Zawiercianie po raz pierwszy w historii awansowali do finału PlusLigi. W ich szeregach jest sporo debiutantów, którzy grają po medale po raz pierwszy. Widać to było w pierwszym spotkaniu finałowym. Wydaje się, że podopieczni Michała Winiarskiego byli mocno spięci i słabo otworzyli ten mecz. Później mieli swoje szanse, ale nie potrafili ich wykorzystać. Porażka 0:3 mocno komplikuje ich sytuacje. Aby myśleć o mistrzostwie Polski nie mogą już sobie pozwolić na potknięcie tylko dwukrotnie zwyciężyć w Jastrzębiu-Zdroju. Czy im się to uda? Odpowiedź na to pytanie poznamy w sobotę lub najpóźniej w niedzielę.
Trema nowicjusza
Zawiercianie w tym sezonie odnieśli historyczny sukces. Po raz pierwszy grają o medal z najcenniejszego kruszcu. W ich kadrze niewielu jest siatkarzy, którzy do tej pory mieli możliwość grać takie spotkania, więc pojawiały się wątpliwości wśród wielu sympatyków siatkówki, jak z presją poradzą sobie Jurajscy Rycerze. Od pierwszych piłek widać było, że są spięci i choć z biegiem czasu było znacznie lepiej to w tym sezonie pokazali już niejednokrotnie, że potrafią grać znacznie lepiej.
– Chciałbym powiedzieć, że nie było tremy, ale chyba jednak trochę była. Nie zagraliśmy tak, jak zwykle gramy. Myślę, że to mógł być powód tego, że powiązało nam trochę nogi – potwierdził Miłosz Zniszczoł.
W pierwszym secie popełnili aż jedenaście błędów własnych. Większość z nich w polu serwisowym, czyli elemencie, który do tej pory uważany był za ich największy atut. W starciu z jastrzębianami nie potrafili go wykorzystać, a ich rywale zagrywali znacznie lepiej. – Mieliśmy takie założenia, żeby mocno zagrywać. Ci co mocno zagrywają mieli to robić – dodał. Szczególnie mogą żałować drugiej partii, w której byli stroną przeważającą i nie potrafili postawić kropki nad ,,i”. Być może wygranie jej i doprowadzenie do remisu odmieniłoby nieco obraz gry i pozwoliło podopiecznym Michała Winiarskiego wrócić do swojej gry.
– Zabrakło nam trochę chłodnej głowy, szczególnie w tym drugim secie. Ja nie skończyłem jednej piłki, potem mieliśmy jeszcze w jednej akcji kilka razy piłkę po swojej stronie i nie potrafiliśmy tego zamienić na punkt. Nie zagraliśmy tak jak zwykle to robimy – powiedział Zniszczoł.
Chcą grać trzy mecze
Aby zdobyć mistrzostwo Polski trzeba wygrać dwa spotkania. Wobec powyższego w przypadku sobotniego zwycięstwa graczy Jastrzębskiego Węgla to oni będą się mogli cieszyć z obrony mistrzostwa Polski. W sytuacji, gdy gracze Aluronu CMC Warty pokrzyżują im plany i to oni zwyciężą o wszystkim zadecyduje trzeci pojedynek rozgrywany w niedzielę. – Na pewno trzeba się pozytywnie nastawić. Tak jak zagraliśmy w pierwszym meczu, myślę, że już nie powtórzymy. Musimy wszystko postawić na jedną kartę i walczyć tak, aby dopiero w niedzielę się ten mecz rozstrzygnął – zakończył.
Drugie starcie finałowe zostanie rozegrane w sobotę 27 kwietnia o godzinie 18:00 w Jastrzębiu-Zdroju.
źródło: inf. własna