Dwóch siatkarzy, którzy w tym roku zostali powołani do swoich reprezentacji na mistrzostwa świata, grało w czempionacie w 2006 roku w Japonii. To Luciano De Cecco i Robertlandy Simon. Obaj nie zawojowali wtedy mistrzostw, ale kto wie? Być może w tym roku weterani błysną formą pod koniec swojej kariery.
Jeden zna smak medalu mistrzostw świata
Zarówno De Cecco, jak i Simon stawiają sobie wysoko poprzeczkę. Kubańczyk w wywiadach podkreślał ostatnio, że zrobi wszystko, żeby wynik Kuby był jak najlepszy. Obaj siatkarze są utytułowani, choć ich osiągnięcia się różnią. Z tej dwójki smak medalu mistrzostw świata zna ten starszy. Kubańczyk Robertlandy Simon wraz ze swoją kadrą miał okazję stanąć na drugim stopniu podium mistrzostw świata w 2010 roku.
Wtedy Kubańczycy ulegli w finale Brazylii, a my mogliśmy z zazdrością patrzeć na wyczyny najlepszych drużyn, bowiem los już w drugiej rundzie zetknął nas z Brazylią i Bułgarią. Był to wynik dość osobliwie ułożonego regulaminu mistrzostw, który według opinii publicznej ewidentnie miał sprzyjać gospodarzom – Włochom. Kuba zdobyła srebro, Włosi ostatecznie zostali bez medalu, a Polacy finalnie ukończyli na 13. miejscu.
Drugi cieszył się z olimpijskiego krążka
Z kolei Luciano De Cecco nigdy nie zasmakował podium mistrzostw świata. Ma jednak na swoim koncie medal olimpijski, a jego wspomnienie sukcesu jest dużo świeższe niż Simona, bo zaledwie sprzed pięciu lat. To właśnie w 2020 roku, kiedy poznaliśmy już pary ćwierćfinałowe, wszyscy ostrzyli sobie zęby na półfinał Polska – Włochy, a ostatecznie Włochów odprawili właśnie Argentyńczycy z Luciano De Cecco w składzie, a naszą reprezentację w pamiętnym meczu pokonali Francuzi.
Czy na zbliżających mistrzostwach obu weteranów stać na niespodzianki. Wydaje się, że raczej ani Argentyna, ani Kuba nie są stawiane w roli kandydatów do medali. Z dwóch tych reprezentacji więcej jakości w tym sezonie pokazywali Kubańczycy, ale czy na tyle, żeby być czarnym koniem mistrzostw? Zobaczymy.