– W pewnym momencie złamaliśmy Amerykanów zagrywką, a to spowodowało, że im odechciewało się grać. Dzięki temu w naszych poczynaniach można było zauważyć więcej luzu. W kontratakach byliśmy skuteczni na wszystkie sposoby – powiedział w rozmowie z Bartłomiejem Płonką z Przeglądu Sportowego były reprezentant Polski, Michał Ruciak.
Za nami pierwsza część sezonu reprezentacyjnego, w której Polacy wygrali Ligę Narodów. W fazie interkontynentalnej ich gra mocno falowała, ale w Gdańsku pokazali się z dobrej strony. Zwłaszcza w finale z Amerykanami pokazali solidną siatkówkę. – W zespole było widać olbrzymią determinację, wolę walki i radość. W pewnym momencie złamaliśmy Amerykanów zagrywką, a to spowodowało, że im odechciewało się grać. Dzięki temu w naszych poczynaniach można było zauważyć więcej luzu. W kontratakach byliśmy skuteczni na wszystkie sposoby, bo punktowaliśmy poprzez mocne ataki, kiwki i sprytne zagrania z obiciem bloku. W pewnym momencie dało się odczuć, że jesteśmy nie do zatrzymania – powiedział były kadrowicz, Michał Ruciak.
Kluczowe przełamanie Azjatów
Według niego najwięcej problemów podopieczni Nikoli Grbicia mieli w półfinale, w którym niewiele brakowało, a mogliby przegrywać 0:2 z Japończykami. – Po pierwszej partii, którą przegraliśmy, znajdowaliśmy się pod ścianą. Prowadziliśmy, ale rywal nas dogonił. Wygraliśmy tego seta na przewagi i uważam, że był to moment przełomowy dla całego turnieju. Dzięki temu uwierzyliśmy, że jesteśmy bardzo mocni i kontrolowaliśmy kolejne dwie partie. Dzień później w finale można było zauważyć olbrzymią pewność siebie całego zespołu – dodał mistrz Europy z 2009 roku.
Odniósł się on również do sporej rywalizacji o miejsce w składzie. Największa jest na przyjęciu. Grbić na turniej w Gdańsku desygnował aż 5 przyjmujących, z których pewniakiem do gry w podstawowym składzie jest Aleksander Śliwka, a pozostali przyjmujący w różnych meczach uzupełniali grę zespołu. – Aleksander Śliwka we wszystkich meczach Ligi Narodów, w których wziął udział, zagrał na bardzo wysokim poziomie. W jego grze nie było słabszych momentów. Jeśli chodzi o pozostałych zawodników, to chyba sam Nikola Grbić nie wie kto powinien być numerem dwa, ale ma szeroką kadrę i to jest duży komfort. W każdym z trzech spotkań mieliśmy do czynienia z innym przyjmującym, który miał wpływ na końcowy rezultat – ocenił były przyjmujący reprezentacji.
Przed Polakami mistrzostwa Europy, w których w ostatnich latach stawali na najniższym stopniu podium. Obecnie też celują w medal. – Na mistrzostwach Europy nie będzie USA czy Japonii, ale trzeba brać pod uwagę, że swoje ambicje mają także Włosi, Francuzi czy Słoweńcy. To bardzo dobre zespoły i będą naszymi głównymi rywalami na tej imprezie. Francja była bardzo bliska, aby pokonać USA (2:3) w ćwierćfinale Ligi Narodów i kto wie, czy gdyby tak się nie stało, to czy nie z trójkolorowymi gralibyśmy w finale. Trzeba nastawić się na trudny turniej. Nie wiem w jakiej kolejności, ale uważam, że w najlepszej trójce znajdą się Włosi, Francuzi i Polacy – zakończył Michał Ruciak.
źródło: inf. własna, Przegląd Sportowy