– Do Wrocławia jedziemy z myślą, żeby walczyć i bić się o zwycięstwo. Łatwo nie będzie, bo faworytem turnieju nie jesteśmy, ale nie byliśmy nim również wtedy, kiedy wygrywaliśmy Puchar Polski – powiedział przed półfinałowym meczem z ZAKSĄ przyjmujący Trefla Mateusz Mika.
W weekend we Wrocławiu odbędzie się turniej finałowy Pucharu Polski. Jednym z jego uczestników będzie Trefl Gdańsk, który wcześniej z dalszej rywalizacji wyeliminował Cuprum Lubin i GKS Katowice. Stanie on przed szansą zdobycia pucharowego trofeum po raz trzeci w historii. Wcześniej udawało mu się to w latach 2015 oraz 2018.
– Do Wrocławia jedziemy z myślą, żeby walczyć i bić się o zwycięstwo. Łatwo nie będzie, bo faworytem turnieju nie jesteśmy, ale nie byliśmy nim również wtedy, kiedy wygrywaliśmy Puchar Polski – powiedział przyjmujący ekipy z Pomorza Mateusz Mika.
Podopieczni Michała Winiarskiego w tym sezonie nie spisują się rewelacyjnie. Zwłaszcza w pierwszej rundzie PlusLigi mieli olbrzymie kłopoty, ale w styczniu zaczęła się ich seria wygranych. Dzięki niej wciąż mają szansę na znalezienie się w play-off, a także zyskali sporo pewności siebie przed Final Four Pucharu Polski. – Ten sezon nie jest dla nas wybitny, ale ostatnie tygodnie były przyzwoite w naszym wykonaniu, więc do Wrocławia jedziemy z pozytywnymi myślami – dodał zawodnik Trefla.
W półfinale gdańszczanie zmierzą się z wicemistrzami Polski, którzy w ćwierćfinale wyeliminowali z dalszej rywalizacji Stal Nysa. Nie będą więc faworytem tej konfrontacji, tym bardziej, że kędzierzynianie we Wrocławiu będą bronili pucharowego trofeum wywalczonego w poprzednim roku. – Trafiliśmy na ZAKSĘ, więc łatwo o zwycięstwo nam nie będzie, tym bardziej, że kędzierzynianie do tej pory w tym sezonie w Polsce jeszcze nie przegrali spotkania. Jednak większa presja będzie po ich stronie, a my po prostu będziemy musieli jej się postawić i powalczyć. Najważniejsze, abyśmy nie poddali się jeszcze w szatni przed meczem – zakończył Mateusz Mika.
źródło: opr. własne, Radio ZET