– Mamy najszerszą i najmocniejszą ławkę w I lidze. Na każdym treningu każdy z nas musi dać z siebie maksimum, aby udowodnić trenerowi, że to on zasługuje na miejsce w pierwszej szóstce – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki środkowy MKS-u Będzin, Mateusz Siwicki.
Trzech setów potrzebowaliście, aby odprawić z kwitkiem MCKiS Jaworzno. Chyba nie będzie dużym nadużyciem stwierdzenie, że ten mecz mieliście pod kontrolą?
Mateusz Siwicki: – Wydaje mi się, że od początku do końca kontrolowaliśmy grę. Nie było jednak tak, że od początku mieliśmy kilkupunktową przewagę i luźno nam się grało, bo rywale cały czas byli w grze. Mimo że kontrolowaliśmy grę, to wynik był na styku, a my musieliśmy napierać i budować sobie przewagę.
No właśnie, w pierwszym i drugim secie rywale zbliżyli się na 18:19, ale w końcówce wzięło górę wasze doświadczenie?
– Wynik był na styku, więc musieliśmy być cały czas skoncentrowani. Chociaż przyznam, że żaden z nas nie miał takich myśli, że moglibyśmy stracić seta. Mimo tego, że było po 18, to cały czas byliśmy skupieni na swojej grze. Nasza spokojna głowa i większe doświadczenie spowodowały, że każdy z tych trzech setów przechyliliśmy na swoją korzyść.
Dwie wygrane na początek
Sezon zaczęliście od dwóch wygranych, czyli dobrze przepracowaliście okres przygotowawczy i nie mieliście problemów ze wstrzeleniem się z dyspozycją na start ligi?
– Z początku rozgrywek możemy być zadowoleni, bo mamy komplet punktów. To jest dla nas najważniejsze. Okres przygotowawczy przepracowaliśmy bardzo ciężko, chociaż mieliśmy problem ze środkowymi. Ja wypadłem na dwa tygodnie, bo miałem problem z ręką. Daniel Popiela złamał kość w stopie, więc Artur Ratajczak z Łukaszem Swodczykiem przez 2 tygodnie musieli trenować w dwójkę. Chwała im, że wytrzymali bez nas. Na szczęście ja wróciłem już do gry, Daniel za miesiąc też powinien wrócić do treningów. Wydaje mi się, że obecnie nasza forma jest dobra, a wiem, że może być zdecydowanie lepsza. Mamy jeszcze sporo do poprawy. To, co prezentujemy w trakcie meczu, to nie jest jeszcze nasze 100%. Nieraz na treningach pokazujemy zdecydowanie więcej.
W tym sezonie skład MKS-u jest bardzo wyrównany. Pewnie nie będzie łatwo wywalczyć sobie miejsce w pierwszej szóstce?
– Mamy najszerszą i najmocniejszą ławkę w I lidze. Przykładowo na mojej pozycji jest bardzo duża rywalizacja. O wyjście w szóstce rywalizuję z Łukaszem Swodczykiem i Arturem Ratajczakiem. Po powrocie do gry Daniel Popiela też będzie napierał i chciał grać. Na przyjęciu też mamy 4 równych przyjmujących, którzy mogą grać w różnych zestawieniach. Na każdym treningu każdy z nas musi dać z siebie maksimum, aby udowodnić trenerowi, że to on zasługuje na miejsce w pierwszej szóstce.
Celują w awans
Nikt w Będzinie nie ukrywa, że waszym celem ponownie jest awans. Szeroka ławka ma w tym pomóc?
– Rywalizacja między nami jest zdrowa, a na niej skorzysta cały zespół. Jeśli każdy z nas na treningach daje z siebie maksimum i rozwija swoje umiejętności, to cała drużyna staje się lepsza. Wszyscy pracujemy na końcowy rezultat. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, do jakiego klubu przyszedłem i jakie on ma cele. Bardzo cieszę się, że przed nami jest postawiony taki wysoki cel, czyli awans. Będziemy ciężko pracować. Nie możemy nic obiecać, ale mam nadzieję, że przy tym składzie, który został zbudowany w Będzinie, na koniec sezonu będziemy cieszyć się z tego awansu. Trzeba jednak pamiętać, że liga jest długa i wiele rzeczy może się wydarzyć. Kiedy jak nie do trzech razy sztuka? Mam nadzieję, że wszyscy dołożymy cegiełkę do tego upragnionego awansu.
Dokładnie, do awansu droga daleka, a przed wami wyjazd do Bydgoszczy na mecz z odmłodzoną Visłą. Czas na trzecie zwycięstwo?
– Dla mnie mecze z Visłą są sentymentalne, bo wracam do miasta, z którego pochodzę i w którym rozwijałem się siatkarsko. Za każdym razem jak gram w Bydgoszczy, to chcę zagrać jak najlepiej. Mam nadzieję, że wyjdę w szóstce i pokażę się bydgoskiej publiczności. Na razie jednak więcej z Visłą przegrywam niż wygrywam, bo do tej pory z nią mam chyba tylko dwa zwycięstwa. Mam nadzieję, że tym razem z MKS-em pojedziemy po swoje i nie tylko odniesiemy zwycięstwo, ale również dopiszemy pełną pulę punktów do naszego dorobku w tabeli.
Zobacz również:
Mateusz Rećko: Dołączenie do MKS-u to dla mnie krok naprzód
źródło: inf. własna