Aluron CMC Warta Zawiercie na własnym terenie w ramach 7. kolejki pokonała GKS Katowice 3:0. Małe problemy podopieczni Michała Winiarskiego mieli jedynie w premierowej odsłonie, potem kontrolowali już boiskowe wydarzenia. – Najważniejsze, że to my przychyliliśmy szalę na naszą korzyść. Jak już przetrwaliśmy ten najgorszy moment, to potem mecz przebiegał pod naszą kontrolą – powiedział Strefie Siatkówki środkowy zawiercian Michał Szalacha.
Po tych ostatnich słabszych spotkaniach, potrzeba było wam takiego pewnego triumfu jak ten nad GKS-em Katowice
Michał Szalacha: – Potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa, w którym ta gra nam się kleiła. Może ten pierwszy set nie był idealny, bo graliśmy na styku i niewiele brakowało, żeby to katowiczanie wygrali tę premierową odsłonę i wtedy zrobiłoby się dużo bardziej nerwowo. Najważniejsze, że to my przychyliliśmy szalę na naszą korzyść. Jak już przetrwaliśmy ten najgorszy moment, to potem mecz przebiegał pod naszą kontrolą.
Od drugiego seta sporo problemów sprawialiście rywalom swoim serwisem.
– Na pewno nie jest to element, nad którym się jakoś wybitnie skupiamy. Po prostu robimy swoje i mamy też inne elementy do poprawy, więc pracujemy nad wszystkim, nad jednymi rzeczami więcej, nad drugimi mniej. W pierwszym secie naprawdę zagrywaliśmy słabo i daliśmy szansę GKS-owi na powalczenie. Później rzeczywiście ułatwiła nam grę.
Co w waszej grze wymaga największej poprawy?
– Na pewno jest nad czym pracować, ale zawsze jest tego trochę, żeby zespół szedł do przodu. Teraz nie bardzo mamy na to czas, bo gramy co trzy dni. Jesteśmy w rytmie, więc grania nam nie brakuje, trochę gorzej z czasem na trening. Myślę, że musimy wypracować sobie taką pewność, że uda nam się dowieźć do końca seta, w którym prowadzimy. Często wygrywamy, ale nasza gra się zacina i nie potrafimy dokończyć tych partii na swoją korzyść. Taka stabilizacja to jest póki co nasz największy problem. Nie myślę, żeby elementy techniczne czy taktyczne były naszym problemem, mamy zawodników na wysokim poziomie i to działa w porządku. Potrzebujemy takiego spokoju i jeśli będziemy wygrywać regularnie, to to samo przyjdzie.
Przed wami maraton, ale spotkałam się z opinią, że bardziej męczące są same podróże. Dwa kolejne mecze rozegracie jednak bez długich wyjazdów. To chyba pomoże?
– Na pewno. Jak sobie pomyślę sobie chociażby o powrocie z meczu z Lublina, to był on dość ciężki. Skończyliśmy grać naprawdę późno, doszła do tego zmiana czasu, więc byliśmy mocno zmęczeni. Trener bardzo dobrze dostosowuje obciążenia do tego, jak to wygląda. Myślę, że też z tego względu tak dobrze zaprezentowaliśmy się w meczu z GKS-em Katowice, nie było po nas tego widać. Teraz gramy już w niedzielę z BBTS-em Bielsko-Biała i mam nadzieję, że też będziemy się cieszyć ze zwycięstwa.
źródło: inf. własna