W niedzielny wieczór w hali pod Dębowcem w Bielsku-Białej zapanowała euforia. Wszak po czterech latach zawodnicy BBTS-u powrócili do PlusLigi. Stało się to za sprawą wygranej 3:2 nad będzinianami. Było to ich trzecie zwycięstwo nad tą drużyną, co przypieczętowało ich awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Bielszczanie, mimo iż przegrali pierwszego seta dość wyraźnie, potrafili odmienić losy rywalizacji. Wprawdzie spotkanie to mogło zakończyć się już wcześniej, ale nie potrafili utrzymać prowadzenia w czwartej partii. Po spotkaniu porozmawialiśmy z Mateuszem Zawalskim, który był jednym z autorów tego sukcesu.
Jak pan na gorąco skomentuje to co się wydarzyło?
Mateusz Zawalski: – Spodziewałem się takiego meczu. Był bardzo ciężki i obfitował w wiele zwrotów akcji. Wiedzieliśmy, że nasi rywale nie mieli nic do stracenia. To oni musieli nas mocniej zaskoczyć i tak się stało w pierwszym secie, gdzie praktycznie każda ich zagrywka sprawiała naszemu przyjęciu kłopot, co wpływało na całą naszą grę. Na szczęście jesteśmy silną drużyną z czego zdajemy sobie sprawę, dlatego potrafiliśmy się podnieść i odeprzeć ich atak. Powiedzieliśmy sobie, że musimy to przetrwać i wrócić do tego meczu, bo to my jesteśmy nie tyle faworytami, ale mieliśmy dwa mecze wygrane. To my byliśmy w bardziej komfortowej sytuacji przed tym spotkaniem i musieliśmy przetrwać napór, którego się spodziewaliśmy.
W trzecim secie pokazaliście swoją moc i wydawało się, że już będzinianie się nie podniosą. Oni jednak wstali i wynik na nowo stał się otwarty.
– Wydawało się, że jest już wszystko pięknie i nic złego nie może się wydarzyć. Jednak będzinianie wrócili do walki i sytuacja odwróciła się, gdyż to nas zdominowali w czwartym secie. My tie-breaki lubimy grać.
Wasza skuteczność w piątych setach jest bardzo wysoka, o czym mogliśmy przekonać się nie tylko w trakcie tych starć finałowych, ale całego play-off.
– Tak. Pokazaliśmy, że jesteśmy skuteczni w tych najważniejszych meczach o stawkę. Piąte sety graliśmy z bydgoszczanami, ale także to pierwsze starcie z będzinianami zakończyło się po tie-breaku. Wyszliśmy bardzo zmotywowani na tę piątą partię. Powiedzieliśmy sobie: krótki set, dawać. To my musimy tutaj wygrać i pokazać, że zasługujemy na to mistrzostwo, a co za tym idzie, na awans do PlusLigi.
Czterech lat was nie widzieliśmy w najwyższej klasie rozgrywkowej. To dużo czy mało?
– Na pewno droga była wyboista. Wiem, że plany powrotu były wcześniej, ale niestety się to nie udawało. Jestem tutaj pierwszy sezon i to co mogę powiedzieć, że zebrała się bardzo fajna grupa chłopaków z charakterem walczaków, którzy się nie poddają. Bardzo się cieszę, że tutaj trafiłem i że zdobyliśmy to, co zdobyliśmy w tym sezonie.
W tym sezonie druga drużyna TAURON 1 ligi zmierzy się z ostatnią z PlusLigi w barażu. Jak pan widzi szansę będzinian w tym pojedynku i jak bardzo duża jest różnica między tymi ligami?
– Ciężko to stwierdzić. Gracze Stali mają swojego lidera, którym jest Wassim Ben Tara i to zależy w jakiej oni będą formie po tej przerwie, jaką liga im zaserwowała. Nie skreślałbym tutaj naszych rywali, bo są solidnym zespołem i myślę, że mogę powalczyć, a nawet wygrać.
Mateusz Zawalski w przyszłym sezonie zagra w …
– Ciężko stwierdzić. Jeszcze nie wiem.
Zazwyczaj pierwszy mecz sezonu otwiera starcie beniaminka z mistrzem Polski, czyli będzie to mecz BBTS-u Bielsko-Biała z …
– (śmiech) Oczywiście z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Bardzo im tego życzę i trzymam kciuki za chłopaków.
źródło: inf. własna