Asseco Resovia Rzeszów wywiązała się z roli faworyta i w czterech setach pokonała na wyjeździe PSG Stal Nysę. – Na pewno szkoda niewykorzystanych okazji. Zacznę od tego, jak dajemy się poczuć przeciwnikowi w polu zagrywki. Mamy problem z prostymi piłkami, siebie też w to włączam i nie możemy z tego skonstruować normalnej akcji a później rywale nakręcają się na zagrywce i strzelają nam po 120 km/h w linię. Trzeba pamiętać, że przyjechał do nas lider i takie coś trzeba wziąć w koszty – powiedział po meczu Michał Gierżot.
PSG Stal Nysa starała się postawić liderowi tabeli PlusLigi, ale zdołała urwać tylko jednego seta Asseco Resovii Rzeszów. – Zespół z Nysy już nie raz zaskoczył przeciwników i w tym meczu też grali bardzo dobrze. Na szczęście nam się udało utrzymać koncentrację i my możemy się cieszyć z tych trzech punktów, bo nie były one łatwe – powiedział Jakub Bucki. Gospodarze mieli swoje szanse w drugim secie, ale rzeszowianie w końcówce przejęli inicjatywę i wygrali po walce na przewagi.
Chociaż rzeszowianie grali na wyjeździe, bardzo dobrze prezentowali się w polu zagrywki. Popełnili 15 błędów, ale przy tym posłali 13 asów. Gospodarze mieli na swoim koncie aż 18 pomyłek a tylko 7 razy punktowali w tym elemencie. – Na pewno szkoda niewykorzystanych okazji. Zacznę od tego, jak dajemy się poczuć przeciwnikowi w polu zagrywki. Mamy problem z prostymi piłkami, siebie też w to włączam i nie możemy z tego skonstruować normalnej akcji a później rywale nakręcają się na zagrywce i strzelają nam po 120 km/h w linię. Trzeba pamiętać, że przyjechał do nas lider i takie coś trzeba wziąć w koszty, że jeżeli taka drużyna zagra na swoim poziomie, to naprawdę my musimy zagrać o wiele lepiej, niż do tego przyzwyczajamy kibiców. Mieliśmy swoje okazje, dogoniliśmy w czwartym secie, mieliśmy w drugim secie dwie piłki w górze, których też strasznie szkoda. Nie będę się rozwodził o statystyce. Mieliśmy swoje okazje i żałujemy, że ich nie wykorzystaliśmy – przyznał Michał Gierżot.
Rzeszowianie mieli słabszy moment w swojej grze po przegranym półfinale Pucharu Polski. Szybko jednak wrócili na zwycięską ścieżkę. – Jak będzie – tego nie wiem. Mam nadzieję, że te porażki też nas czegoś nauczyły. Wiadomo, że w takim klubie jak nasz liczy się wynik i końcowy rezultat. Mam nadzieję, że ten rezultat osiągniemy. Nie zdobyliśmy jednego trofeum, ale to jeszcze nic nie przekreśla – stwierdził Bucki.
Wiele wskazuje na to, że o tym, czy Asseco Resovia Rzeszów utrzyma się na pierwszym miejscu w tabeli zdecyduje ich najbliższy mecz z Jastrzębskim Węglem, który będzie odrobieniem zaległości z 23. kolejki. PSG Stal Nysa wciąż nie może być pewna awansu do play-off. Podopieczni trenera Plińskiego mają już do rozegrania tylko jeden mecz – 26 marca w Warszawie. Jeśli nie zdobędą tam punktu, będą musieli czekać na wyniki innych spotkań. – Na pewno tego nie lubię. Pamiętam, że grałem kiedyś taki turniej w rozgrywkach juniorskich – wiem, że to słabe porównanie, ale najgorzej gdy człowiek patrzy w lustro i wie, że miał wszystko w swoich rękach, zawalił a teraz musi z popcornem i antydepresantami czekać na inne wyniki. My tak nie chcemy. Mamy w Warszawie jeszcze jeden mecz, tam też mamy do zdobycia trzy punkty i nie zwieszamy z głów. Wiemy, że pociąg do play-off powoli odjeżdża, ale nie chcemy liczyć na nikogo innego, chcemy liczyć na siebie. A to, że sezon wygląda dobrze, to trzeba pamiętać, że to i tak przeciwieństwo słowa najlepszy. Liczymy na siebie, wierzymy w siebie. Ten mecz o niczym nie świadczy. O niczym nie świadczą te trzy poprzednie mecze. Dalej uważam, że wszystko jest w naszych rękach. Nie chcę się bawić w matematykę. Jedziemy do Warszawy po trzy punkty – zapowiedział przyjmujący PSG Stali Nysa
źródło: opr. własne, polsatsport.pl