Akademicka reprezentacja Polski przygotowuje się do Uniwersjady, która pod koniec lipca rozpocznie się w Chinach. Zespół prowadzony przez trenera Dariusza Luksa rozegrał dwa mecze kontrolne z reprezentacją Czech, w obu pewnie triumfował. – Czasu jest jak na lekarstwo, a konkurencja nie śpi, trzeba trenować, trzeba dać z siebie jeszcze więcej niż normalnie. Wierzymy, że to zaprocentuje. Patrząc już nawet po naszych sparingach z reprezentacją Czech, widać, że jesteśmy w dobrym miejscu i że zmierza to w dobrym kierunku – powiedział Strefie Siatkówki jeden z liderów polskiej kadry, Michał Gierżot.
Ten sezon kadrowy nie zaczął się dla ciebie udanie. Uraz trochę pokrzyżował plany?
Michał Gierżot: – Na pewno jest to coś, co biorę w koszta. Staram się wyciągać pozytywy z tego, że że w ogóle miałam przyjemność i okazję być w tej kadrze. Trener Nikola Grbić powiedział, że gdyby nie ten lekki uraz, to poleciałbym na pierwszy turniej Ligi Narodów do Japonii. Tak już jest w sporcie, trzeba wyciągać pozytywy ze wszystkiego, ja się cieszę, że teraz mogę być tutaj, mogę trenować. Nie ma takiego profesjonalnego sportowca, którego nic nie boli, uważam, że wyciągnęłam z mojego czasu w pierwszej reprezentacji maksa i o ile wszystko pójdzie po mojej myśli, to mam nadzieję, że kiedyś będę miał okazję zagościć w niej na dłużej. Będę na to pracował, będę dawał z siebie wszystko na treningach. Teraz jednak o tym nie myślę, jest plan Uniwersjada i na tym się skupiam.
Kiedy dowiedziałeś się, że czeka cię wyjazd na Uniwersjadę w Chinach?
– To był krótki telefon od trenera Luksa, a ja już miałam okazji z nim pracować w Jastrzębskim Węglu, prowadził mnie jak byłem jeszcze w juniorach. Teraz zapytał po prostu czy chce grać na Uniwersjadzie, ja chciałem więc, szybko się dogadaliśmy. Było sporo roboty papierkowej, nigdy jeszcze nie wypełniałam tylu formalności na żaden turniej. Bardzo się cieszę, że tu jestem. Wiedziałam już wcześniej jaki jest mój plan na kadrę, że w tej pierwszej będę tylko do pewnego czasu.
Wasze przygotowania są dość krótkie, patrząc zwłaszcza przez pryzmat długości turnieju w Chinach.
– Na pewno nie są to standardowe, kadrowe przygotowania. Nie ma trzech zgrupowań po dwa tygodnie, wprowadzenia. Ja byłem gotowy, bo byłem w tym biegu kadrowym, a niektórzy przyjechali jednak tutaj, brzydko mówiąc – prosto z kanapy. Wiadomo, że każdy trenował i dbał o siebie, ale nie był jednak w takim halowym treningu. Bardzo szybko zaczęliśmy ciężko pracować, szybko pojawiły się też już treningi w szóstkach, już w trzecim czy czwartym dniu i i nie ma zmiłuj. Czasu jest jak na lekarstwo, a konkurencja nie śpi, trzeba trenować, trzeba dać z siebie jeszcze więcej niż normalnie. Wierzymy, że to zaprocentuje. Patrząc już nawet po naszych sparingach z reprezentacją Czech, widać, że jesteśmy w dobrym miejscu i że zmierza to w dobrym kierunku.
Widać jednak, że trochę brakuje wam tego zgrania. Chociażby kilka pipe’ów z rozgrywającym Łukaszem Kozubem pozostawia trochę do życzenia.
– Z Łukaszem brakuje nam dosłownie centymetrów, jesteśmy też w treningu siłowym i motoryczne nie czujemy się jeszcze jakoś super. Myślę, że na ocenę naszej gry przyjdzie czas już Chinach. Gramy ze sobą pierwszy raz, ja złego słowa nie mogę powiedzieć, nie wszystkie akcje jeszcze wychodzą tak jak powinny, ale z każdym nowym rozgrywającym coś takiego się dzieje.
Czyli przed wylotem do Chin pozostało wam wszystkim popracować jeszcze właśnie nad tym zgraniem?
– Pozostało jeszcze trochę się zgrać, w takim składzie jesteśmy pierwszy raz, więc niedokładności będą się pojawiać. Trzeba znaleźć optimum do tego, żeby to dobrze wyglądało. Po tych sparingach widać, że było zaangażowanie i to było najważniejsze, bo moim zdaniem umiejętności, sił i zgrania czasami może zabraknąć, ale chęci i odwagi nigdy.
Co wiecie o rywalach?
– Na razie nie wiemy nic. Ja mam swoją teorię, że na Uniwersjadzie niektóre drużyny mogą pojawić się w zaskakująco mocnych składach. Można powiedzieć, że to kadry U-27, bo jest to jeszcze bardziej przesunięte w czasie. Naprawdę nie wiem, czego się można spodziewać. Zdajemy sobie sprawę z tego, że niektóre reprezentacje mogą się pojawić w swoich najsilniejszych składach, bo te drużyny, które nie grają w mistrzostwach Europy, czy innych ważniejszych turniejach, mogą szukać swoich szans na medale na Uniwersjadzie.
Do Chin jedziecie po?
– Żeby wygrać.
źródło: inf. własna