Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Milad Ebadipour: Nigdy nie wiadomo, co przyszłość przyniesie…

Milad Ebadipour: Nigdy nie wiadomo, co przyszłość przyniesie…

fot. Katarzyna Antczak

– Poza tym sezonem mam jeszcze rok kontraktu. Co później? Nie jestem w stanie przewidzieć. Może zostanę w Polsce do końca życia? Albo jeszcze rok? Nie mam pojęcia. Mogę powiedzieć, że Polska to mój drugi dom. Każdy jednak szuka nowych doświadczeń – mówi Milad Ebadipour. – Polskie kluby są trochę bardziej profesjonalne niż irańskie – przyznaje w wywiadzie dla serwisu sport.tvp.pl.

Jesteś w Polsce od 2017 roku. Co na to wpłynęło? Stabilna wypłata, jakość gry w Polsce i poziom siatkówki?

Milad Ebadipour: Nie zadecydowała pensja, ponieważ w momencie, gdy podpisałem swój pierwszy kontrakt w Bełchatowie,  miałem też ofertę z Uralu Ufa w Rosji. Pieniądze, które mi zaoferowano, były trzykrotnie większe niż w Skrze.  Na moje życie nie patrzę jednak wyłącznie pod względem finansowych zysków i strat. Mam rodzinę, więc jej poziom życia jest dla mnie priorytetem. Jeśli moja żona czułaby się lepiej we Włoszech lub Rosji, wybrałbym te kraje. Jeżeli chodzi o Polskę, to od razu było jej tu dobrze. To był jej pierwszy raz poza Iranem, z dala od rodziny, jednakże jest jej tu komfortowo. Właśnie dlatego zdecydowałem się tu pozostać.

Pierwsze wrażenie i największe różnica między Polską a Iranem?

– Polskie kluby są trochę bardziej profesjonalne niż irańskie. Dlaczego? Ponieważ zawsze starają się rozwiązać problemy zawodników. W Iranie jest podobnie, ale trudniej. W Europie można robić wszystko, co się chce. Do każdego miejsca jest łatwo dotrzeć, każda rzecz jest w zasięgu ręki. Jeśli będę miał problemy zdrowotne w Polsce, bez problemu za półtorej godziny będę we Włoszech na konsultacjach z najlepszymi specjalistami na świecie – tak, jak zrobił to Taylor Sander. W Iranie, żeby zrobić to samo, potrzeba co najmniej dziesięciu godzin podróży. To nie jest tak, że w mojej ojczyźnie nie ma dobrych lekarzy czy fizjoterapeutów. Jeśli jednak potrzebuje się wysoce specjalistycznego sprzętu lub większej jego liczby, może być nieco trudniej go znaleźć.

Jak bliscy zareagowali na wybór siatkówki?

– Kiedy miałem jedenaście lat, grałem w piłkę nożną, głównie futsal. Byłem mistrzem naszego regionu. Później spróbowałem koszykówki, ponieważ namówił mnie na to trener. W tamtym czasie mój przyjaciel zaczynał uczyć się taekwondo. Uznałem, że muszę zrobić to samo. Szkoleniowiec w tej dyscyplinie zaprosił mnie na zajęcia, na które chodziłem trzy miesiące. W końcu jednak droga poprowadziła w stronę siatkówki. Mój tata i wuj w nią grali, więc rodzina się cieszyła. Rodzice zawsze mnie wspierali, niezależnie od dyscypliny.

Które marzenie z dzieciństwa spełniłeś?

– Kiedy byłem mały, miałem z osiem lat, chciałem być na tyle znany, by móc coś zmienić na świecie i pomagać innym. W tamtym czasie oglądałem mecze młodzieżowej reprezentacji, która zwyciężała w turniejach. Czuł wtedy dumę i niesamowite wzruszenie. To samo chciałem dawać innym. Jakiś czas później, siedziałem z tatą i oglądałem telewizję. Skakał po kanałach. Znalazł jeden zagraniczny sportowy, na którym w siatkówkę grała drużyna ubrana w… żółte barwy z czarnymi akcentami. Powiedziałem do ojca, że kiedyś tam zagram. (śmiech) Miałem wtedy dwanaście lat, byłem piłkarzem, a nie siatkarzem. Nawet nie wiedziałem, co to był za zespół. Zapamiętałem jednak, że siatkarze byli odziani w żółte stroje. Po latach mogę stwierdzić, że marzenie się spełniło. (śmiech)

Medale olimpijskie też się śniły?

