– Trefl ma niezwykłe serce do gry. Było to widać w czwartym secie, kiedy gdańszczanie mieli kilka punktów straty, a jednak udało im się podnieść. Był to dla nas ciężki mecz. Cieszymy się, że rozstrzygnęliśmy go na swoją korzyść – powiedział po wygranej w Gdańsku przyjmujący Projektu Mateusz Janikowski.
Siatkarze Trefla Gdańsk po raz kolejny w tym sezonie postawili się Projektowi Warszawa. Nie udało im się powtórzyć wyniku z końcówki rundy zasadniczej, kiedy to we własnej hali pokonali tego rywala po tie-breaku. W pierwszym starciu o piątą lokatę musieli uznać jego wyższość, przegrywając 1:3.
– Trefl ma niezwykłe serce do gry. Było to widać w czwartym secie, kiedy gdańszczanie mieli kilka punktów straty, a jednak udało im się podnieść. Tak samo podnieśli się po 0:2, wygrywając trzeciego seta. Był to dla nas ciężki mecz. Cieszymy się, że rozstrzygnęliśmy go na swoją korzyść – powiedział przyjmujący Projektu Mateusz Janikowski.
Mimo że przyjezdni nie uniknęli trudniejszych momentów w poniedziałkowym spotkaniu, to jednak wyszli z nich obronną ręką. – Trefl u siebie potrafi bardzo dobrze zagrywać. Kibice dodają mu energii, a dzięki temu gra bardzo skuteczną siatkówkę. Rywale dochodzili nas i wygrywali seta, dobrze zagrywali, a my wtedy mieliśmy może delikatny zjazd koncentracji. Nie mieliśmy takiej energii i woli walki. Straciliśmy seta, ale na szczęście wróciliśmy do swojej gry i zrobiliśmy krok do piątego miejsca – podkreślił Piotr Graban, trener Projektu.
Mecz w Gdańsku był wyjątkowy, bo w nim z miejscową publicznością pożegnał się Mariusz Wlazły, który po tym sezonie zakończy sportową karierę. – Mariusz zasłużył na te wszystkie oklaski i gratulacje, bo przez kilkanaście lat kariery zrobił świetną robotę dla popularyzacji siatkówki w Polsce. Osiągnął też bardzo dużo, więc ukłony dla niego – dodał szkoleniowiec zespołu z Warszawy.
Zarówno Treflowi, jak i Projektowi zostało do rozegrania jeszcze jedno spotkanie w tym sezonie. W stolicy oba zespoły rozegrają rewanżowe starcie o piąte miejsce. W przypadku wygranej podopiecznych Igora Juricicia dojdzie do złotego seta, ale warszawianie liczą, że nie będzie on potrzebny. – Mam nadzieję, że w Warszawie nie będzie złotego seta, ale jesteśmy też gotowi go rozegrać i wygrać – zakończył Mateusz Janikowski.
źródło: inf. własna, Projekt Warszawa