Nie ma jeszcze 18 lat, a już podpisała kontrakt marzenie. Natasza Ornoch w przyszłym sezonie zagra we włoskim beniaminku, ale… podpisała też kontrakt z Imoco Conegliano. Siatkarka opowiedziała o kulisach tego transferu oraz o przygotowaniach do zbliżających się mistrzostw świata U19.
18 lat i włoskie marzenie
Aleksandra Suszek (Strefa Siatkówki): W listopadzie mówiłaś o marzeniu gry w mistrzostwach Włoch. Po siedmiu miesiącach zostajesz tą zawodniczką Serie A. Jak doszło do twojego transferu?
Natasza Ornoch: – Powiedziałabym, że podpisując jakiś czas temu kontrakt z włoskim agentem, wiedziałam, że to może być to duże ułatwienie w tym temacie i otwarcie drogi do ligi włoskiej. W mojej świadomości Włochy były od początku. Może dlatego też to marzenie stało się realne tak szybko.
Była to więc chyba przełomowa decyzja w twojej karierze.
– Tak, zdecydowanie pierwszym krokiem było podpisanie kontraktu z włoskim agentem. Można powiedzieć, że ta decyzja trochę mnie wprowadziła na włoski rynek. Dzięki temu kluby z tamtego rejonu mogły mnie poznać lepiej.
Zgodziłaś się od razu?
– Oczywiście rozważałam różne drogi. Brałam pod uwagę także dalszą grę w Polsce. Otrzymałam też propozycje od kilku rodzimych klubów. Ostatecznie jednak wybrałam ligę włoską.
Imoco Conegliano za jakiś czas?
Klub z Maceraty na pewno da ci dużą szansę rozwoju. Poza tym, mówi się, że twoja przygoda może być długoterminowa.
– Tak, dokładnie. Zapewne masz na myśli kontrakt z Imoco Conegliano. Także rzeczywiście, jest to prawdziwa informacja. Podpisałam kontrakt z mistrzem Włoch i jestem pod jego skrzydłami, jednak na tym etapie będę grać w Maceracie.
Właśnie to miałam na myśli. To bardzo niecodzienna sytuacja. Trenować twój zespół będzie Valerio Leonetti, wieloletni asystent Daniela Santarelliego. Wiesz już co nieco o jego systemie pracy?
– Tak, miałam już dwie rozmowy z trenerem. Przedstawił mi swój program, poruszył temat treningów. Wyjaśnił mi także, jak będzie wyglądał przykładowy tydzień pracy – czy z treningami na hali, czy na siłowni. Dla trenera szczególnie ważna jest technika. Na tym będzie się skupiał. Nie we wszystkich seniorskich klubach zwraca się tak mocno uwagę na technikę, a rzeczywiście w przypadku trenera Leonettiego to będzie ważne.
Jak wiele może ci dać taki transfer w twoim wieku? Czego oczekujesz od tej przygody?
– Oczywiście ze względu na poziom siatkarski w lidze włoskiej, oczekuję efektownej pracy i podszkolenia swoich umiejętności. Poza doświadczeniami sportowymi, na pewno kultura włoska jest czymś, co zdecydowanie mnie przyciąga. Nie był to kluczowy element, który zadecydował o moim transferze ale bardzo się cieszę, że będę mogła poznać tamtejszą kulturę.
CBF Balducci HR Macerata to beniaminek Serie A1. Będziecie walczyć z klubem o coś więcej, niż utrzymanie?
– Myślę, że utrzymanie się to będzie nasz cel minimum. Na pewno wszystko powyżej będzie sukcesem – im wyższe miejsce, tym lepiej.
Siatkówka? Jej całe życie
O twoim włoskim marzeniu porozmawiałyśmy. Przejdźmy bezpośrednio do ciebie – jaka jest Natasza Ornoch?
– Na pewno waleczna i zdeterminowana w dążeniu do celu. Myślę, że jestem także pracowita. Siatkówka to moja największa pasja i naprawdę poświęcam jej całe swoje serce.
Środowisko siatkarskie opisuje cię za to jako „nadzieję polskiej siatkówki”. Jak podchodzisz do takich przewidywań?
