– Walczymy o mistrzostwo Polski. W Lidze Mistrzów chcielibyśmy zajść jak najdalej, ale poczekajmy jeszcze, w jakiej formie te rozgrywki się odbędą, bo jak na razie poznaliśmy koszyki. Czekamy na formułę LM i na to, czy sytuacja z pandemią nie storpeduje tych rozgrywek, bo żyjemy w niewiadomej. Chcielibyśmy zagrać 11 meczów, bo dokładnie tyle trzeba, żeby dojść do finału – powiedział asystent trenera reprezentacji Polski, a także szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów, Michał Mieszko Gogol. Trener opowiedział także o planie przygotowań bełchatowian do sezonu i tegorocznym zgrupowaniu kadry. Gogol zdradził także termin powrotu do treningów Mateusza Bieńka.
Miał okazję trener poprowadzić drużynę w tych dwóch meczach kończących sezon reprezentacyjny. Jakie to było uczucie?
Michał Mieszko Gogol: – Cel był bardziej taki szkoleniowy. Atmosfera walki była duża, ale jeśli chodzi o ten brak kibiców i formę, w jakiej to się odbywało, było to bardziej na spokojnie. Rozmawialiśmy z Vitalem wspólnie przed tymi meczami i jak najmniej chciałem też ingerować w grę, założenia taktyczne. Staraliśmy się poprawiać niektóre rzeczy techniczne, ale ideą było to, żeby zawodnicy zagrali między sobą mecze i przejęli inicjatywę.
Czy rozmawialiście już z Estończykami o powodach tej decyzji o odwołaniu meczów?
– Z sami zawodnikami nie. W niedzielę z wizytą przyjechał prezes estońskiej federacji i rozmawiał z Vitalem i naszymi władzami. Jesteśmy w końcu współgospodarzami mistrzostw Europy i to bardzo ważne, żeby zachować jak najlepsze relacje. Ciężko mi się wypowiadać na tematy polityczne. Na pewno szkoda, że tak to się potoczyło. W Polsce było bardzo cicho o tym przypadku Saaremaa-Milano (te mecze stały się zarzewiem pandemii w Estonii przyp. red.), bardzo mało ludzi w naszym kraju o tym wiedziało. O tym też warto wspomnieć i warto powiedzieć. To troszeczkę w innym świetle stawia tę sprawę i pozwala zrozumieć reprezentację Estonii.
Bardzo dążyliście do tego, żeby to zgrupowanie było. To duży sukces, że przepracowaliście te dwa miesiące?
– Myślę, że to sukces całej polskiej siatkówki. Szacunek i ukłony dla federacji, ponieważ też zrobiła bardzo dużo rzeczy. Chociażby to, że przebywaliśmy sami w Spale na początku. Było to niecodzienne i dziwne uczucie, kiedy spacerowaliśmy sami tymi wąskimi, spalskimi uliczkami. To było coś wspaniałego dla nas, zwłaszcza po tym lockdownie. Mogliśmy się spotkać, porozmawiać. Na początku to się przez pierwsze kilka dni nie mogliśmy nagadać. Pokazaliśmy światu, że dla naszego narodu siatkówka jest czymś bardzo ważnym, a także, że mimo wielu trudności i obostrzeń, potrafimy o nią zadbać.
Jak wyglądały te pierwsze treningi?
– Wzięliśmy lekcję z piłki nożnej. Widzieliśmy, jaki był wysyp kontuzji w tym sporcie. Najpierw była odmrażana Bundesliga, później liga angielska. W pierwszych dwóch, trzech kolejkach pojawiło się mnóstwo urazów. Zaczęliśmy więc bardzo delikatnie: od zajęć na piasku, delikatnych podskoków w hali. Myślę, że to było robione z głową, ponieważ nie wystąpiły u nas żadne większe kontuzje. Zawodnicy czują się coraz lepiej fizycznie i myślę, że są na innym etapie przygotowań niż ci, którzy zaczynają teraz treningi w klubach. To był też jeden z celów naszych spotkań tutaj.
Jak duża różnica będzie w przygotowaniach do przyszłego sezonu? Między ostatnim meczem kadry, a pierwszym spotkaniem PlusLigi będzie ok. 1,5 miesiąca przerwy.
– To jest zupełnie wyjątkowy okres przygotowawczy, inny niż wszystkie z wielu względów. Po pierwsze zadecydowałem, że ten czas będzie podzielony najpierw na dwutygodniowy okres adaptacyjny, a później na 8 tygodni przygotowań stricte siatkarskich. Ten okres adaptacyjny polega na obudzeniu organizmów zawodników do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego, już nie mówiąc o siatkówce: do drobnego skakania, poruszania się. Zaczęliśmy bardzo powoli i z głową. Siatkarze czują się jak na razie bardzo dobrze, a teraz wchodzimy na mocniejsze obroty. Trochę cierpimy z powodu braku graczy. Tutaj w kadrze było czterech siatkarzy, Mateusz Bieniek jest cały czas po operacji. Czekamy cały czas na Amerykanów, więc jest nas trochę mało, żeby dynamicznie pograć sobie 6 na 6. Niebawem powinno się to zmienić.
Kiedy Mateusz Bieniek wróci do treningów?
– Myślę, że będzie zdatny do treningów już w tym tygodniu.
PGE Skra Bełchatów dokonała w tym okienku transferowym kilku wzmocnień, ale najgłośniejszym nazwiskiem jest Taylor Sander, który wraca do gry po kontuzji.
– Przede wszystkim pojawiła się szansa na takiego zawodnika i klub podjął decyzję, że to siatkarz, który będzie do nas pasował. Wszyscy byliśmy zgodni na ten temat. Nie trzeba go nikomu przedstawiać. Oczywiście możemy rozmawiać na temat zdrowia, ale ono będzie najważniejsze nie tylko w jego kwestii. Ja bym jednak spojrzał na to trochę inaczej. Jednostki nigdy nie wygrywają, jedna osoba może wygrać mecz, ale mistrzostwo zdobywa drużyna.
Zgodzi się trener z tezą, ze macie trochę bardziej wyrównany skład niż w poprzednim sezonie?
– Myślę, że skład jest bardziej zbilansowany. Jak popatrzymy na drużynę, to na niektórych pozycjach są większe możliwości rotowania, a na niektórych mniejsze.
Jakie będą cele zespołu w PlusLidze i w europejskich pucharach.
– Walczymy o mistrzostwo Polski. W Lidze Mistrzów chcielibyśmy zajść jak najdalej, ale poczekajmy jeszcze, w jakiej formie te rozgrywki się odbędą, bo jak na razie poznaliśmy koszyki. Czekamy na formułę LM i na to, czy sytuacja z pandemią nie storpeduje tych rozgrywek, bo żyjemy w niewiadomej. Chcielibyśmy zagrać 11 meczów, bo dokładnie tyle trzeba, żeby dojść do finału.
źródło: inf. własna