– Wchodzimy na coraz większe obciążenia. Nie jest to miłe i przyjemne, ale konieczne, aby dobrze przygotować się do sezonu. Mamy 10 jednostek treningowych w tygodniu, więc pracy jest sporo. Z każdym tygodniem będzie jeszcze trudniej, ale nie da się tego obejść – powiedział o przygotowaniach do sezonu szkoleniowiec Lechii Tomaszów Mazowiecki Mateusz Mielnik.
Za Lechią pierwsze tygodnie przygotowań do nowego sezonu. Dla pana jest to nowe miejsce do pracy. Jakie są pana pierwsze wrażenia?
Mateusz Mielnik: – Przed początkiem okresu przygotowawczego zawsze czekamy na niego z niecierpliwością i wielkimi chęciami, bo zaczyna się coś nowego. Tak samo było tym razem. Dla mnie jest to nowe miejsce i nowy zespół. Wcześniej pracowałem tylko z Jankiem Tomczakiem, z innymi siatkarzami nie miałem przyjemności współpracować. Oczywiście, znamy się, bo graliśmy przeciwko sobie, ale na pewno będę potrzebował trochę czasu, aby poznać zespół. Chłopcy mają trochę łatwiej, bo część z nich już ze sobą grała, więc mają już do siebie zaufanie. Ja będę musiał je zbudować. Na razie skupiamy się na codziennej pracy.
No właśnie, ona jest bardzo ważna. Chociaż obecnie przechodzicie taki okres, za którym zawodnicy zbytnio nie przepadają…
– Zgadza się. Okres adaptacji za nami. Wchodzimy na coraz większe obciążenia. Nie jest to miłe i przyjemne, ale konieczne, aby dobrze przygotować się do sezonu. Mamy 10 jednostek treningowych w tygodniu, więc pracy jest sporo. Z każdym tygodniem będzie jeszcze trudniej, ale nie da się tego obejść. Po prostu taka jest nasza praca, a zawodnicy są tego świadomi.
Kontuzja Bartka Neroja mocno pokrzyżowała wam szyki?
– To okaże się dopiero w trakcie sezonu. Niestety, nie jest to dobra informacja. Bartek przeszedł już zabieg, a teraz musi cierpliwie czekać. Na tyle, na ile może, jest z zespołem. Czekamy aż lekarz wyrazi zgodę na ściągnięcie gipsu. Jak będzie w ortezie lub bucie ortopedycznym, to częściej będzie mógł z nami przebywać. Na szczęście nie zostaliśmy z jednym rozgrywającym, bo zdecydował się nas wspomóc Krzysiek Bieńkowski. A na jakim poziomie będziemy sportowo? Na razie ciężko powiedzieć. Na pewno Krzysiek jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, który zrobi wszystko, abyśmy wspólnie zrealizowali założony cel.
Wspomniał pan o tym, że drużyna jest nowa, ale jej trzon został utrzymany. Czy to znaczy, że panu będzie się łatwiej pracowało?
– Jak zaczęły się ze mną rozmowy, to trzon tego zespołu został już zbudowany. Ja byłem kolejnym elementem. Bartek Rebzda przez wiele lat robił bardzo dobrą pracę w Tomaszowie Mazowieckim, ale czasami w sporcie tak jest, że konieczne są zmiany i nowe bodźce, aby zespół odpowiednio funkcjonował. Natomiast czy mi będzie łatwiej? Nigdy nie jest łatwo, bo sezon sezonowi nie równy. Przygotowania zaczynamy z dużymi problemami, bo do tej pory nie mamy przyjmującego, co nas ogranicza. Sezon będzie długi, więc na pewno różne sytuacje będą nas czekały. Musimy jednak skupić się na tym, na co mamy wpływ.
A czy konkretne cele dla drużyny zostały już określone?
– Na pewno będziemy chcieli walczyć o awans do play-off. Liczymy na zrobienie małego kroku do przodu w porównaniu do poprzedniego sezonu. W tamtym sezoniedo ostatniej kolejki była bitwa o awans do play-off. Zadecydował o tym jeden set. Poziom I ligi jest bardzo wyrównany, więc przypuszczam, że w tym sezonie będzie bardzo podobna walka. Musimy skupić się na tym, aby jak najlepiej przygotowywać się do każdego meczu. Myśleć o każdym punkcie i secie, a jak tak będzie, to jesteśmy w stanie ten cel zrealizować. Oby nas tylko kontuzje omijały.
Jak będzie wyglądał plan sparingowy Lechii?
– Mamy do rozegrania 10 sparingów. Mamy w planach dwumecze u siebie i na wyjeździe z Avią Świdnik i Legią Warszawa. Rozegramy też turniej w Siedlcach, a przygotowania zakończymy memoriałem w Tomaszowie Mazowieckim tydzień przed startem ligi. Mamy wyznaczony plan i teraz musimy go realizować.
źródło: inf. własna