– Takie opinie są bardzo miłe. Gra dla reprezentacji Polski jest spełnieniem moich marzeń i bardzo chciałabym kiedyś zagrać w kadrze seniorskiej. Nie nakłada to na mnie natomiast jakiejś większej presji. Po prostu dążę do tego powoli i trenuję tak, aby może się to kiedyś wydarzyło.
Gra na przyjęciu od początku była twoim wyborem?
– Pozycja przyjmującej była moim celem. Według mnie jest to bardzo wszechstronna pozycja. Zawsze mi imponowało to, że grając na tej pozycji trzeba umieć wszystko – przyjąć, zablokować, zaatakować… w skrócie, że jesteśmy od wszystkiego. Zdecydowanie to było zawsze moje marzenie, ale na początku byłam trochę za niska, żeby grać na przyjęciu. Często trenerzy widzieli mnie na pozycji libero. To przyczyniło się do tego, że poprawiłam przyjęcie czy obronę i teraz myślę, że jestem całkiem niezła w tych elementach.
To też między innymi dlatego Gabi Guimares jest twoją idolką?
– Tak, zdecydowanie. Po prostu podziwiam ją za jej podejście do siatkówki. Jej gra bardzo mi imponuje.
A co robisz w czasie, gdy nie myślisz o siatkówce?
– Uwielbiam podróżować, to jest jedna z moich pasji. Na mojej liście miejsc do odwiedzenia są m.in. ciepłe, azjatyckie kraje. Bardzo chciałabym też zwiedzić Peru. Uwielbiam aktywny tryb życia. Gdy nie gram w siatkówkę to wybieram rower, rolki… Bez sportu ciężko mi żyć.
Mistrzostwa świata U19 najbliższym wyzwaniem
Gdy rozmawiamy, jesteś na zgrupowaniu. Przed wami w tym sezonie ważna impreza, Mistrzostwa Świata U19. Na jakim etapie przygotowań jesteście?
– Można powiedzieć, że kończymy ciężkie treningi. Jesteśmy już bliżej końca obozu w Policach. To zgrupowanie miało być ostatnim trudnym fizycznie etapem i rzeczywiście był bardzo ciężki. Treningi były długie i wyczerpujące zarówno rano, jak i po południu. Teraz wkraczamy w fazę przygotowań, gdzie treningi będą bardziej odświeżające. Czeka nas więcej grania. Wkrótce jedziemy na sparingi do włoskiego Rimini.
Zeszłoroczne imprezy (Mistrzostwa Europy U18 i Mistrzostwa Europy U20 – przyp. red.) zostawiły po was dobre wrażenie, ale w obu przypadkach zakończyłyście zawody poza podium. Po tych doświadczeniach czujecie się teraz bardziej zdeterminowane?
– Tak, zdecydowanie. Ja myślę, że wtedy wcale nie musiałyśmy skończyć na tym czwartym miejscu. Faza medalowa zdecydowanie poszła nam gorzej niż grupowa. Myślę, że gdybyśmy zachowały taki sam poziom gry do końca turnieju, to mogłoby się to różnie potoczyć. Teraz jesteśmy na podobnym poziomie z innymi zespołami i jak najbardziej jesteśmy w stanie z nimi walczyć. Dlatego też pracujemy teraz, żeby po prostu poprawić to, co w zeszłym roku nie wyszło i myślę, że jesteśmy w stanie walczyć ze wszystkimi.
Bułgaria, Turcja, Stany Zjednoczone, Peru i Hiszpania – które z pierwszych turniejowych rywalek mogą być dla was najbardziej wymagające?
– Każda drużyna będzie na bardzo wysokim poziomie, ale mi w pamięci najbardziej zapadła Bułgaria. Na poprzednich mistrzostwach przegrałyśmy z nimi w tie-breaku. Przyznam, że chciałabym się teraz odegrać za tę porażkę.
Zobacz również:
Julia Szczurowska spełniła marzenie, ale przeszła przez piekło. „Siatkówka mnie uratowała” [wywiad]