Trzeci po sezonie zasadniczym Trefl Gdańsk w sobotę w Arenie Ursynów może przypieczętować awans do najlepszej czwórki. Aby tego dokonać, musi pokonać Vervę Warszawa. Zadanie nie należy do nierealnych, ale z pewnością będzie bardzo trudne.
Trefl Gdańsk ćwierćfinały PlusLigi rozpoczął od wygranej z Vervą Warszawa 3:1. W rywalizacji do dwóch zwycięstw prowadzi więc 1:0, a drugie spotkanie zaplanowano na sobotę, 27 marca, o godz. 17.30 w Warszawie. – Wygraliśmy u siebie pierwszy mecz, ale tak naprawdę nie ma to w tej chwili znaczenia. Oczywiście, zawsze lepiej jest wygrać na początek. Play-off gra się jednak do dwóch zwycięstw i dopóki tego się nie osiągnęło, to nic się jeszcze nie ugrało. Na pewno zespół z Warszawy będzie bardziej zmobilizowany w rewanżu, żeby nas pokonać i wrócić do Gdańska na decydujące spotkanie. My też będziemy zdeterminowani, aby wygrać – mówi Michał Winiarski, trener gdańskiego zespołu.
W ubiegłym, przedwcześnie zakończonym sezonie nie udało się rozegrać fazy play-off. W tym rozpoczęła się ona bez udziału kibiców w halach. Czy w związku z tym rozgrywanie meczów w hali „domowej” i na wyjeździe ma jakiekolwiek znaczenie? – Myślę, że atut własnej hali ma bardzo duże znaczenie. W Gdańsku mamy świetnych kibiców i nie jest tajemnicą, że przy pełnych trybunach grało się nam zdecydowanie lepiej. W siatkówce hala, w której trenuje się na co dzień, daje przewagę. Chodzi o pewne punkty odniesienia, przyzwyczajenia się do nich. Teoretycznie mecz u siebie zawsze będzie lepszy, nawet bez kibiców. Dlatego wyżej rozstawieni play-off zaczynają u siebie – podkreśla trener Winiarski.
Potwierdzeniem słów 37-letniego szkoleniowca Trefla są wyniki innych spotkań. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle ograła 3:1 Ślepska Malowa Suwałki, a Jastrzębski Węgiel 3:0 Aluron CMC Wartę Zawiercie. To były jednak starcie drużyn o zdecydowanie nierównym potencjale sportowym. Domowe warunki wykorzystała też PGE Skra Bełchatów, która ograła 3:1 Asseco Resovię Rzeszów. – Na początku play-off wyżej rozstawieni wygrywali mecze domowe. Uważam, że mecze rewanżowe w każdej parze będą wyglądać inaczej. To są ciężkie spotkania do grania, ponieważ jedna strona nie ma już miejsca na błąd, a druga wie, że dzieli ją jeden mecz od półfinału. Dużą rolę może odgrywać doświadczenie. Uważam, że będę cztery bardzo emocjonujące mecze we wszystkich parach – komentuje trener Winiarski.
Co jego zespół czeka w rewanżowym spotkaniu w Warszawie? Co wymyśli trener Andrea Anastasi, dla którego to niezwykle stresująca chwila, uwzględniając dużo większy budżet i sportową markę zawodników w składzie? – Przede wszystkim Vervę stać na dużo lepszą grę, jeśli chodzi o element zagrywki. Warszawianie popełnili więcej błędów własnych w meczu z nami. Spodziewam się, że w rewanżu zagrają naprawdę lepiej. Każdy mecz to inna historia. Obrazuje to sytuacja z poprzedzającym play-off naszym meczem w Pucharze Polski z Jastrzębskim Węglem. Może nie zagraliśmy słabo, ale rywale byli dużo lepsi i nie mogliśmy się przeciwstawić. W przeciągu tygodnia wiele może się więc zmienić – podkreśla szkoleniowiec gdańskich „lwów”.
Oby nie zmieniła się tylko forma Moritza Reicherta, jednego z bohaterów pierwszego spotkania z Vervą. Niemiecki przyjmujący został MVP tamtego meczu. – Moritz zagrał kapitalne spotkanie, ale zawsze podkreślam, że cały zespół pracuje na wynik. To gracz, który prezentuje równy poziom i to jest jego dużym atutem. Odpowiem tak, jak on: na końcu nieważne jest to, kto zostanie MVP, bo liczy się to, co uzyska drużyna. Najważniejsza jest walka i satysfakcjonujący wynik w Warszawie – zapewnia Michał Winiarski.
źródło: dziennikbaltycki.pl