– Chciałbym, abyśmy podeszli do tego spotkania jak do play-off. Myślę, że w nich na 80% naszym rywalem właśnie będą jastrzębianie. Mam nadzieję, że pokażemy inne oblicze drużyny w środę – powiedział przed meczem z Jastrzębskim Węglem atakujący Aluronu CMC Warta Zawiercie Mateusz Malinowski.
Siatkarze Aluronu CMC Warta Zawiercie w miniony weekend przegrali gładko z VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa, przez co znacząco utrudnili sobie walkę o wyższe miejsce na koniec rundy zasadniczej. Obecnie zajmują siódmą lokatę, a do szóstej PGE Skry tracą obecnie cztery punkty. – Mecz z drużyną z Warszawy był bardzo ważny w kontekście układu tabeli. Ponosząc porażkę, chyba skazaliśmy się na siódme miejsce na koniec rundy zasadniczej – przyznał Mateusz Malinowski, atakujący ekipy z Zawiercia.
Podopieczni Igora Kolakovicia nie mogą zbyt długo rozpamiętywać porażki ze stołecznym rywalem, bowiem już w środę czeka ich kolejna bitwa w PlusLidze. Tym razem zmierzą się z Jastrzębskim Węglem, który zapewnił już sobie drugie miejsce na koniec fazy zasadniczej. – Trzeba natychmiast oczyścić głowy. Chciałbym, abyśmy podeszli do tego spotkania jak do play-off. Myślę, że w nich na 80% naszym rywalem właśnie będą jastrzębianie. Mam nadzieję, że pokażemy inne oblicze drużyny w środę – zaznaczył ofensywny zawodnik Aluronu CMC Warta.
W przeszłości obie drużyny spotkały się już w walce o brązowy medal. Wówczas lepsi okazali się jastrzębianie. Teraz także są faworytami, ale zawiercianie liczą, że pokażą się z lepszej strony niż kilka dni temu. – Jastrzębski Węgiel jest trudnym przeciwnikiem, zawsze walczącym o czołowe miejsca. Walczyliśmy z nim o brązowy medal. Zazwyczaj pojedynki były zacięte między nami. Mam nadzieję, że w środę wygramy – podkreślił Malinowski.
W przeszłości bronił on barw Jastrzębskiego Węgla, w którym występował w latach 2011 – 2015, ale było to już na tyle dawno, że starcia z jastrzębianami nie mają dla niego specjalnego znaczenia. – Raczej o tym nie myślę, nie przywiązuję do tego wagi. Ale zawsze miło wraca mi się do Jastrzębia-Zdroju, bo były to bardzo dobre czasy dla mnie. Z tamtego składu został tylko Kuba Popiwczak oraz kilka osób w sztabie szkoleniowym, którzy na początku bardzo mi pomogły, ale na boisku nie będzie sentymentów. Trzeba grać i trzeba wygrać – zakończył Mateusz Malinowski.
źródło: Aluron CMC Warta Zawiercie, inf. własna