– W tegorocznym półfinale Resovia ma ze wszystkich najcięższą przeprawę. ZAKSA, co udowadnia na każdym kroku, to klasowy zespół. Nawet jeżeli ze względu na intensywne granie ma jakieś kłopoty to, jak przychodzi co do czego, potrafi wyjść z nich obronną ręką i wygrywa najważniejsze spotkania. To jest półfinał gra się do trzech wygranych. Myślę, że Resovia ma swoje szanse. Będę jej mocno kibicował – mówi Mateusz Masłowski.
– Czy czuć w klubie jak rośnie napięcie przed meczami z ZAKSĄ? Pewnie, że czuć. Jest atmosfera wielkich meczów, dużych wydarzeń. Bo te mecze przecież takie są. W końcu o wielką stawkę, po sześciu latach oczekiwania walczyć będą dwie świetne drużyny. Jest nastrój wyczekiwania i optymizmu – uśmiecha się Mateusz Bąk, zajmujący się w rzeszowskim klubie m.in. organizacją meczów.
A jak to było w półfinale sprzed sześciu lat? Resovia grała w nim z PGE Skrą Bełchatów. Pierwszy mecz przegrała w Bełchatowie 0:3. Rewanż na Podpromiu odbył się 13 kwietnia 2017. – To był dość fajny mecz, aby doprowadzić do złego seta, musieliśmy wygrać 3:0 lub 3:1. W pierwszym secie przegrywaliśmy, ale odrobiliśmy straty i zwyciężyliśmy. Podpromie ruszyło, były piękne chwile. Niestety, drugi set dla Skry. W trzecim ożyły nadzieje, bo znów wygraliśmy. W czwartej partii Skra nas przełamała i było „po wszystkim”. Kontuzje bardzo pokrzyżowały nam plany – wspomina Mateusz Masłowski, ówczesny libero Resovii.
– Najbardziej szkoda, że kontuzji doznał Gavin Schmitt. Myślę, że gdyby był zdrowy, mielibyśmy bardzo duże szanse, aby zdobyć złoty medal. O brąz z Jastrzębskim Węglem graliśmy mocno osłabieni, praktycznie bez libero, bo Damian Wojtaszek i ja mieliśmy kontuje. W PlusLidze ciężko zdobyć medal, grając na libero ze środkowymi – dodaje Masłowski.
– W tegorocznym półfinale Resovia ma ze wszystkich najcięższą przeprawę. ZAKSA, co udowadnia na każdym kroku, to klasowy zespół. Nawet jeżeli ze względu na intensywne granie ma jakieś kłopoty to, jak przychodzi co do czego, potrafi wyjść z nich obronną ręką i wygrywa najważniejsze spotkania. To jest półfinał gra się do trzech wygranych. Myślę, że Resovia ma swoje szanse. Będę jej mocno kibicował i mam nadzieję, że do Rzeszowa wróci medal. Jeżeli dojdzie do piątego spotkania w Rzeszowie, byłaby to wisienka na torcie dla zawodników i kibiców, którym należy się sukces i którego im mocno życzę – kończy Mateusz Masłowski.
źródło: nowiny24.pl