a jeden z nich był złoty. Myślę, że ostatecznie muszę więc być zadowolony. Ciągle jednak czuję te emocje, sezon dopiero się skończył. Nadal więc jestem trochę rozczarowany, bo chciałem więcej – mówi. Zdradził też, czy obejrzał już mecz półfinałowy z Włochami. – Wciąż przygotowuję się na to mentalnie – powiedział.

Opowiedział też o swoim zachowaniu tuż po półfinale. – Wiedziałem, że po wszystkim, co się stało, mamy zadanie do wykonania, czyli zdobycie brązowego medalu. To był mój cel mimo że byłem załamany i czułem, jakby przejechała mnie ciężarówka. Nie miałem jednak czasu na żałobę. Gdybym analizował to, co mogliśmy zrobić lepiej, sprawdzał od razu każdy błąd to stałbym się bardziej emocjonalny. Tego wtedy nie potrzebowałem. Musiałem być precyzyjny, skupiony na tym, co tu i teraz, musiałem przynieść rozwiązania, a nie rozdrapywanie ran. Jeśli zawodnicy zobaczyliby, że żyję przeszłością, to zrobiliby to samo. Nie byłbym dla nich dobrym przykładem. 

Sasak czy Kurek?

Po mistrzostwach świata posypała się lawina komentarzy, dlaczego na Filipinach tak mało szans dostawał Kewin Sasak. Ostatecznie w obliczu problemów zdrowotnych Bartosza Kurka Sasak musiał grać w najważniejszych momentach. –  Plan był jasny i opierał się na przygotowaniu Bartka do podstawowej roli. W tym momencie uważam, że może wnieść coś więcej niż Kewin. Ten drugi jest świetnym facetem jak na pierwszy rok w reprezentacji, wykonał niesamowitą robotę i jestem więcej niż zadowolony z jego występów. Gdybym jednak miał wybrać teraz, kto zagra w najważniejszym meczu, to postawiłbym na Kurasia. Może jakiś inny trener postąpiłby inaczej – tłumaczy selekcjoner.

– Ulubionym sportem w Polsce jest to, że jak się nie uda, każdy od razu jest trenerem. Wszyscy myślą, że powinno dać się szansę temu, temu i tamtemu. Łatwo o tym porozmawiać przy piwie, cappuccino czy czymkolwiek innym. Nie zmienia to faktu, że to ja podejmuję decyzję mając milion informacji – skomentował Grbić lawinę komentarzy.

Szalpuk tylko na wycieczkę?

Kolejną pretensją ze strony środowiska w kierunku Nikoli Grbica jest to, że nie dał praktycznie szans Arturowi Szalpukowi. – Artur dał nam wiele podczas Ligi Narodów i zasłużył na miejsce w składzie na mistrzostwa świata. Ma jednak problem z przyjęciem. W przypadku Wilfredo Leona to również nie jest jego najlepsza strona. Gdybym postawił na Leo i Artura na boisku, potencjalnie moglibyśmy mieć dużo kłopotów. Poza tym nigdy nie grałem w tym ustawieniu – mówi.

– Myślę, że wszystkie decyzje, które zostały podjęte i logika za nimi stojąca czasami nie jest oczywista dla wszystkich, ale to nie oznacza, że jej nie ma. Włochy serwowały jak diabli przez cały turniej i miały wskaźnik efektywności serwisu o wiele, wiele lepszy niż przez całą VNL, czy kiedykolwiek w ostatnich czterech latach – podsumował Nikola Grbić

PlusLiga