To mógł być mecz o wszystko, a stał się tylko kolejnym gwoździem do trumny. Siatkarzom PGE Skry Bełchatów po porażce w Lublinie 0:3 na koniec rundy zasadniczej, pozostanie jedynie rywalizacja o 11. miejsce na koniec najsłabszego sezonu w historii klubu. — Jesteśmy rozbici. Przegraliśmy ten sezon dużo wcześniej – mówią siatkarze z Bełchatowa, gdzie wszystko posypało się jak domek z kart. Także finansowo.
W tym sezonie po raz pierwszy od wejścia do najwyższej klasy rozgrywkowej bełchatowianie nie awansowali do fazy play-off i zajmą najwyżej 11. miejsce. To ich najgorszy wynik w historii. Jednak poza fiaskiem od strony sportowej, problemy prześladowały zespół przez cały sezon – od zmiany trenera, przez zaległości w wypłatach dla zawodników i kilkumilionowe długi, po rozstanie z wieloletnim prezesem Konradem Piechockim, współtwórcą największych PGE Skry.
Niewiele brakowało, aby poniedziałkowy mecz w Lublinie pomiędzy miejscowym LUK-iem a PGE Skrą Bełchatów stał się spotkaniem o wszystko, czyli decydował o tym, która z ekip wejdzie do play-off, a nie okazał gwoździem do trumny rozbitych bełchatowian. Z zawodników wyraźnie uszło powietrze i zwłaszcza po stronie PGE Skry było widać, że trudno wykrzesać z siebie jeszcze siły do walki. W kuluarach dało się słyszeć, że każdy tylko martwi się, by podczas treningów i tych ostatnich spotkań nie złapać kontuzji. Z urazem od dwóch tygodni zmaga się środkowy PGE Skry Mateusz Bieniek, który naderwał ścięgno w stopie i pod koniec tygodnia przejdzie badania kontrolne w Łodzi. W poniedziałek nie zagrał w Lublinie, ale z ławki obserwował poczynania kolegów. — Jesteśmy rozbici po tym braku awansu do play-off. Trudno nam się w ogóle odgruzować. Zawiedliśmy w tym sezonie na całej linii. Trudno gra się takie spotkania. Próbujemy się jeszcze jakoś pobudzać, ale to jest dla nas nowa sytuacja, w której musimy się odnaleźć, że nie rywalizujemy w play-off – mówi Bieniek w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
Jego zespół musi jeszcze rozegrać dwa spotkania (mecz i rewanż) o 11. miejsce z GKS-em Katowice, ale to niewiele zmieni w ich sytuacji. — Nie mam pojęcia dlaczego trzeba jeszcze grać takie spotkania, bo żadna z drużyn nie będzie miała wielkiej motywacji do gry i treningów. Może się narażę, wyrażając swoją opinię, ale uważam, że lokaty drużyn, które nie weszły do play-off, powinny być przyznawane na podstawie miejsca po rundzie zasadniczej, bo nie ma sensu ciągnąć tego dalej – mówi środkowy PGE Skry Karol Kłos, który po sezonie żegna się z Bełchatowem podobnie jak większość składu. Bieniek odchodzi do Aluronu CMC Warty Zawiercie, zaś Kłos po 13 latach w PGE Skrze przenosi się do Asseco Resovii. Oficjalnie jeszcze żaden z klubów nie podał tej informacji, ale blisko 34-letni środkowy opublikował ostatnio w sieci emocjonalny wpis zapraszający kibiców na jego ostatnie spotkania w barwach ekipy, w której spędził niemalże całą seniorską karierę. — Żegnam się z Bełchatowem. Przy okazji zapraszam wszystkich na mój ostatni mecz w bełchatowskiej hali. Kibice, jeśli macie ochotę, wpadajcie, pożegnamy się, zrobimy zdjęcia. Będzie mi bardzo miło, jak trochę ludzi przyjdzie na ten mój pożegnalny mecz – mówi Kłos.
