Pierwszy mecz finałowy rozgrywek TAURON 1.Ligi za nami. Po zaciętym pojedynku ze zwycięstwa cieszyli się zawodnicy BBTS Bielsko-Biała. Jednym z cichych bohaterów spotkania był środkowy bielskiej drużyny Mateusz Zawalski. – Wiedzieliśmy, że MKS Będzin to bardzo dobry zespół, który ma swoje atuty. Będzie się z nim ciężko grało. Cała rywalizacja tocząca się do trzech zwycięstw na pewno nie będzie należała do łatwych. Myślę, że rozegramy jeszcze niejeden zacięty set w starciu z tym przeciwnikiem – komentował po meczu siatkarz.
Pierwszy set był słaby w wykonaniu BBTS-u. Rywale dyktowali warunki, a wy nie umieliście stawić im oporu. Sami popełniliście sporo błędów i będzinianie odebrali wam trochę argumentów…
Mateusz Zawalski: – Trochę tak… Wiedzieliśmy, że MKS Będzin to bardzo dobry zespół, który ma swoje atuty. Będzie się z nim ciężko grało. Cała rywalizacja tocząca się do trzech zwycięstw na pewno nie będzie należała do łatwych. Myślę, że rozegramy jeszcze niejeden zacięty set w starciu z tym przeciwnikiem. Ważne, że zdołaliśmy po pierwszym i drugim słabszym secie wrócić do swojej dobrej gry i ostatecznie wygrać ten mecz, z czego bardzo się cieszymy.
W tym meczu było widać, że dopiero spokój i kontrolę nad sytuacją na boisku daje wam kilkupunktowa przewaga. Nie ma w waszych szeregach tak dużej nerwowości.
– Wiadomo, że lepiej się gra z kilkupunktową przewagą. Myślę, że mimo wszystko potrafimy grać na równym wyniku, co pokazaliśmy chociażby w półfinale w meczach z zespołem z Bydgoszczy. Tam, grając końcówki w tie-break’u przy wyniku 14:14 potrafiliśmy szalę zwycięstwa przechylić na swoją korzyść i uważam, że też sobie w takich sytuacjach radzimy.
Z seta na set wasza gra wyglądała lepiej. Dlaczego potrzebowaliście aż dwóch pierwszych partii na to, żeby rozwinąć swoje skrzydła?
– Zespół z Będzina zagrał naprawdę bardzo dobrze. To nie tylko „zasługa” naszych błędów własnych, bo wymuszone były one świetną postawą rywala. Dopiero w trzecim secie weszliśmy na wyższy poziom i zaczęliśmy grać swoją siatkówkę. Ważne, że wynik jest korzystny dla nas i w tej rywalizacji to my prowadzimy 1:0. Jedziemy dalej.
Byłeś niejako cichym bohaterem w tym spotkaniu. Dałeś bardzo dobrą zmianę. Obok dobrego bloku dołożyłeś swoją cegiełkę również w polu serwisowym. Jesteś zadowolony ze swojego występu?
– Oczywiście. Jestem zadowolony z każdego występu czy to krótszego czy dłuższego. Bardzo się cieszę, że wszedłem na boisko w tym meczu i mogłem pomóc. Co ciekawe, najwięcej punktów zdobywaliśmy przy najsłabszej zagrywce, jeśli miałbym to ująć najprostszymi słowami… To było dziwne, bo z mocnej zagrywki przeciwnicy każdą piłkę kończyli w pierwszej akcji. Czego nie zdołaliśmy odczytać w bloku i zakończyć wymiany na swoją korzyść, to staraliśmy się rozegrać konsekwentnie mając piłkę po swojej stronie. Nie było sensu psuć zagrywki. Po prostu wprowadzałem piłki, chłopaki robiły dobrą robotę na siatce i to przyczyniło się do naszego sukcesu. Fajnie, że zdołaliśmy wygrać ten mecz.
Twoja dobra zmiana to jedna z kilku rotacji, na które trener Brokking zdecydował się w tym meczu. W tym spotkaniu pokazaliście chyba, że macie stabilny zespół i zaplecze na ławce rezerwowej. Czy uważasz, że jesteście drużyną, w której zmiennicy są w stanie zapewnić dobrą interwencję w trudnych momentach?
– Jasne. Myślę, że każdy z chłopaków, który wchodzi z kwadratu pokazuje, że potrafi przyczynić się swoją dobrą grą do lepszego wyniku. Obyśmy oczywiście tych zmian potrzebowali jak najmniej, ale jestem pewien, że każdy, kto wejdzie na boisko z ławki rezerwowej, da z siebie maksimum i pomoże w rywalizacji z MKS-em Będzin.
Limit setów przewidziany na ten mecz wyczerpaliście. Z pozytywów, których oprócz wyniku możecie się doszukiwać, jest chociażby ten, że po tak długim starciu game plan na następne spotkanie będzie zapewne bogatszy… Pomoże wam to lepiej przygotować się do kolejnego pojedynku?
– Myślę, że to dobre pytanie dla sztabu, co z tego pięciosetowego meczu nasi trenerzy i statystyk wyciągną. Mamy na pewno swoje własne obserwacje. Do następnego spotkania z pewnością będziemy dobrze przygotowani, bo jak widać po pierwszym meczu te analizy dają dobry efekt i fajnie to u nas działało.
Jak w takim razie zapatrujesz się na rewanż w Będzinie? Jeśli miałbyś ocenić w skali trudności od 0 do 10 nadchodzący mecz, to gdzie postawiłbyś znacznik?
– Myślę, że 9 lub 10. To solidna drużyna, tym bardziej, że we własnej hali, gdzie z pewnością zgromadzi się rzesza ich kibiców, są naprawdę silni. Tam przyjeżdża wielu kibiców nie tylko z Będzina. To będzie ciężki mecz, jak na finał rozgrywek Tauron I Ligi przystało, więc nie ma co się nastawiać na przyjemne i łatwe spotkanie. Będziemy się bić. Zwycięstwo w pierwszym meczu daje nam niewielki plus, ale to zaledwie mały kroczek na drodze do wygranej.
źródło: bbtsbielsko.pl