Strona główna » Mistrzostwa świata. Narodziny nowych gwiazd. Te kadry mogą spać spokojnie

Mistrzostwa świata. Narodziny nowych gwiazd. Te kadry mogą spać spokojnie

inf. własna

fot. volleyball.world

Mistrzostwa świata siatkarzy za nami, więc czas na pierwsze podsumowania. Niespodzianek, tych indywidualnych, jak i drużynowych tym razem nie zabrakło, a nowy format zdał egzamin. Komu udało się błysnąć, podbijając serca kibiców?

Nie samym Michieletto Włosi żyją

W niedzielę reprezentacja Włoch obroniła tytuł mistrzów świata. Nie udało by się to bez autorów poprzedniego sukcesu, gdy zespół Ferdinando De Giorg’iego wznosił puchar po raz pierwszy od lat. Rok 2022 był dla Azzurri magiczny, podobnie jak 2025, a panowie dorównali paniom, również stając na najwyższym stopniu podium światowego czempionatu. Kadra od lat jest naszpikowana nietuzinkowymi indywidualistami i gwiazdami największego formatu. Wymienić należy tutaj chociażby Simone Giannelliego czy Alessandro Michieletto, którzy otrzymali również nagrody indywidualne. Bez tej dwójki ciężko wyobrazić sobie włoską kadrę.

Swoje miejsce, wydaje się że na dobre, ugruntował Yuri Romano. Błysnął natomiast Mattia Bottolo, który czarował w przyjęciu, zastępując Daniele Lavię, którego ominęła docelowa impreza sezonu. Romano średnio na mecz zdobywał ponad 12 punktów, ogólnie zaś zakończył turniej z 88 'oczkami’ na koncie. Atakujący w ofensywie skończył 68%, grając ze skutecznością rzędu 50%. Do tego dołożył aż 15 asów i 5 bloków. Bottolo zaś wietnie radził sobie w przyjęciu. Łącznie przyjmował 125 razy, z czego 40-krotnie z sukcesem. Popełnił 8 błędów, co przełożyło się na efektywność 32%.

Filary na lata

Czas na wicemistrzów i rewelacyjnych braci Nikołow, to nie jedyny braterski duet, który stawał na rzęsach, prowadząc zespół do kolejnych wygranych, niemniej to właśnie zdolni synowie byłego reprezentanta Bułgarii są na ustach wszystkich. Aleksandar i Simeon Nikołow, to talenty na miarę sukcesów, z nimi Bułgaria może być spokojna o kolejne medale. Drużyna powstała na nowo, a chrzest bojowy w postaci Ligi Narodów wreszcie zebrał żniwo. Zespół był nie do zatrzymania, a za medal kciuki trzymała cała Bułgaria. Starszy z braci, Aleksandar, został wyróżniony nagrodą dla najlepszego przyjmującego. 21-latek łącznie otrzymał 289 piłek, kończąc154. Popełnił 40 błędów. Przyniosło mu to skuteczność na poziomie 53,29%. Średnio w ataku zdobywał 22 punkty na mecz, co uczyniło go najczęściej atakującym i punktującym graczem czempionatu.

Młodszy z braci, Simeon, to rozgrywający. 18-latek swoją jakością i stalowymi nerwami może powalać na kolana. Bułgar wystawiał piłki aż 562 razy. W tym wszystkim popełnił zaledwie 4 błędy. Nagrodę indywidualną otrzymał również świeżo upieczony mistrz Polski, a zarazem kapitan Bułgarów, Aleks Grozdanow. Atakujący był najlepiej blokującym siatkarzem mistrzostw, zdobywając w bloku 18 punktów.

Drabinkowi farciarze

Sobota pokazała dobitnie, która część drabinki była łatwiejsza. Biało-czerwoni mieli pecha trafiając na Włochów w 1/2. W drugim półfinale spotkały się Bułgaria i Czechy. Obecność tych pierwszych była niespodzianką w obliczu szybkiego odpadnięcia m.in. Japończyków, Francuzów czy Brazylijczyków. Szok i niedowierzanie wywołali natomiast południowi sąsiedzi Polski, których absolutnie nikt się nie spodziewał na tym etapie. Czechy to perspektywiczna drużyna, której przewodził PlusLigowy duet, Patrik Indra oraz Lukas Vasina. Zespół rozegrał turniej życia, notując historyczny wynik. Oprócz ciężkiej pracy Czechom nie można także odmówić szczęścia.

Nowi szóstkowi?

W wyjściowych składach na pewno swoje miejsce znajdą też inni gracze. Warto obserwować Belgię, m.in. przez wzgląd na Ferre Reggersa. 22-latek był drugim najczęściej punktującym graczem. Łącznie zdobył 106 punktów, choć Belgów na próżno można było szukać w czołowej czwórce. Atakujący w ataku skończył 93 piłki, grając ze skutecznością ponad 54%. Do tego dołożył 9 bloków i 4 asy. Nową gwiazdą okazał się też Gorik Lantsoght. 19-letni libero Belgów, to najlepszy defensor minionych mistrzostw świata. W obronie podbił skutecznie 43 na 75 piłek. Popełnił on w tym elemencie tylko 14 błędów, co dało mu ponad 55% skuteczność.

Nowo budowany Iran nie zaszedł zbyt daleko, jednak warto zwrócić uwagę na dwójkę graczy – Arshia Behnezhad oraz Ali Hajipour Moghaddam Farouji. Swoje lepsze i gorsze momenty miała Turcja, której filarem pozostają Adis i Mirza Lagumdzija. Na dobre oczarował publiczność również Efe Mandiraci. Czarnym koniem Amerykanów okazał się Gabriel Garcia, który godnie zastąpił Andersona. Nad zmianą pozycji powinien zaś pomyśleć Nik Mujanović, który pod wpływem braków kadrowych w obozie Słoweńców z prawego skrzydła, przeskoczył na lewe, radząc sobie w przyjęciu. 20-latka stać na bardzo wiele, a kolejne lata mogą należeć do niego.

Zobacz również:

Polacy z historycznym brązem już w kraju

PlusLiga

  • Jastrzębianie i bełchatowianie w sparingach na remis

    Jastrzębianie i bełchatowianie w sparingach na remis

  • Sparingi Ślepska i Barkomu w Olecku, walki nie brakowało

    Sparingi Ślepska i Barkomu w Olecku, walki nie brakowało

  • W  GiEK PGE Skrze Bełchatów optymizm po pierwszym sparingu

    W GiEK PGE Skrze Bełchatów optymizm po pierwszym sparingu