Bełchatowianie od początku sezonu mieli swoje problemy. Na przełomie października i listopada przegrali pięć spotkań z rzędu, ale to jeszcze nie musiało oznaczać, że oddalą się od najlepszej ósemki. Po krótkim przełamaniu, nastąpił jednak jeszcze większy dołek, trwający aż dwa miesiące. Gdy 30 grudnia ulegli zespołowi z Nysy, rozpoczęli niechlubną serię ośmiu porażek z rzędu. W połowie tej złej passy pracę stracił ich dotychczasowy trener Joel Banks, ale odejście Brytyjczyka, który po raz pierwszy pracował na tak wysokim poziomie jak PlusLiga, nie polepszyło wyników PGE Skry. Na pięć kolejek przed końcem rundy zasadniczej bełchatowianie zajmowali 11. miejsce ze stratą aż dziewięciu oczek do ósemki. Aż 5 marca przełamali się, wygrywając z Cerradem Eneą Czarnymi Radom i zaczęli nabierać wiatru w żagle, pokonując obecnych półfinalistów Ligi Mistrzów – Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (3:0) i Jastrzębski Węgiel (3:2). Rzutem na taśmę włączyli się do pogoni o play-off, ale potem pogrzebali swoje szanse po porażce z olsztyńską drużyną. Czy ten chwilowy zryw był przypadkowy?
Przyznać, że problemów było dużo, to jak nic nie powiedzieć. Nieoficjalnie mówiło się o tym, że PGE Skra Bełchatów ma zaległości w wypłatach wynagrodzeń jeszcze z poprzedniego sezonu, a w obecnych rozgrywkach sami zawodnicy przyznawali, że są kolejne opóźnienia. Łącznie zaległości klubu mają oscylować nawet wokół 10 milionów złotych za poprzedni i trwający sezon – tak wynika z informacji dziennikarzu Onet Przeglądu Sportowego. Miesiąc temu Bieniek w rozmowie z TVP Sport powiedział: „Po tym sezonie nikt mi nie wmówi, że jak pracodawca nie płaci, da się o tym zapomnieć (…) Bardzo trudno jest, kiedy nie dostaje się pensji, a jeszcze trudniej kiedy się do tego przegrywa”. Dzisiaj zaległości wobec niego zostały uregulowane. — Mogę mówić tylko za siebie. Wszystkie kwestie finansowe mam już z klubem załatwione i otrzymałem zaległości. Mam nadzieję, że w przypadku pozostałych osób te wszystkie sytuacje także zostaną rozwiązane – mówi Bieniek.
Nie jest tajemnicą, że po obecnym sezonie z klubem pożegna się większość podstawowych zawodników na czele z Kłosem i Bieńkiem. Odejdą także obcokrajowcy – Dick Kooy, Filippo Lanza czy Aleksandar Atanasijević. W zespole ma zostać m.in. jego kapitan i rozgrywający Grzegorz Łomacz, ale w kuluarach słyszymy, że zawarte już kontrakty mogą zostać renegocjowane. Do Bełchatowa miał się przenieść przyjmujący Jastrzębskiego Węgla Trevor Clevenot, tworząc duet na tej pozycji ze swoim rodakiem Yacine Louatim, ale wciąż nie wiadomo, czy dojdzie do finalizacji umów. Podobnie jest w przypadku chociażby atakującego Karola Butryna, który miał się przenieść z Olsztyna. Kontrakt przedłużono także z trenerem Andreą Gardinim. Włoch zastąpił Banksa na stanowisku pierwszego szkoleniowca, lecz nie utrzyma całego sztabu, który pracował z nim w tym sezonie. Tym sposobem klub, który przez lata był dominatorem w PlusLidze, nie tylko musi zmierzyć się z odbudową sportową, ale będzie musiał odnaleźć się po trzęsieniu ziemi – rewolucji kadrowej i zmianach w kierownictwie klubu.
Cały tekst w serwisie przegladsportowy.onet.pl
źródło: przegladsportowy.onet.pl