– Jako trenerzy mamy duże zaufanie do siebie i dobrze ze sobą współpracujemy. Do tego mamy zdolną młodzież, a to wszystko sumuje się na to, że odnosimy dobre rezultaty – powiedział po wywalczeniu srebrnego medalu mistrzostw Polski juniorów młodszych szkoleniowiec Trefla Gdańsk, Wojciech Grzyb.
Srebro dla Trefla
Mistrzostwa Polski juniorów młodszych zakończyliście ze srebrem. Po kilku dniach od zakończenia zawodów przeważa radość czy jednak jest odczuwalny niedosyt, bo byliście o seta od złota?
Wojciech Grzyb: Czuliśmy, że mogliśmy wygrać to spotkanie. Prowadziliśmy już 2:1, ale w przegranym pierwszym secie zdarzyła się kosztowna dla nas pomyłka sędziowska, one są jednak wliczone w ten sport. Niestety, im dłużej trwał mecz, tym było widać, że moja drużyna siadała fizycznie. Poprzedniego dnia nasz mecz skończył się o 21:30, więc mieliśmy mało czasu na regenerację. Ten turniej jest bardzo trudny. Nie da się grać jedną szóstką, a u nas Maciek Korona miał w nogach większość setów. Zdjąłem go na półtora seta z SUKSS-em Suwałki, a należy pamiętać, że był półtora miesiąca po skręceniu stawu skokowego. To na pewno odegrało w tym finale pewną rolę. Ale i tak ten srebrny medal jest bardzo dobrym wynikiem, który zweryfikował naszą pracę. Uważam, że Norwid jest nieoczywistym zwycięzcą, ale bardzo ciężko zapracował sobie na ten złoty medal. Wygrał po 3:2 z Jastrzębskim Węglem i w takim samym stosunku z nami. To mówi samo za siebie.
Czyli częstochowianie w finale po prostu lepiej od was wytrzymali trudy całego turnieju?
– W czwartym secie nam zaczęło już trochę brakować sił, a częstochowianie mieli Arsenija Puszkaruka, który jest plażowiczem, więc charakteryzuje się bardzo dużą wytrzymałością. W meczu z nami atakował aż 47 piłek. Był zdecydowanym liderem swojego zespołu. Poza tym rywale grali bardzo sprytnie, dobrze zagrywali. Dużo serca obie drużyny zostawiły na boisku. Chciałbym podziękować mojej drużynie za walkę. Była bardzo mocno zmęczona, a każdy z tych chłopaków do końca walczył, aby odwrócić losy tego spotkania.
Wspomniał pan o walce. Niemniej było jej w półfinale, w którym też wynik był na styku.
– Joker Piła to bardzo solidny przeciwnik, który pokonał nas w 1/8 finałów. Nie było dla nas więc zaskoczeniem, że z tym rywalem będzie nas czekała ciężka przeprawa. Choć mecz był długi, to dobrze zagraliśmy z zespołem z Piły.
Trefl Gdańsk młodzieżą stoi? To już drugi jego medal w tym roku w kategoriach młodzieżowych…
– Mamy w Treflu bardzo fajny system pracy oparty na wymianie. W tym roku byłem pierwszym trenerem, a w następnym będę drugim w juniorach. Jako trenerzy mamy duże zaufanie do siebie i dobrze ze sobą współpracujemy. Do tego mamy zdolną młodzież, a to wszystko sumuje się na to, że odnosimy dobre rezultaty. Siatkówka młodzieżowa jest bardzo ważna zarówno dla właściciela Trefla, pana Wierzbickiego, jak i prezesa Gadomskiego. Jest to dla nas budujące, że mamy wsparcie od całego gdańskiego środowiska. Ono bardzo sprzyja temu, abyśmy mogli w spokoju pracować i odnosić sukcesy.
Kierunek – pierwsza drużyna
Juniorzy Trefla w tym sezonie mogli już zadebiutować w drużynie Trefla w PlusLidze. To chyba też świetna motywacja dla tych jeszcze młodszych chłopaków, bo w przyszłości mogą też znaleźć się w seniorskiej drużynie.
– Myślę, że jest to unikatowy projekt. Dużo młodych chłopców z naszego klubu młodzieżowego pomaga w przygotowaniach pierwszej drużyny i debiutuje na parkietach PlusLigi. W każdym sezonie pierwsza drużyna pożycza od nas juniorów, którzy pomagają w przygotowaniach albo w czasie, kiedy pojawiają się kontuzje w Treflu. Jest to dla nas – trenerów – wielki powód do dumy, a dla tych chłopców niesamowita motywacja, bowiem widzą, że jeśli będą mocno pracować i się rozwijać, mają szansę znaleźć się w pierwszej drużynie.
Zobacz również:
Z kontuzjami, bólem i bez sił, ale ze złotem. Młodzież Norwida napisała historię