Reprezentacja Słowenii była zmorą polskich siatkarzy w ostatnich edycjach mistrzostw Europy eliminując Biało-Czerwonych głównie w półfinale. Rok 2023 przyniósł jednak złamanie tej klątwy. Biało-Czerwoni rozpoczęli wprawdzie od porażki w pierwszym secie, ale w trzech kolejnych okazali się już lepsi i tym samym awansowali do wielkiego finału. W nim zagrają z Francją lub Włochami.
Początek dla Słowenii
Na początku spotkania nie zabrakło wyrównanej gry. Przełamanie nastąpiło dopiero przy trudnych zagrywkach Aleksandra Śliwki, dzięki którym Polska zdołała objąć dwupunktowe prowadzenie (8:6). Nie cieszyła się nim długo, gdyż Słoweńcy zanotowali blok na Wilfredo Leonie. Zacięta walka trwała więc dalej aż do mocnej zagrywki Jakuba Kochanowskiego, która pozwoliła w kontrataku wykazać się Łukaszowi Kaczmarkowi (14:12). Zerwał jednak atak Norbert Huber, przez co wynik znów wskazał na remis. Gra punkt za punkt trwała więc do samego końca. Po nieudanym ataku Śliwki w ważnym momencie to jednak Słowenia była oczko bliżej wygranej w premierowej odsłonie (22:21). Pomylił się także Kochanowski, co przesądziło o triumfie rywali biało-czerwonych (25:23).
Wilfredo odpalił na zagrywce
Od dwupunktowego prowadzenia Słowenii zaczął się set numer dwa. Umocniła się na nim, gdy dwoma asami popisał się Klemen Cebulj (6:2). Potrzeba więc było mocnych zagrywek Leona, żeby wynik szybko wskazał na remis. Po efektownym bloku biało-czerwonych to więc Polska miała cenne oczko z przodu (8:7). Ich przewaga powiększyła się o kolejne dwa punkty, gdy Słoweńcy popełnili błędy w ataku. Poprawiła się też skuteczność Leona w ataku, dzięki czemu Polacy znaleźli się w dobrej sytuacji w okolicach połowy seta (14:10). Szczególnie, że do tego dołożył asa. Emocje wzrosły więc dopiero, gdy Leon został zatrzymany, a w aut zaatakował Kaczmarek (20:18). Ostatecznie słoweńska ekipa nie objęła prowadzenia, a biało-czerwoni w porę przypomnieli jej jeszcze o swojej czujnej grze na siatce. W dodatku w ważnym momencie w aut posłał piłkę Rok Mozic i po błędzie zagrywki Alena Pajenka to Polacy cieszyli się ze zwycięstwa (25:21).
Pechowa kontuzja Ropreta
Z początkiem kolejnej odsłony powróciła równa gra. Po autowym ataku Tine Urnauta to jednak Polacy wyszli jako pierwsi na wyższe prowadzenie (6:4). Nie cieszyli się nim długo, gdyż ten sam błąd popełnił Śliwka. Znów trwała walka, podczas której można było obserwować festiwal przedłużonych akcji. Przez długi czas to Słowenia była w niej oczko lepsza, ale sytuacja zmieniła się, gdy w aut kiwnął Gregor Ropret (11:12). W dodatku chwilę potem Słoweniec nieszczęśliwie zakończył grę w meczu z powodu urazu. Polacy wykorzystali ten moment i popracowali blokiem, który dał im ważne dwupunktowe prowadzenie (14:12). Umocnili się na nim, gdy w aut zaatakował Mozic, a świetnie w kontrataku spisał się Leon. Dystans zmniejszył się jednak szybko, gdy asa zanotował na swoim koncie Urnaut (15:17). Rywalom musieli więc przypomnieć o sobie polscy środkowi, aby powróciła poprzednia przewaga. Szczególnie, że po stronie Słoweńców pojawiło się jeszcze nieczyste odbicie (17:22). Rozbiło to słoweńską ekipę, która nie była w stanie sprawić już żadnej niespodzianki. Polska triumfowała po raz kolejny, o czym przesądziła sprytna akcja Śliwki (25:20).
Nerwowo, ale z happy endem i mamy finał!
W czwartą partię lepiej weszli Słoweńcy, którzy po asie Mozicia wyszli na dwupunktowe prowadzenie (5:3). Tym samym odpowiedział jednak Kochanowski, dzięki czemu wynik szybko wskazał na remis. Dalej trwała więc zacięta gra, którą przerwał as Leona na dwa oczka więcej dla Polski (13:11). Nie był to koniec zdobyczy punktowych biało-czerwonych, gdyż po słoweńskiej stronie pojawił się błąd podwójnego odbicia oraz autowy atak Mozicia. Za to Leon oprócz zagrywki dołożył jeszcze atak (16:11). Wzrosły jednak emocje, gdy parę razy w jednej akcji nie dał rady skończyć ataku Śliwka i Słoweńcy zbliżyli się na trzy oczka. Polacy w porę uruchomili blok i powrócili do bardzo bezpiecznej przewagi (21:15). Jeszcze problemy ze skończeniem ataku zaczął mieć Leon, a asa dołożył Urnaut. Słoweniec przeszedł jednak linię 9. metra i po świetnym kontrataku Kaczmarka to Polska miała piłkę meczową na wagę finału. Wykorzystała ją w drugiej próbie, a upragnione zwycięstwo dał jej jeszcze jeden atak Kaczmarka (25:21).
Polska – Słowenia 3:1
(23:25, 25:21, 25:20, 25:21)
Składy zespołów:
Polska: Kaczmarek (14), Leon (26), Śliwka (10), Kochanowski (6), Janusz, Huber (10), Zatorski (libero) oraz Semeniuk, Fornal
Słowenia: Pajenk (7), Kozamernik (7), Ropret, Urnaut (10), Cebulj (15), Mozic (14), Kovacić (libero) oraz Planinsic (1), Mujanović
Zobacz również:
Wyniki fazy finałowej mistrzostw Europy mężczyzn
źródło: inf. własna