Kolejne spotkania w grupie D przynoszą coraz więcej niewiadomych. Reprezentacja Kuby po niespodziewanej przegranej z Portugalią, nie zapewniła sobie nadal awansu, pomimo dzisiejszej dominacji nad Kolumbią 3:0. Portugalczycy nie zdołali kolejny raz postawić się faworytowi. W drugim meczu ulegli Amerykanom, nie zdobywając nawet seta. Tym samym to reprezentacja Stanów Zjednoczonych awansowała do fazy pucharowej.
Druga kolejka fazy grupowej ruszyła, a mistrzostwa świata przyspieszają. Kubańczycy, podrażnieni niespodziewaną porażką z Portugalczykami, teraz rodzą się na nowo. Drużyna nie ma zamiaru spocząć na laurach Ligi Narodów, i wciąż powalczyć o awans. Zadanie jednak nie będzie łatwe, bowiem na ostatniej prostej siatkarze z Karaibów zagrają z Amerykanami. Pierwszy krok w kierunku potencjalnego awansu został wykonany, a wygrana z Kolumbią – 3:0, jedynie może budować.
Intensywny początek
Lepiej mecz rozpoczęła Kolumbia, a dwoma asami na start popisał się Ararat – 2:0. Po bloku Aponza było już 5:2. Odpowiedź Kubańczyków była jednak zdecydowana. Po dwóch mocnych atakach Yanta nominalnym gospodarzom udało się doprowadzić do remisu – 7:7. Później po kolumbijskiej stronie siatki świetny fragment odnotował Amaranto – 12:10, ale zespół z Karaibów wciąż pozostawał w ścisłym kontakcie – 14:13. W połowie seta Kolumbijczyków dopadła niemoc. W ataku nic nie udawało im się zdziałać, a po bloku Masso na przodzie znalazła się drużyna przeciwna – 18:16. Różnica utrzymywała się – 21:18. Seta domknął zaś Simon, nie szczędząc siły na atak – 25:22.
Powrót na właściwą ścieżkę
Pierwsza partia była tą najbardziej wyrównana. Z każdą kolejną siatkarze z Ameryki Południowej coraz bardziej pozostawali w tyle. Znów świetnie spisywał się Yanat – 5:2. Swoje robił Concepcion – 8:3. Rywale nie byli w stanie nawiązać kontaktu, a punkty uciekały. Dobry fragment odnotował Margarejo. – 11:4. Dopiero później Kolumbijczyków udało się podratować rezultat, a do głosu znów doszedł Amaranto – 16:14. Pomimo złapania kontaktu Kubańczycy znów zaczęli uciekać. Za moment zaś było już po secie – 25:21.
Trzecia partia była okazała się tą ostatnią. Na dystansie drużyna gości była bezradna, a po ataku Jimeneza kubańska kadra cieszyła się już z wygranej – 25:20.
Kuba – Kolumbia 3:0
25:22, 25:21, 25:20)
Składy zespołów:
Kuba: Masso (12), Margarejo (14), Concepcion (7), Simon (7), Yant (11), Thondike (2), Garcia (libero) oraz Gutierrez, Gomez i Bisset
Kolumbia: Piza (6), Ararat (2), Ambuila (1), Amaranto (18), Benavides (2), Aponza (5), Roosvuelt (libero) oraz Iarrahondo, Jimenez (1), Mendoza (5) i Jaramillo
Formalności na miarę awansu
Stany Zjednoczone oficjalnie dołączyły do grona drużyn pewnych udziału w 1/8 finałów. Podopieczni Karcha Kiraly’ego w drugim meczu fazy grupowej pokonali Portugalczyków – 3:0. Faworytem spotkania naturalnie była reprezentacja USA i było to czuć na przestrzeni całego spotkania. Outsiderom z Europy brakowało argumentów w każdym elemencie.
Już na początku reprezentanci Stanów Zjednoczonych wyznaczyli jasno granice, a asem popisał się Ethan Champlin – 2:0. Odpowiedź Portugalczyków była jednak natychmiastowa, a punkt zagrywką dołożył od siebie również Lourenco Martins – 3:0. Wówczas w polu serwisowym zameldował się Gabriel Garcia, przywracając siatkarzom z USA prowadzenie – 6:4. Drużyna ze Starego Kontynentu tanio skóry nie sprzedała, a poderwać kolegów do walki próbował blokiem Kelton Eulavio Semedo Tavares – 9:11. Bardzo dobrze spisywał się natomiast Jordan Ewert, hamując zapędy przeciwników – 14:11. W końcówce cenne ‘oczka’ dokładał Jeffrey Jendryk – 19:15. Jednostronnie było już do końca – 25:19.
Siatkarska przepychanka – do czasu
Drugi set był nieco bardziej wyrównany. Postawieni pod ścianą Portugalczycy czuli, że albo teraz, albo nigdy. Zespół starał się postawić gigantom zza oceanu, lecz brakowało mu doświadczenia. Do Lourenco Martinsa dołączył Nuno Marques, punktując nie tylko w ataku. Dwoił się także Jose Pinto, a po asie Keltona zrobiło się 5:2 dla Europejczyków. Wówczas grę przerwał Kiraly. Amerykanie błyskawicznie odrobili straty – 6:6. O asa pokusił się jednak Miguel Tavares – 10:8, a faworyci znów znaleźli się w tarapatach – 8:12. Dzięki zagrywkom Ewerta nominalni gospodarze odzyskali kontrolę – 17:14. Portugalia walczyła do końca, ale ostatecznie górą doświadczenie, a reprezentantom USA został do ugrania już tylko jeden set – 25:22.
Trzecia, a zarazem ostatnia partia, okazała się najbardziej jednostronna. Europejczycy bardzo szybko stracili kontakt z rozpędzonymi oponentami. Po ich stronie pojawiło się także sporo niepotrzebnych niedokładności. Portugalczyków po kontach rozstawiał Gabriel Garcia, wspierany przez Jordana Ewerta. To właśnie ten zawodnik zakończył spotkanie przy stanie – 25:17.
USA – Portugalia 3:0
(25:19, 25:22, 25:17)
Składy zespołów:
USA: Jendryk (7), Gracia (12), Christenson (3), McHenry (8), Champlin (10), Ewert (12), Shoji (libero) oraz Ma’a
Portugalia: Kelton (7), Cveticanin (3), Marques (8), Lourenco (12), Pinto (9), Tavares (3), Goncalo (libero) oraz Casas (libero), Violas, Rafael, Dias (1), Andre (2)
Zobacz również:
Mistrzostwa świata, grupa D – wyniki i terminarz









