– Zespół z Mielca jest bardzo defensywny, popełnia mało błędów. My z kolei gramy bardziej ofensywnie, ale popełniamy więcej błędów. W pierwszym meczu to my przeważaliśmy, ale w niedzielę już następny mecz i zobaczymy, jak będzie – przyznał po pierwszym meczu finałowym I ligi kobiet trener UNI Opole Nicola Vettori. Opolanki wygrały pierwsze spotkanie 3:0, drugi mecz już w niedzielę.
W pierwszym meczu finałowym zdecydowanie pokonaliście Stal Mielec. Spodziewał się pan tak przekonywującej wygranej?
Nicola Vettori: – Nie, nie aż tak. Na pewno graliśmy bardzo dobrze, konsekwentnie. Zaczęliśmy od samego początku dobrą zagrywką, nasz atak robił różnicę. W trakcie meczu poprawiliśmy jeszcze blok i kontratak i to skutkowało niezłym wynikiem i naszym zwycięstwem.
Rywale mieli problemy ze skończeniem swoich akcji, to konsekwencja dobrego ustawienia w obronie?
– Może też, bo broniliśmy naprawdę bardzo trudne piłki, kiwki i ataki mocne. Nasze zespoły mają przede wszystkim zupełnie inne charakterystyki. Zespół z Mielca jest bardzo defensywny, popełnia mało błędów. My z kolei gramy bardziej ofensywnie, ale popełniamy więcej błędów. W pierwszym meczu to my przeważaliśmy, ale w niedzielę już następny mecz i zobaczymy, jak będzie.
Spodziewa się pan więcej niż trzech meczów w rywalizacji finałowej?
– Nie jest to dla mnie istotne. Chcę wygrać następny mecz i tylko na tym się koncentruje.
Przygotowując zespół przed sezonem i w jego trakcie trudno było wymierzyć szczyt formy właśnie na mecze finałowe?
– Jeszcze nie skończyliśmy serii finałowej. Na pewno pracowaliśmy tak, by być mocnym w play-off, ale czy to się udało? Czasami to nie wychodzi, na początku pierwszej rundy mieliśmy swoje problemy. Tak jest co roku w zespołach, które trenowałem. Druga runda była już zdecydowania lepsza i pewniejsza w naszym wykonaniu no i teraz mamy dobry moment.
Zaczęliście sezon dość wcześniej, mamy początek maja. Odczuwacie już zmęczenie sezonem, może nawet nie fizyczne, ale psychiczne?
– No na pewno, mieliśmy dużo problemów różnego rodzaju. Mieliśmy COVID, dwa razy kwarantannę, kontuzje, urazy, jesteśmy po ciężkim, dziewięciomięsięcznym okresie i jesteśmy zmęczeni, chyba jak każdy. Nasi przeciwnicy na pewno mają podobnie, więc szanse są tu równe.
Czujecie presję awansu ze strony sponsorów? Sami sobie też wytwarzacie taką wewnętrzną presję?
– Presja na tym poziomie na pewno występuje i u nas, i u przeciwników. W naszym przypadku wygraliśmy rundę zasadniczą dość zdecydowanie i sami oczekujemy teraz zwycięstw od siebie. Jesteśmy wobec siebie wymagający i chcemy to oczywiście wygrać. Nasi sponsorzy, miasto, całe środowisko przyzwyczaili się do już do naszych wygranych i nie zawsze wiedzą, jak ciężko przychodzi każda wygrana.
Dobrze zna pan I ligę kobiet, ma też rozeznanie w poziomie ekstraklasy, w której pan pracował. Jak wypada porównanie poziomu zespołów z dolnej części tabeli TAURON Ligi i tych najlepszych z I ligi?
– Trudno powiedzieć. Gramy innymi piłkami, inna jest szybkość rozegrania. Powinniśmy zagrać kilka meczów ze sobą, by to ustalić. Patrząc na umiejętności poszczególnych zawodniczek wydaje mi się, że ta różnica nie jest duża, ale decyduje zespół, nie poszczególne zawodniczki. Szczerze mówiąc nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
źródło: inf. własna