Po dwóch kolejkach grupowych zbliżających się mistrzostw Europy, nasi siatkarze powinni mieć już z górki. Trzeba jednak sobie jasno powiedzieć, że ta górka też nie jest za wysoka, bo w pierwszym meczu Polacy zagrają z Czechami, a w drugim z Holandią. Pomarańczowi od wielu lat walczą o powrót do ścisłej światowej czołówki, ale wciąż wydaje się, że są w jej przedpokoju i nie powinni stanowić dla naszej kadry poważnej przeszkody.
Brak balansu i znajome twarze
Wydaje się, że w holenderskiej kadrze brakuje kilku solidnych ogniw. Gwiazdą kadry jest oczywiście Nimir Abdel-Aziz. Atakujący holenderskiej kadry może być groźny, ale piłki będzie dostawał od solidnego, ale nie topowego rozgrywającego Wessela Keeminka, który ostatnie trzy sezony spędził w przeciętnej lidze czeskiej. Dodatkowo kontuzjowany jest Wouter Ter Maat, co oznacza, że Roberto Piazza będzie miał na tej pozycji małe pole manewru.
Trener Holandii nie powinien się martwić o środek i pozycję libero. Za blok odpowiadać będą Twan Wiltenburg, który dołączył w tym sezonie do ZAKSY oraz Fabian Plak, który zagra w tym roku w lidze włoskiej. Obrona będzie domeną starego znajomego z PlusLigi – wieloletniego zawodnika Indykpolu AZS Olsztyn Robberta Andringi. Gorzej wygląda w pomarańczowej kadrze pozycja przyjmujących. Tutaj Piazza postawił na duet „grecki”. Gijs Jorna ostatni sezon spędził w PAOK-u, a Maarten van Garderen właśnie się do tej drużyny przeniósł. Jest jeszcze Bennie Tuinstra, którego zakontraktował silny Ziraat Ankara.
Wydaje się, że mocnym punktem tej kadry jest trener Roberto Piazza, który nadał szlifu holenderskiej drużynie, która momentami potrafi już nawiązać walkę z najlepszymi.
po sparingach wiemy niewiele
Ostatnie mecze kontrolne przed mistrzostwami Holendrzy zagrali z Belgią. Trudno powiedzieć o Belgii, że to przeciwnik z najwyższej półki. Obecnie ta reprezentacji gra na poziomie Ligi Europejskiej, w której furory nie robi. Pomarańczowi wygrali pierwszy mecz kontrolny, ale dopiero po tie-breaku.
W drugim sparingu było jeszcze gorzej, bo Holendrzy wygrali zaledwie jednego seta. Nie można oczywiście wyrokować na tej podstawie o słabej formie podopiecznych Piazzy. W meczach kontrolnych nie zawsze chodzi o wynik, a często o sprawdzenie konkretnych rozwiązań taktycznych. Niemniej jednak wydaje się, że nawet w takiej sytuacji, Belgowie nie powinni stanowić przeszkody dla reprezentacji Holandii.
Gdybyśmy mieli bawić się w proroków, to Holandia nie odegra kluczowej roli w nadchodzących mistrzostwach. W grupie Pomarańczowi powinni powalczyć z Czechami o drugie miejsce, ale później zaczną się schody. Jeżeli Holendrom uda się wyprzedzić Czechów w tabeli, to widzimy szansę na ćwierćfinał tej kadry. Jeżeli zajmą w grupie miejsce niższe niż drugie, to raczej zakończą swój udział w mistrzostwach na 1/8 finału. To oczywiście tylko spekulacje, bo sport pokazuje na każdym kroku, że jego siłą jest nieprzewidywalność.
Zobacz również:
Terminarz grupy C mistrzostw Europy mężczyzn
źródło: inf. własna