– Takie inicjatywy są potrzebne w młodzieżowej siatkówce. Ten głód rywalizacji wzrasta i dzieci pójdą za ciosem – mówił w ostatnim dniu finału Ogólnopolskich Mistrzostw w Minisiatkówce o Puchar Kinder Joy of Moving środkowy Jastrzębskiego Węgla, Moustapha M’Baye. Siatkarz ocenił turniej finałowy i zdradził nam plany na wakacje.
CHĘĆ RYWALIZACJI FAIR PLAY
Jak ocenisz zmagania pod kątem sportowym?
Moustapha M’Baye: – Poziom sportowy jest bardzo wysoki, podobnie zresztą jak poziom rywalizacji. Widzę to w oczach wszystkich zawodników i zawodniczek. To naprawdę niesamowity turniej.
Prócz wspomnianej rywalizacji co jeszcze widzisz w tych dzieciach?
– Widzę przede wszystkim czystą chęć rywalizacji fair-play i gry w siatkówkę. To jest najpiękniejsze. Mi się przypominają moje początki, czasy gry w młodzieżowych kategoriach. Pamiętam, że wtedy myślało się wyłącznie o tym, by grać. To jest właśnie prawdziwy, czysty sport.
Czyli sam nigdy nie brałeś udziału w Kinder Joy of Moving?
– Nie, nigdy nie występowałem w tym turnieju. Grałem w różnych drużynach począwszy od kadetów po juniorów. Niestety w tych mistrzostwach nigdy nie miałem okazji uczestniczyć. Jednak pierwsze wrażenie jest naprawdę niesamowite.
Jesteś wychowankiem Trefla Gdańsk. Czy zatem serce bije mocniej dla gdańszczan? Czy może jednak sprzyjasz Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla?
– Szczerze? Oczywiście, jak zobaczyłem chłopaków z Gdańska, to się bardzo ucieszyłem. Ale to samo tyczy się ekipy z Jastrzębia-Zdroju. Podszedłem się przywitać z trenerem Akademii. Przystanąłem i popatrzyłem chwilę, jak chłopcy grają. I tu kibicuję, i tu kibicuję. Znów się powtórzę, ale to jest niesamowite wydarzenie. Dla tych dzieciaków to musi być wielkie przeżycie – grać na takiej arenie. Rodzice też tłumnie zgromadzili się na trybunach, by dopingować swoje pociechy. Takie inicjatywy są potrzebne w młodzieżowej siatkówce. Ten głód rywalizacji wzrasta i dzieci pójdą za ciosem.
Przenieśmy się w przyszłość za dziesięć lat. Widzisz swoje dzieci na tym turnieju?
– Jeżeli mój syn będzie chciał grać w siatkówkę, to oczywiście, że tak. I wtedy też tutaj przyjadę, i będę go dopingował, przeżywał zresztą też. Mam nadzieję, że nie będę jednym z tych rodziców, który, jak to często bywa w przypadku piłki nożnej, lepiej się zna od trenera. Ale jeżeli naprawdę będzie chciał uprawiać ten sport, to cieszę się, że takie mistrzostwa są organizowane.
PLANY NA NAJBLIŻSZE TYGODNIE
Jak spędzisz najbliższe tygodnie?
– Teraz udaję się na urlop w „zagramanicę”, jak to mówią (śmiech). Choć już miałem okazję ostatni tydzień spędzić w jeszcze cieplejszym klimacie, choć u nas pogoda dopisuje. Poza tym cały czas przygotowuję się indywidualnie do sezonu ligowego. Pracuję w siłowni. Sezon będzie bardzo intensywny. Praktycznie gramy co trzy dni – do zmagań na naszym krajowym podwórku trzeba dodać rywalizację w Lidze Mistrzów. Trzeba więc przygotować swoje ciało do tak dużego wysiłku.
Czy emocje opadły już po mistrzostwie Polski i przegranym finale Ligi Mistrzów?
– Oczywiście, że już opadły, choć one wracają, gdy o tych wydarzeniach myślę. Miniony rok był jednym z najpiękniejszych w mojej sportowej karierze, ale też w moim życiu. Był to niewątpliwie intensywny i niesamowity okres. Jest to też paliwo napędowe do tego, żeby gonić właśnie za takimi sukcesami, bo to jest to, po co się to robi i dlaczego się żyje.
źródło: inf. własna