Miriam Sylla w wywiadzie dla Il Gazzettino red. Treviso, opowiadała o swoim powrocie (nawet jeśli tylko na kilka wymian w drugiej linii), sile grupy Imoco i o tym, jak odnotowywanie zwycięstw nie wpływa tak bardzo na zespół.
Miriam Sylla: – Nie mam ochoty mówić, że wróciłam, po tym jak zrobiłam tylko jedno przejście z tyłu i brałam udział w zdobyciu pięciu punktów, dla mnie to dopiero początek – mówi kapitan Italvolley. – W każdym razie dało mi to jednak satysfakcję, bo przebywanie na boisku podczas meczu to co innego niż trening. Podekscytowanie i chęć wniesienia wkładu pozostają niezmienne, co jest wspaniałym uczuciem. To jest to, o czym mówimy od jakiegoś czasu, siłą Imoco jest zespół i ostatnie kilka występów było tego dowodem. Tłumaczenia mogą się zmieniać, ale poziom gry pozostaje bardzo wysoki i dla nas jest to potwierdzenie, a nie zaskoczenie – dodała siatkarka.
Sylla odniosła się także do kwestii osiągania zwycięstw: – Cieszymy się po każdym kolejnym zwycięstwie, nie z powodu wcześniejszych sukcesów, choć oczywiście zestawienie z bardzo dobrą drużyną sprawia nam przyjemność. Muszę jednak powiedzieć, że zawsze skupialiśmy się na nadchodzącym meczu, a nie na tym, który właśnie minął. Nie czujemy innej presji niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Chcemy potwierdzać swoje walory z meczu na mecz, pokazując sobie na co nas stać, a nie innym. Myślę, że to jest właściwa mentalność.
Materiał dostępny na stronie ivolleymagazine.it
źródło: ivolleymagazine.it, opr. własne