Strona główna » Mistrzostwa świata. W cieniu osobistej tragedii Brazylia przegrywa decydujące starcie. Musi czekać

Mistrzostwa świata. W cieniu osobistej tragedii Brazylia przegrywa decydujące starcie. Musi czekać

inf. własna

fot. volleyballworld.

Reprezentacja Brazylii dalej nie może być pewna awansu do fazy pucharowej mistrzostw świata. Canarinhos w cieniu wielkiej osobistej tragedii przegrali 0:3 z Serbią w swoim ostatnim meczu fazy grupowej. Brazylia musi czekać na wynik meczu Czechy – Chiny. O awansie może zadecydować ratio setów. Podopieczni trenera Cretu mają już awans.

3:0 i do szatni

W obliczu prywatnego dramatu Bernardo Rezende, jakim jest śmierć jego matki, faworyzowana Brazylia przegrała na finiszu zmagań grupowych. Rzutem na taśmę awans do kolejnej rundy wywalczyła Serbia. Popularne Kanarki muszą czekać, patrząc na to, co zrobią Czesi. Na finiszu stać ich na wiele, gdyż naprzeciwko nich stanie najsłabsza drużyna w stawce, Chiny.

Początek spotkania należał do wyrównanych. Od początku Fernando Kreling postawił sobie za cel gubienie bloku przeciwników, stąd piłki dostawała od niego większość kolegów. Po serbskiej stronie siatki prym wiódł Drazen Luburić. Później do głosu doszedł Flavio Gualberto, a Canarinhos udało się odskoczyć na 2 ‘oczka’ – 8:6. Niezawodny był jednak Luburić. Później dobrze w polu serwisowym spisał się Miran Kujundzić, a po bloku Aleksandara Stefanovicia zrobiło się 14:12 dla Serbów. Wymiana ciosów trwała w najlepsze – 17:17, zaś dłuższych wymian nie brakowało. Choć wyszarpać seta w końcówce próbował Alan Souza, to za moment na prowadzeniu znalazła się Serbia – 25:22.

W drugim secie Luburić nie miał zamiaru zwalniać. Po bloku Jovovicia na Flavio było już 4:3 dla outsiderów. Jakością samą w sobie po stronie Europejczyków był również niczym niestrudzony Pavle Perić – 6:4. Odpowiedź przeciwników była jednak natychmiastowa – 6:6. Cenne ‘oczka’ dokładał od siebie Arthur, a Kanarki wciąż miały nadzieję na odwrócenie losów meczu. Po asie Pericia zrobiło się jednak 10:7. Następnie w bloku zapunktowali Kujundzić i Jovović, a rezultat niebezpiecznie się rozjechał – 14:9. Wówczas zakasał rękawy Ricardo Lucarelli, ale sytuacja jego drużyny pozostawała patowa. Sama końcówka była już jednostronna, a po ataku Luburicia było już 2:0 dla Serbów – 25:20.

Kropka nad ‘i’

Trzeci set fatalnie rozpoczął się dla drużyny z Ameryki Południowej. Blokiem błysną Kujundzić, a w ataku nie do zatrzymania był Stefanović – 3:1. Wówczas o kolejną przerwę poprosił trener Rezende, lecz niewiele to pomogło. Asem popisał się Luburić. Następnie punkt zagrywką dołożył Miran Kujundzić – 6:2. Świetnie wciąż spisywał się Pavle Perić, a pojedyncze oczka Alana czy Judsona, nie były większą przeszkodą dla nominalnych gości. Parę błędów wystarczyło jednak, aby po ataku Flavio Gualberto rywale nawiązali kontakt – 10:11. Sytuacja była jednak pod kontrolą. Po autowym ataku Alana było już 17:12 dla Serbów. Zbudowana na dystansie przewaga dała Europejczykom nieco oddechu. Całość zaś mocnym atakiem po bloku domknął Drazen Luburić.

Brazylia – Serbia 0:3
(22:25, 20:25, 22:25)

Zobacz również:
Grupa H mistrzostw świata – wyniki i tabela

PlusLiga