W Zalasewie zaroiło się od siatkarskich gwiazd. Wszystko to za sprawą trwającego XX Agrobex Memoriału Arkadiusza Gołasia. Oba półfinały dostarczyły kibicom wielu wrażeń, kończąc się dopiero tie-breakami. W pierwszym Aluron CMC Warta Zawiercie pokonała PGE GiEK Skrę Bełchatów. W drugim zaś zwycięstwo wyszarpała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, ucierając nosa przyjezdnym z Berlina. Niedzielny finał zaplanowano na godzinę 14:45.
Już po raz dwudziesty
W sobotę w podpoznańskim Zalasewie wystartował XX Agrobex Memoriał Arkadiusza Gołasia. To turniej, który dla wielu PlusLigowców jest ważnym elementem przygotowań do wymajającego sezonu. Rok do roku zawody przyciągają tłumy sympatyków siatkówki, spragnionych w regionie wielkich emocji. Memoriał upamiętnia zmarłego tragicznie byłego reprezentanta Polski, który zmarł w 2005 roku w wypadku samochodowym, jadąc na kontrakt do nowego klubu. Od tej pory organizowane są zawody upamiętniające zdolnego środkowego, podczas których promowane są różne działania charytatywne.
Tak też było i tym razem, a wrażeń nie zabrakło. Wszystko to za sprawą gwiazd światowego formatu, gdyż do Zalasewa zjechały się: Aluron CMC Warta Zawiercie, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, PGE GiEK Skra Bełchatów, oraz niemiecki Berlin Recycling Volleys. Oba półfinały zwieńczył dopiero tie-break, a w niedzielę pod siatką najpewniej znów zaiskrzy.
Na pełnym dystansie
Jako pierwsi na placu boju zameldowali się bełchatowianie i zawiercianie. Lepiej w spotkanie udało się wejść siatkarzom Skry, grożąc palcem wicemistrzom Polski. Dobrze spisywał się Arkadiusz Żakieta, a przy stanie 8:6 dla nominalnych gospodarzy czas wziął Michał Winiarski. Po asie serwisowym Patryka Łaby był już remis po 9. Później więcej do powiedzenia mieli Jurajscy, umacniając się na prowadzeniu po bloku Mateusza Bieńka. Sama końcówka należała do jednostronnych, a decydujący punkt zdobył Bartłomiej Bołądź – 25:21. Druga partia, to koncert zawiercian. Bardzo szybko o czas poprosił Krzysztof Stelmach, którego podopiecznym brakowało pomysłu na grę. Różnica stale rosła – 17:12. Dopiero w końcówce Skra nieco podgoniła, lecz i tak parę wymian później było 2:0 dla Jurajskich – 25:19.
Wówczas los uśmiechnął się do postawionych pod ścianą bełchatowian. Choć początek trzeciej odsłony także należał do wicemistrzów, to za moment był już remis po 6. Asem popisał się Bartłomiej Lemański, który w pierwszej fazie dał swojej drużynie prowadzenie 8:7, a w następnej rotacji, ustalając rezultat na 20:15. Bełchatowianie konsekwentni byli do końca, zwyciężając 25:19. Droga do finału była jednak kręta, lecz podopieczni trenera Stelmacha znów wznieśli się na wyżyny. Czwarta partia początkowo należała do spokojnych. Gra zaczęła się w drugiej połowie, kiedy to zawiercianie musieli gonić. Zacięcie było już do końca, jednak gospodarzom dwukrotnie udało się zablokować Bołądzia, a na miano bohatera zapracował sobie Zouheir El Graoui – 25:23.
Na samym finiszu Skrę dopadła niemoc i niespodziewanie zrobiło się 8:4 dla Warty. Kosztowny błąd w polu serwisowym popełnił Grzegorz Łomacz, a spotkanie zakończył Mateusz Bieniek – 15:9. Wicemistrzom Polski pozostało czekać na drugich finalistów, a bełchatowianie powalczą o 3. miejsce.
PGE GiEK Skra Bełchatów – Aluron CMC Warta Zawiercie 2:3
(21:25, 19:25, 25:19, 25:23, 9:15)
Kolejny mecz, kolejny tie-break
Sobotnie granie zwieńczył pojedynek przyjezdnych zza zachodniej granicy, Berlin Recycling Volleys, z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Tutaj również nie obyło się bez długiego dystansu. Początek meczu sprzyjał stołecznym z Niemiec, którzy pewnie weszli w mecz. Później ciężar gry wziął na siebie duet Szymon Jakubiszak i Karol Urbanowicz. W ataku zaś ręki nie zwalniał jedyny PlusLigowy mistrz świata, Kamil Rychlicki. W kolejnych akcjach grano mniej więcej punkt za punkt. Końcówka należała natomiast do siatkarzy BRV, zwyciężając – 25:21. Podopieczni Joela Banksa mieli nadzieję pójść za ciosem. Tak się jednak nie stało. Pierwsza połowa seta nie wskazała jednak faworytów – 17:17, a pełen niepokoju był Andrea Giani. Swoje na finiszu zrobiła podwójna zmiana Marcin Krawiecki i Mateusz Rećko i za moment był już remis 1:1 – 25:22.
Wymiana ciosów trwała w najlepsze, a trzecia partia znów na początku przebiegała pod dyktando berlińczyków – 7:5. Na boisku zameldował się zaś Jakub Szymański, a w polu serwisowym dalej odważnie poczynał sobie Kamil Rychlicki. Nie do zatrzymania był jednak Moritz Reichert, odciążając trochę Jake’a Hanesa oraz Kyle Dagostino. Nominalni gospodarze znów zaprezentowali kawał siatkówki, ponownie obejmując prowadzenie – 25:21. ZAKSA nie pozostała dłużna w kolejnej części. Quinn Isaacson niezmiennie stawiał na Rychlickiego. Cenne 'oczka’ dokładał od siebie Igor Grobelny, a po skutecznej akcji Szymańskiego było już 14:11. Nawet Hanes nie był w stanie złamać kędzierzynian, którym udało się uciec spod topora – 25:22.
W tym przypadku również spotkanie zakończyło się piątym setem. Tutaj także grania nie zabrakło, lecz emocje w końcówce nieco opadły. Pewnie sprawował się Rychlicki, a zamiana stron podziała jak magnes na siatkarzy Gianiego. Chwilę później kosztowny błąd w ataku odnotował bohater berlińczyków, Hanse, dając trzykrotnym triumfatorom Ligi Mistrzów awans do finału memoriału.
Berlin Recycling Volleys – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3
(25:21, 22:25, 25:21, 22:25, 11:15)
Harmonogram niedzielnych spotkań:
mecz o III miejsce, godz. 12:30 – PGE GiEK Skra Bełchatów – Berlin Recycling Volleys
finał, 14:45 – Aluron CMC Warta Zawiercie – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Zobacz również:
Jastrzębski Węgiel z o wiele mniejszym apetytem. Sprawi niespodziankę?