Przez dwa sezony Michele Baranowicz bronił barw Top Volley Cisterna. Jego zespół w aktualnych rozgrywkach zakończył fazę zasadniczą na 9. miejscu i nie awansował do rundy play-off. Zawodnik pożegnał się z drużyną i kibicami za pośrednictwem mediów społecznościowych.
– Do Cisterny trafiłem po kilku szczególnie ciężkich latach – wspomina Michele Baranowicz. – Niosłem ze sobą ciężki bagaż emocjonalny, oprócz zwykłej „wizytówki”, którą miałem przyklejoną do mojego nazwiska. Cisterna otrzymała tę wizytówkę, ale ją podarła i postanowiła mi zaufać.
– Zespół potrzebuje kogoś takiego jak ja, a ja potrzebuję konkretnej możliwości, by jeszcze raz wykazać się swoją wartością zawodową i osobistą. Wygrywamy niesamowite mecze, a publiczność znów daje o sobie znać wyjątkowym ciepłem tej areny. Dzieje się tak dlatego, że choć są braki, to są też fundamentalne cechy, jak trener, który naprawdę w to wierzy i ma humanitarny sposób pracy, albo jak drużyna, która uczy się nie załamywać po porażce – pisze o drużynie Top Volley.
– Dwa lata mijają w mgnieniu oka – kontynuuje rozgrywający. – W tym miejscu zapuszczam korzenie, bo prawda jest taka, że jest mi naprawdę dobrze. Wydawałoby się, że to szczęśliwe zakończenie, ale nie wszystkie historie kończą się tak, jak sobie wyobrażaliśmy. Także dlatego, że to nie bajka, ale prawdziwe życie, w którym wszystko może się zmienić, zwłaszcza jeśli sport to twoja praca. Nadszedł czas, abym wkroczył na nową ścieżkę, wiele rzeczy się zmieni, ale na pewno nie szacunek i przywiązanie, które wiążą mnie z tą drużyną i ludźmi, którzy są jej częścią.
– To był zaszczyt być waszym kapitanem – podsumowuje Baranowicz. – Mam nadzieję, że zostawiłem po sobie pozytywne wspomnienie, tak jak wy pozostawiliście je we mnie.
Michele Baranowicz prawdopodobnie w przyszłym sezonie zwiąże swoje siatkarskie losy z bułgarskim Hebarem Pazardżik.
Wyświetl ten post na Instagramie
źródło: inf. własna, volleynews.it