– Szkoda, że wydarzenia, które mają miejsce, pozostawiają Rosję poza turniejami – powiedział amerykański siatkarz Matt Anderson. Przyjmujący kadry Stanów Zjednoczonych po trzech latach wrócił do gry w rosyjskiej Superlidze i cieszy się z powrotu do gry ze starymi kolegami.
Matthew Anderson w latach 2012-19 występował w barwach Rubina Kazań. Po tym grał dla włoskich i chińskich klubów, by latem bieżącego roku wrócić do gry w Rosji. To zaskakująca decyzja, biorąc pod uwagę fakt, że wielu zagranicznych sportowców opuszczało rosyjskie drużyny po inwazji tego kraju na Ukrainę. Tym razem 35-latek trafił do Zenita Sankt Petersburg i dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat powrotu do Rosji.
– Tęskniłem za kolegami z drużyny. Znam ich od dawna. Grałem z chłopakami z Kazania przez siedem lat. Staliśmy się sobie bardzo bliscy i to bardzo ważna część mojego życia. W Kazaniu przeżyłem świetny czas i cieszę się, że wróciłem i jestem częścią podobnego klubu [Zenita Sankt Petersburg przy. red.], w którym spróbuję zatryumfować – powiedział Matt Anderson w rozmowie z rosyjskim portalem Championat.
To dość zaskakująca opinia, bo niewielu Amerykanów czy obywateli innych krajów decyduje się na wyjazd właśnie do Rosji. Niektórzy wręcz sobie tego nie wyobrażają. A szczególnie fani koszykówki, którzy śledzą sprawę Brittney Griner, gwiazdy żeńskiej koszykówki w USA, która jest zatrzymana w Rosji. Dziennikarze dopytali więc, jak jego rodzina przyjęła decyzję o powrocie do Rosji. – Przyjazd tutaj był trudną decyzją. Dochodzi też polityka, o której nie mam tak dużej wiedzy. Do tego nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Czuję się jednak pewnie. Wiem, że klub zadba o bezpieczeństwo i mojej rodziny, która wkrótce do mnie dołączy – Anderson dodawał, że gra w Zenicie to okazja na przygotowanie się na przyszłą emeryturę i możliwość rywalizacji na najwyższym poziomie.
Nie powiedział za dużo o odbiorze jego decyzji przez Amerykanów. – W USA prawdopodobnie nie ma ani jednej informacji o moim transferze. Siatkówka nie jest u nas aż tak popularna. Być może coś pojawiło się na fanowskich stronach i pewnie są opinie popierające moją decyzję i te, której jej nie rozumieją. Ci ludzie jednak nie są moją rodziną, ani przyjaciółmi. Oni tylko mówią, więc niech robią to dalej – skwitował. I dodał też, że chciałby, aby reprezentacja Rosji wróciła do rozgrywek międzynarodowych. – Szkoda, że wydarzenia, które mają miejsce, pozostawiają Rosję poza turniejami. Mają mocną reprezentację, ale nie wiem, czy wygraliby ostatnie mistrzostwa świata. Myślę, że za jakiś czas powrócą do światowej elity. Czy za kimś z tej kadry tęskniłem? Za Maksymem Michajłowem, bo grałem z nim od 17. roku życia – zdradził Anderson. Amerykański siatkarz w wywiadzie dodawał, że jego celem jest przygotowanie się do najbliższych igrzysk olimpijskich, które odbędą się w 2024 roku w Paryżu.
źródło: belsport.pl, championat.ru