Strona główna » MOS Wola mistrzem Polski juniorów. Jaka jest tajemnica sukcesu stołecznej drużyny?

MOS Wola mistrzem Polski juniorów. Jaka jest tajemnica sukcesu stołecznej drużyny?

inf. własna

fot. PZPS Piotr Sumara

– Jestem dumny, że było nam dane zdobyć mistrzostwo Polski, a mi przy okazji statuetkę dla najlepszego rozgrywającego turnieju. Dla takich chwil pracuje się przez cały sezon – powiedział po finałach mistrzostw Polski juniorów w rozmowie z naszym serwisem rozgrywający MOS Wola Tramwaje Warszawskie, Wojciech Pawlak.

Po 5 latach MOS Wola Warszawa znów na tronie

MOS Wola Tramwaje Warszawskie z tytułem mistrza Polski juniorów. Można powiedzieć, że spełniło się wasze siatkarskie marzenie?

Wojciech Pawlak: Zdecydowanie tak. Nie ma co ukrywać, że na poziomie młodzieżowej siatkówki już samo granie w finałach mistrzostw Polski jest dużym wyróżnieniem, a osiągnięcie tak dużego sukcesu, jakim jest mistrzostwo Polski, jest spełnieniem wielkiego marzenia.

Zgodzi się pan z twierdzeniem, że zostaliście trochę czarnym koniem tego turnieju? Bo jednak wśród faworytów do mistrzostwa wymieniano inne zespoły.

– Nie byliśmy faworytami w tych mistrzostwach, aczkolwiek ciężko stwierdzić czy był jeden zespół, który przed samym turniejem był wskazywany jako główny pretendent do jego wygrania. W sporcie nie tylko umiejętności grają na boisku, ale także ważne są duch w drużynie oraz relacje, które się w niej buduje.

I wy tego ducha mieliście…

– Zdecydowanie tak. Od początku tego sezonu zbudowaliśmy drużynę, w której wszyscy się wspieraliśmy, a sposób, w który się komunikowaliśmy i spędzaliśmy razem czas, odpłacił nam na boisku.

Przełom po meczu z Jastrzębskim Węglem

A w trakcie tego turnieju był jakiś moment, po którym uwierzyliście, że możecie zajść bardzo daleko?

– Kluczowy był mecz z jastrzębianami. Od wyniku tego spotkania zależało czy będziemy mieli pewny awans do półfinału, czy będziemy musieli liczyć punkty lub sety następnego dnia po meczu z Treflem. Przegrywaliśmy już 1:2, a jednak udało nam się wygrać ten mecz. Po tym spotkaniu uwierzyliśmy, że potrafimy grać w siatkówkę na najwyższym poziomie i że możemy osiągnąć w tych finałach dobry wynik.

Półfinał czy finał był trudniejszy?

– Ciężko to ocenić. Półfinał gra się, żeby mieć gwarantowany medal, a w finale walczy się o szczęście po ostatnim meczu w turnieju. Według mnie oba te mecze były do siebie bardzo podobne, ponieważ dość wysoko przegrywaliśmy w nich pierwszego seta, a w kolejnych partiach pokazywaliśmy już swoją grę.

A ten przegrany pierwszy set w meczu finałowym był efektem nerwów?

– Wydaje mi się, że po prostu gorzej weszliśmy w mecz. Nie sądzę, że przegrana w pierwszym secie była spowodowana większym stresem, ponieważ wcześniej rozegraliśmy już kilka meczów o stawkę chociażby w seniorskiej II lidze czy w półfinale mistrzostw Polski. Wydaje mi się, że nie do końca realizowaliśmy założenia taktyczne, które mieliśmy nakreślone przed meczem. Po prostu potrzebowaliśmy więcej czasu, aby wejść ze swoją grą w to spotkanie.

Czyli co było kluczowe, aby wygrać ten finał?

– Realizowanie założeń taktycznych, które sztab przygotował nam perfekcyjnie. W pierwszym secie poszliśmy trochę na hura i graliśmy to, co nam grało na duszy, a później trochę zeszliśmy na ziemię. Zaczęliśmy realizować założenia i to przełożyło się na większą kontrolę nad tym meczem.

Wojciech Pawlak najlepszym rozgrywającym turnieju

Dla pana ten turniej skończył się nie tylko złotym medalem, ale również wyróżnieniem dla najlepszego rozgrywającego. To dodatkowy powód do dumy?

– Zdecydowanie tak. Jestem dumny, że było nam dane zdobyć mistrzostwo Polski, a mi przy okazji statuetkę dla najlepszego rozgrywającego turnieju. Dla takich chwil pracuje się przez cały sezon. Jest to dla mnie ogromne wyróżnienie, że zostałem najlepszym rozgrywającym w Polsce. Oczywiście, duża w tym zasługa sztabu, moich kolegów, drugiego rozgrywającego, Dawida Walenciaka, który wspierał mnie na treningach i w trudniejszych meczach. 

A to wyróżnienie rozbudziło w panu nadzieję na grę w reprezentacji Polski juniorów?

– To wyróżnienie jest miłym zwieńczeniem mojej pracy, ale uważam, że na ewentualne powołanie do kadry pracuje się przez cały sezon. Jeśli trener reprezentacji chciałby mnie powołać, to wydaje mi się, że już wcześniej miał ku temu powody. A na mistrzostwach Polski zagrałem solidny turniej i potwierdziłem swoją wysoką formę.

Co jest pana największym marzeniem siatkarskim na najbliższe miesiące?

– Na razie skupiałem się na mistrzostwach Polski juniorów. Najistotniejsze było dla mnie to, aby spędzić miło czas z chłopakami, z którymi przez lata przepracowałem wiele godzin w hali, żeby później mieć co wspominać. Teraz mamy jeszcze do dokończenia zmagania w II lidze mężczyzn i pewne zadania do wykonania w niej. Nie wybiegałem więc zbyt daleko w przyszłość i nie myślałem o innych marzeniach niż o tych, które spełniłem w poprzednim tygodniu.

Zobacz również
Mistrzostwa Polski juniorów. Łzy, emocje i walka o wszystko. Niezwykła droga Trefla po medal

PlusLiga