– Uważnie obserwuję poszczególnych siatkarzy, bo potrzebuję nie tylko ich wyników, muszę zobaczyć jak reagują w konkretnych sytuacjach, momentach meczu. Jak grają i jak radzą sobie z ciężkimi sytuacjami powiedział Nikola Grbić, trener męskiej reprezentacji siatkarzy.
Trenerze, jesteśmy teraz w Krakowie, jak pan się czuje w Polsce?
Nikola Grbić: – Zawsze cieszę się, kiedy przyjeżdżam do Polski, ponieważ mam kontakt z ludźmi, z którymi pracuję, współpracuję i których poznałem. Zawsze cieszyłem się, że pracuję tutaj. To już w sumie trzy lata – dwa spędziłem z Zaksą, a teraz mam rok z reprezentacją. I naprawdę mogę powiedzieć, że lubię tutaj być i pracować. To wielka przyjemność pracować z ludźmi, z którymi jesteśmy na tym samym poziomie – mówimy tym samym językiem, mamy takie same cele. Bardzo mi to odpowiada.
A jak często obecnie bywa pan w Polsce?
– Staram się przyjeżdżać do Polski co 3-4 tygodnie. Przyjeżdżam obejrzeć mecze, obserwować zawodników, porozmawiać z osobami ze związku w kwestii organizacji meczów towarzyskich i całego sezonu, tego gdzie możemy organizować przygotowania. Podczas mojej poprzedniej wizyty byliśmy w Zakopanem, żebym mógł zobaczyć ten kompleks. Nie chciałem polegać tylko na tym, że ktoś mi powie, że jest świetny. Ja chcę jechać i zobaczyć. Dlatego byłem tam i jak powiedziałem, za każdym razem oglądam kilka meczów, rozmawiam z zawodnikami. Uważam, że to bardzo ważne, ponieważ podtrzymuję kontakt z nimi i cały czas jestem na bieżąco z tym, co się dzieje. Fakt, że pracuję wyłącznie dla Polskiego Związku daje mi taką możliwość. Gdybym pracował z jakimkolwiek klubem, nie miałbym takiej szansy. Dzięki temu mogę też spędzić trochę więcej czasu z rodziną, mam czas dla siebie, żeby poczytać jakąś książkę, dokształcać się w aspektach związanych z tym, co robimy i mieć możliwość przyjeżdżać tutaj do Polski na trzy-cztery dni czy tydzień i poświęcić się temu w pełni. Takie rozwiązanie bardzo mi odpowiada.
Czy miał pan możliwość zobaczyć na żywo wszystkie polskie kluby?
– Nie widziałem na żywo wszystkich drużyn, ale miałem możliwość zobaczyć przeważającą większość zawodników, którzy byli w reprezentacji, jak i tych, którzy są potencjalnymi kandydatami do kadry. Im bliżej do terminu ogłoszenia powołań i początku przygotowań, ten obraz kadry się krystalizuje. Powoli. Ale jeszcze za wcześnie, abym cokolwiek ogłaszał czy mówił o nazwiskach. Potrzeba czasu, abyśmy usiedli i porozmawiali o tym, ilu zawodników zacznie zgrupowanie, ilu dostanie krótszy czy dłuższy czas na odpoczynek i jak będziemy się przygotowywać do całego lata. To wszystko jeszcze przed nami. Dobrze, że zwiększono limit zawodników zgłoszonych na VNL z 25 do 30, więc będę miał w swojej dyspozycji 30 zawodników i będę mógł wprowadzać zmiany.
Zatem planuje pan większe roszady składem pomiędzy poszczególnymi turniejami?
– Nie wiem. Już w ubiegłym roku byli zawodnicy, których zgłosiłem na szeroką listę, ale później ich nie zabrałem na turniej. Patrząc obiektywnie, kiedy masz dobre warunki, takie jak my mamy, np. w Spale czy Zakopanem można pracować z dużą liczbą zawodników, ale to musi być też okres przygotowawczy, początek. Kiedy zbliża się turniej, musisz wytrenować drużynę. Mając 18 zawodników nie ma rytmu, nie mogą grać wszyscy. Musisz zdecydować, wybrać mniejszą grupę zawodników, z którą jedziesz na turniej, pracować z nimi, żeby się zgrali. Z kolei ci, którzy zostają i kontynuują treningi też potrzebują się ze sobą zgrać, i z tego powodu nie powołuję wszystkich zawodników, aby przyjechali, bo byłoby ich za dużo, a przez to nie byłoby takiej jakości treningu. Dobrze mieć do dyspozycji 30 zawodników, na wypadek gdyby coś się stało, jak w ubiegłym roku – Leon potrzebował operacji kolana, Huber zerwał ścięgno Achillesa.. Oni zajmowali dwa miejsca w składzie na VNL, a nie byli w stanie grać czy trenować. Gdyby nie takie sytuacje można by ograniczyć liczbę zgłoszonych, ale zawsze lepiej mieć więcej zawodników, bo to daje możliwość uzupełnienia składu czy dołączenia kogoś do treningów w pewnym okresie, aby go zobaczyć, przetestować. Lista 30 zawodników daje większe pole manewru. Ale jak powiedziałem, nie podjąłem jeszcze decyzji, kto znajdzie się na tej liście, czy kto zacznie zgrupowanie.
