Strona główna » To są ich mistrzostwa! Bracia Nikołow o finale. „Zrobimy to samo teraz”

To są ich mistrzostwa! Bracia Nikołow o finale. „Zrobimy to samo teraz”

siatka.org

fot. volleyball.world

Odmłodzona reprezentacja Bułgarii przebojem wdarła się do finału mistrzostw świata. – Jeśli mam być piekielnie szczery, to jeszcze do mnie nie dotarło, co się dzieje – mówił po sobotnim półfinale bombardier Bułgarów Aleksandar Nikołow.

Turniej marzeń młodej drużyny

Gdyby ktoś wskazał przed mistrzostwami świata Bułgarię, jako finalistę mundialu, uznany by został za siatkarskiego wariata i nikt nie brałby takiego typu pod uwagę. Tymczasem już w pierwszym meczu Bułgarzy sprawili niespodziankę i pokonali faworyzowanych Niemców, a w kolejnym meczu także Słowenię. Młodzieńcza fantazja w połączeniu ze skutecznością zaskakiwała raz za razem i doprowadziła ekipę do półfinału. W nim Bułgarzy pokonali Czechy i tym samym po raz drugi i po wielu latach wprowadzili reprezentację do finału mistrzostw świata.

Nawet nie potrafię wyrazić emocji,  jakie są teraz we mnie. Czuję, że poświęciłem temu turniejowi ogrom energii, ale jeszcze spróbuję regenerować się odrobię. Ale jestem już teraz naprawdę szczęśliwy – mówił na gorąco po meczu Simeon Nikołow. Zaledwie 18-letni rozgrywający był jednym z głównych punktem drużyny w drodze do finału mistrzostw świata. Na niej najjaśniej świeciła gwiazda jego starszego brata. Ten rozgrywa fantastyczne zawody. – Jeśli mam być piekielnie szczery, to jeszcze do mnie nie dotarło, co się dzieje. Wiem jedno musimy by nadal skoncentrowani, bo za 24 godziny koniec mistrzostw. Zrobimy wszystko, by zdobyć złoto – mówił tuż po fantastycznym półfinale i awansie do tego najważniejszego meczu Aleksandar Nikołow.

Spełniają marzenia

Bracia Nikołow dorastali w bardzo siatkarskiej rodzinie. Ich ojciec Władimir świecił wiele sukcesów z kadrą narodową. Grał też w najlepszych klubach. Teraz jego synowie piszą historię bułgarskiej siatkówki. Ich życie i marzenia od początku kręciły się wokół siatkówki.

Gra w finale mistrzostw świata to marzenie z czasu, gdy miałem 10 lat lub nawet mniej. Gdy byłem młodszy i teraz wiedziałem, że cele, o których się marzy osiągnie się tylko wtedy, gdy będziesz dla nich ciężko pracować. Mam świadomość tego, jak dużo mój zespół przepracował, by być w tym miejscu – wspomniał średni z braci Nikołowów. Mimo że ma dopiero 18 lat jego rozegranie to duży atut bułgarskiej drużyny. – W finale wyjdziemy, by wygrać – zapewnił Simeon Nikołow.

Rodzice zrobili braciom niespodziankę i przybyli na Filipiny, by wspierać ich w tym historycznym momencie życia. – Nic nie mówili, że przyjadą. To naprawdę słodkie. Bardzo dziękuję im za to, że stoją za nami i cieszę się, że zobaczą najważniejszy i najlepszy mecz w moim życiu – zdradził Aleksandar.

Idzie na MVP

Gwiazdą tych mistrzostw bez wątpienia jest Aleksandar Nikołow. Był on ostoją od początku turnieju i bohaterem swojej drużyny w półfinałowej potyczce. Sam zdobył dla niej 31 punktów. W całym turnieju ma ich 150 i urasta do rangi najlepiej punktującego i najlepszego zawodnika mistrzostw. W dodatku ma dopiero 21 lat. Sam zupełnie nie patrzy na dokonania indywidualne. Najważniejsza jest drużyna i finał, który przed nimi.

Zaczynamy od zera. Nie byłoby ważne czy po drugiej stronie stanęliby Polacy czy Włosi. Obie ekipy są od nas lepsze. Wyjdziemy na finał ze świadomością, że to będzie falowanie. Będzie lepiej i gorzej, ale tak właśnie wygraliśmy też wszystkie nasze mecze. Zrobimy to samo teraz. Musimy tylko odpocząć i wyłączyć nasze głowy – stwierdził przyjmujący.

Finał mistrzostw świata Bułgaria – Włochy już o godz. 12:30.

PlusLiga