– Oczywiście. (śmiech) Wiem jednak, że będzie o nie bardzo trudno. Sam nie wygram meczu, drużyna to zespół naczyń połączonych. Przed nami długa droga. Myślę, że moja kariera nie skończy się na igrzyskach w Tokio.

Oczekiwania ze stron władz federacji będą duże. Zmieniono wam trenera na Władimira Alekno. Co o tym sądzisz?

– Jest to jeden z najlepszych trenerów na świecie. Niezwykle go szanuję. Myślę, że zdaje sobie sprawę z tego, jak trudna czeka nas droga. Postaramy się rozwiązać wszystkie problemy i uzyskać jak najlepszy wynik.

Zakończenie współpracy z Igorem Kolakovicem było dla ciebie zaskoczeniem?

– Nie zastanawiałem się nad tym, ponieważ to sprawa wyłącznie federacji. Igor miał kontakt ważny do 2020 roku. W tym samym roku pojawiła się pandemia. Nie chciało kontynuować współpracy. Nikt z nami nie rozmawiał na ten temat.

Trudno będzie trenerowi Alekno wejść w nowy i dość hermetyczny personalnie zespół na kilka miesięcy przed igrzyskami?

– Nasi zawodnicy to profesjonaliści. Dla takich, jak my, nie ma znaczenia, czy trener jest nowy, czy stary. Podążamy za nim niezależnie od wszystkiego, bo on również jest zawodowcem i wie o swojej profesji najwięcej.

Dlaczego w czasie meczów polsko-irańskich jest tyle napięcia?

– Czasami to się zdarza. Dla mnie to zabawne. W czasie meczu walczymy, jesteśmy emocjonalni i zdenerwowani. Po spotkaniu jednak się z tego śmiejemy. To prawidłowość występuje nie tylko między meczami polsko-irańskimi, ale także z innymi nacjami. Wydaje mi się, że takie napięcie niekiedy jest czynnikiem sprzyjającym. Są dwie drogi rywalizacji – z pełnym szacunkiem do przeciwnika i bez niego. Druga opcja jest najgorsza. Za każdym razem kiedy Polska rywalizuje z Iranem, sytuacja jest dla mnie trudna. Dlaczego? Bo tu gram. W PlusLidze występowało również dwóch innych moich kolegów z kadry. Nie mógłbym pracować w polskim klubie, gdybym w czasie meczów kadrowych nie respektował rywala i sam nie był szanowany. Emocje są świetne, ale trzeba nauczyć się je kontrolować i wyciągać z nich co najlepsze.

Jak długo tu zostaniesz?

– Poza tym sezonem mam jeszcze rok kontraktu. Co później? Nie jestem w stanie przewidzieć. Może zostanę w Polsce do końca życia? Albo jeszcze rok? Nie mam pojęcia. Mogę powiedzieć, że Polska to mój drugi dom. Każdy jednak szuka nowych doświadczeń. Srećko Lisinac grał w bełchatowskim zespole wiele lat. Przeniósł się do Włoch nie dlatego, że nie chciał zostać w Polsce, ale dlatego, że chciał spróbować życia we Włoszech. To wbrew pozorom dwie różne sprawy. Powiedział mi kiedyś, że najlepsza publika siatkarska jest w Polsce. Podobnie mówił Mousavi. Nigdy więc nie wiadomo, co przyszłość przyniesie…

Cały wywiad Sary Kalisz w serwisie sport.tvp.pl

źródło: sport.tvp.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga, siatkówka światowa

Tagi przypisane do artykułu:
, , ,

Więcej artykułów z dnia :
2020-12-20

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved