– Nie możemy szukać wymówek, że nierówna forma jest przez COVID. Powinniśmy z Ślepskiem co najmniej więcej powalczyć. Teraz przed nami kolejny mecz z bardzo trudnym rywalem, wydaje się, że nawet jeszcze lepszym i to w Gdańsku. Nie ma co zwieszać głów, bo liga pędzi i będziemy teraz grali często co 3-4 dni. Jak się teraz załamiemy i rozłożymy ręce, to każdy nas będzie nas bił – mówi libero Asseco Resovii Rzeszów Michał Potera.
Po pierwszym secie nic nie wskazywało, że to rywale w kolejnych trzech będą dyktować warunki…
Michał Potera: – No może poza kilkoma momentami, gdzie Ślepsk nas podgonił, co już mogło zwiastować, że są w dobrej dyspozycji. W pierwszym secie zagrywaliśmy jednak fantastycznie i rywal nie miał przy takim serwisie zbyt dużo do powiedzenia. Później troszeczkę zawiódł ten element. Ślepsk grał swoje, równo i bardzo dobrze. My w tych trzech kolejnych setach nie postawiliśmy się tak, jak powinniśmy i stąd niestety ta porażka.
Od drugiego seta wydawać się mogło, że im dłużej ten mecz trwał to z was jakby uchodziło powietrze. Czy to może oznaczać jakieś braki kondycyjne?
– Nie wiem czy to problemy fizyczne. Na pewno czuło się to, że schodzi z nas powietrze, a rywale tego powietrza w płucach mieli jakby coraz więcej. Ciężko mi oceniać, czy to kondycja, czy rywal nas tak przycisnął, że zwiesiliśmy głowy. Jasno i wyraźnie trzeba powiedzieć, że Ślepsk zagrał od nas lepiej prawie w każdym elemencie, więc wygrali zasłużenie.
Gdy popatrzymy w statystyki, to rywalom oddaliście aż 33 po błędach własnych, z czego aż 13 było w ataku…
– Nie patrzę w liczby, zazwyczaj tego nie robię, ale faktycznie to jest bardzo duża liczba błędów. To też było widać i czuć na boisku, że przegrywamy błędami. W zagrywce chcieliśmy coraz mocniej, coraz więcej było w niej pomyłek z naszej strony. Rywal dobrze ustawiał blok, chcąc go mijać i myliliśmy się. Nie graliśmy dobrze w zagrywce i ataku. W obronie też nie było rewelacji, po prostu rywal był lepszy.
Po tej długiej przerwie zagraliście dobry mecz z Indykpolem AZS Olsztyn, kilka dni później zupełnie nie wyszedł wam mecz z ekipą z Suwałk, a w niedzielę czeka was spotkanie w Gdańsku z Treflem. Czego można się spodziewać?
– Nie możemy szukać wymówek, że nierówna forma jest przez COVID. Powinniśmy z Ślepskiem co najmniej więcej powalczyć. Teraz przed nami kolejny mecz z bardzo trudnym rywalem, wydaje się, że nawet jeszcze lepszym i to w Gdańsku. Nie ma co zwieszać głów, bo liga pędzi i będziemy teraz grali często co 3-4 dni. Jak się teraz załamiemy i rozłożymy ręce, to każdy nas będzie nas bił. Jedziemy do Gdańska po zwycięstwo. Jak w każdym meczu będziemy o nie walczyć.
Zaczęliście sezon od lania w Jastrzębiu, ale z każdym kolejnym meczem było coraz lepiej i do konfrontacji ze Ślepskiem mieliście pięć zwycięstw z rzędu. Pewnie apetyty były duże, żeby ta passa trwała nadal?
– Oczywiście, wszyscy tego sobie życzyliśmy, ale zweryfikowały nas Suwałki. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach wrócimy na zwycięskie tory. Uważam, że stać nas na to, żeby wygrać z każdym jeżeli tylko troszeczkę ustabilizujemy swoją grę, bo też właśnie tej stabilizacji zabrakło nam w meczu z Suwałkami.
źródło: plusliga.pl