W tym sezonie w PlusLidze pojawiło się kilka nowych nazwisk. Czy któryś z młodych zawodników zainteresował pana w kontekście kadry?
– Jest 2-3 młodych zawodników, o których wcześniej nie słyszałem, a którzy na pewno znajdą się wśród powołanych. Oczywiście dam im szansę, aby mogli się pokazać i być z nami, trenować i grać. Żeby mogli też poczuć, jak to wszystko wygląda, a to co z tego wyjdzie będzie oczywiście zależało od wielu czynników, od nich samych i od ogólnej sytuacji. To dobra rzecz, że jest dużo młodych, utalentowanych i obiecujących zawodników. Jeśli nie ja teraz, to Polska będzie z pewnością w którymś momencie mogła na nich polegać.
Również niektórzy z pana ubiegłorocznych kadrowiczów zrobili duże postępy. Imponują panu tym, co obecnie prezentują na boisku?
– Oczywiście! W przypadku zawodników, którzy wciąż się rozwijają, potrzeba czasu, aby zobaczyć ich postęp. Zawsze powtarzam zawodnikom, kiedy daję im jakąś informację dotyczącą np. bloku czy przyjęcia, zagrywki, ataku, podejścia do meczu, mentalności czy koncentracji – obojętnie czego – to nie zadziała jak w matrixie, że włożę wam do głowy chip i kiedy coś powiem, to od razu to wykonacie i gotowe. To jest kompletny proces, musisz zrozumieć, przyswoić, zastosować i powtarzać aż stanie się to automatyczne. To bardzo długi proces i u każdego może trwać inny okres. U jednego trzy-cztery miesiące, a u innych nawet rok. Każdy zawodnik jest inny i u każdego ten proces wygląda inaczej. Oczywiście, cieszę się widząc, że zawodnicy, którzy ze mną pracowali stają się lepsi, starają się robić to, co im powiedzieliśmy, starają się poprawiać. Uważnie śledzę ich występy. Może nie wszystkie biorąc pod uwagę, że grają non stop. Mecze są praktycznie od poniedziałku do niedzieli, więc tak naprawdę codziennie musiałbym siedzieć przed telewizorem, ale oglądam, jak najwięcej się da. Uważnie ich obserwuję, bo potrzebuję nie tylko ich wyników, muszę zobaczyć jak reagują w konkretnych sytuacjach, momentach meczu. Jak grają i jak radzą sobie z ciężkimi sytuacjami.
Czy wie Pan już, kiedy rozpocznie się pierwsze zgrupowanie? Tradycyjnie będzie to Spała?
– Na pewno zaczniemy w Spale, bo na turnieje Ligi Narodów podróżujemy z Warszawy. Najpierw polecimy do Japonii, wrócimy do Polski, potem Holandia, wracamy do Polski i lecimy na Filipiny. Gdyby nasza baza byłaby gdziekolwiek indziej, a nie blisko Warszawy, potrzebowalibyśmy dużo więcej czasu na transfery. Kiedy wracamy i są jakieś dni wolne z Warszawy wszystkim jest łatwiej dojechać do domu, bo Warszawa jest w centrum i wszyscy mają relatywnie bliżej niż np. z Zakopanego. Dlatego Spała to najlepsze rozwiązanie. Początek zgrupowania zabukowaliśmy na 8 maja. Czy zaczniemy 8 maja, czy nie, zobaczymy, ale na pewno nie zaczniemy wcześniej.
Nadchodzący sezon reprezentacyjny będzie intensywny – Liga Narodów, mistrzostwa Europy i kwalifikacje olimpijskie…
.. które są najważniejsze z tego wszystkiego, a wciąż nie wiemy, gdzie się odbędą, kto będzie gospodarzem i przeciwko komu zagramy. To zdecydowanie najważniejszy turniej. Kiedy poznamy szczegóły, będziemy mogli wszystko zorganizować tak, aby jak najlepiej przygotować się do tego turnieju i zaplanować całe lato – VNL, mistrzostwa Europy… Jesteśmy we wstępnej fazie planowania i wiemy na pewno, że zaczniemy najwcześniej 8 maja.
źródło: pzps.pl