MKS Będzin po raz czwarty w bieżącym sezonie cieszył się z wygranego spotkania w I lidze mężczyzn. – Mogliśmy wygrać za trzy punkty, z drugiej strony był to nasz debiut w nowej halli, oswajamy się z nią, uczymy się jej. Straciliśmy jeden punkt, ale pomimo tego nasz debiut uważam za udany – przyznał Mateusz Kańczok.
Debiut w nowej będzińskiej hali udał się gospodarzom, wygrali oni mecz z Norwidem Częstochowa 3:2 i dopisali do swojego konta cenne dwa punkty. Istotnym elementem, który zadecydował o zwycięstwie MKS-u była zagrywka. Gospodarze w tym elemencie zdobyli trzy punkty ich rywale cztery. Obie drużyny grały falami, mecz ten można podsumować, że kto zagrywał ten wygrywał.
– Dzisiejszy mecz zakończyliśmy dwoma asami serwisowymi w moim wykonaniu. Bardzo cieszy nas fakt, że wygraliśmy to spotkanie, choć straciliśmy jeden punkt, z drugiej strony był to nasz pierwszy mecz w Będzinie po trzech wyjazdowych – powiedział atakujący będzińskiej drużyny. Po blisko roku gry bez kibiców MKS zagrał w wypełnionej kibicami hali. Zawodnik podkreślił też, że forma i dyspozycja ekipy z Zagłębia powinna wzrastać. – Dla nas gra przy tak licznej publiczności była dodatkowym bodźcem. Rywale z Częstochowy bardzo dobrze zagrywali, my nie mogliśmy sobie ustawić pierwszej akcji, z tego wynikały nasze przestoje, przez to traciliśmy punkty seriami. Możemy cieszyć się z czterech zwycięstw, choć dla nas ważniejsze jest to jak gramy i obyśmy grali coraz lepiej, punkty i zwycięstwa przyjdą przy okazji – zakończył zawodnik.
źródło: inf. własna